piątek, kwietnia 13, 2018

2816. Początek końca?

 wpis przeniesiony 8.04.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Polowałam długo. Upolowałam. Naprawianie cyberświata trzeba zacząć od takich drobnych gestów — kupiłam, bo książki to u mnie artykuł pierwszej potrzeby. Przeczytałam w ekspresowym tempie. I gdy po raz tysięczno-milionowy ktoś z moich znajomych powie: „przesadzasz”, „taki jest ten świat”, „nie można być cyfrowym neandertalczykiem”, nie będę nawet próbować przymierzać się do bycia wariatką z tego powodu — każdy inny chętnie rozważę, ale nie ten.

Ta książka, uwzględniając czasy, w których żyjemy, jest stara, ale nie przeterminowana. Dziś na pewno jest gorzej i raczej należałoby jeszcze bardziej się bać. Mało to konstruktywne. Lepiej przemyśleć i dokonać choć małych, niby nic nieznaczących zmian.

Czytam, nie wierzę, ale wiem, że muszę szukać nowego miejsca:

Dotychczas reklamy były wyświetlane na blogach nieaktywnych, czyli takich, na których w ciągu 30 dni nie powstała nowa notka.
     Koszty utrzymania platformy Blox.pl wzrosły i wprowadziliśmy zmianę — nieinwazyjne reklamy są wyświetlane na wszystkich blogach. Robimy to, żeby nasze usługi były dla Was nadal darmowe
.

Powyższe niebieskie słowa to świetna, bardzo na czasie, ilustracja, że książkę tę warto mieć na koncie przeczytanych. To fantastyczny przykład, że łaska zawsze może być cofnięta — Autor napisał te słowa prawie pięć lat temu, czyli cyfrową wieczność temu, a one jakby nieśmiertelne.

Nawet mieszkańcy NRD nie byli inwigilowani przez Stasi tak skutecznie, jak my jesteśmy codziennie inwigilowani przez sektor prywatny i publiczny. Nigdy w historii ludzkości nie pojawiła się sytuacja, w której wolność słowa, tajemnica korespondencji czy przepływy pieniędzy zależały od kilku korporacji, których działalność nie podlegała regulacji. W historii Europy, dodajmy, nigdy nie zdarzyła się taka zależność od korporacji z innego kontynentu.

*

Od lat media i organizacje, takie jak Helsińska Fundacja Praw Człowieka czy Fundacja Panoptykon, próbują się dowiedzieć, jak przebiega elektroniczna inwigilacja w naszym kraju. Do opisania rezultatów najbardziej pasuje włoskie powiedzonko „il muro di gomma”, jakim nad Tybrem określa się liczne śledztwa w sprawach, w które uwikłani są ludzie z wyższych sfer, specsłużby, wojsko, Kościół, mafia albo dowolne połączenie powyższych.

*

Internet miał wzmocnić szarego obywatela w konflikcie z państwem — przyniósł narzędzia kontroli i inwigilacji, o jakich totalitaryzmy mogły tylko pomarzyć. Miał przynieść dekoncentrację gospodarki, przyniósł takich monopolistów, że z nostalgią się wspomina poczciwinę Microsoft. Miał przynieść wolność słowa — przyniósł najskuteczniejsze techniki cenzorskie w historii kontroli publikacji i widowisk. Miał integrować nas w globalną wioskę, zamyka nas w bąbelkach jak w grodzonych osiedlach.

*

Żart rysunkowy z „New Yorkera” sprzed dwudziestu lat: „W internecie nikt nie wie, że jesteś psem”, jest rozpaczliwie nieaktualny. Gdy Peter Steiner go rysował w 1993 roku, tak rzeczywiście mogło być. […] W 1995 roku Al Gore skomercjalizował internet, a ta nowa, korporacyjna sieć, która się z tego wyłoniła, już wie nie tylko, że „jesteś psem”, ale także jakiej rasy, o jakiej diecie, czy na bieżąco ze szczepieniami oraz w jakich godzinach wyprowadzanym na spacer i dokąd (za sprawą gadżetu inwigilacyjnego w kieszeni twojego pana).

*

Co jest bardziej drastyczne: kobieta, której obcinają głowę, czy kobieta, która karmi dziecko piersią? Co za pytanie! To chyba oczywiste, że karmiąca piersią?
     A przynajmniej tak przez chwilę uważał społecznościowy gigant, Facebook
.

*

Internet pogarsza sprawę przejrzystości i odpowiedzialności, bo gdy jesteśmy zamknięci we własnych bąbelkach, sprawy całego państwa oddalają się od nas. Nie ma już sposobu na to, żeby ktoś jednym nagłówkiem na pierwszej stronie papierowej gazety ogłosił „J’Accuse!”. Teraz oskarżenie padnie w bąbelku „strony A”, po czym bąbelek „strony B” ogłosi je potwarzą, prowokacją, kłamstwem i manipulacją. Jak zawsze.

*

[…] w internecie panuje przejrzystość taka jak w lustrze weneckim. Działa w jedną stronę. Rządy i korporacje wiedzą wszystko o tym, co my robimy — my coraz mniej wiemy, co robią rządy i korporacje.

*

Już jest za późno na wybór — powszechna inwigilacja czy nie. Nie da się wepchnąć dżina z powrotem do butelki” – pisał [David] Brin […].

*

Kiedyś było tak, że każdy ma prawo do swojej opinii, ale nie do swoich faktów. Już tak nie jest. Fakty nie mają znaczenia.
// Stephen Colbert

*

Google prawdę ci powie”, mawiamy, nie zdając sobie sprawy z tego, jak bardzo się mylimy. Google powie nam to, co chcemy usłyszeć. A jeszcze dokładniej: pokaże nam takie treści, przy jakich najwięcej będzie mógł zarobić na reklamie.

Wojciech Orliński, Internet. Czas się bać,
Wydawnictwo Agora, Warszawa 2013.
(wyróżnienie własne)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz