niedziela, kwietnia 08, 2018

(2810+1). Wybór tańca

 wpis przeniesiony 8.04.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Dziesięć dni temu. Ile robisz normalnie? Dorzuć dychę — zaordynował Oj Té. Dziesięć powtórzeń. Zrobiłam. Dorzuć dychę. Dziesięć powtórzeń. Zrobiłam. Nie miałam pojęcia, że jestem w stanie. A potem było o procentach i strategii treningowej. Przerosło mnie to intelektualnie. Następnego dnia rano podjęłam decyzję.

Kark? Naprawdę? Jakaś wspólna płaszczyzna doświadczenia z człowiekiem-karkiem? — pytało samo siebie Drzewko. Kobieta! Z pełnym makijażem i pazurami? Naprawdę? — pytała Jabłoń samą siebie. Wątpliwość, czy młody sprawny człowiek dowolnej płci jest w stanie zrozumieć, że „chcieć to móc” nie zawsze jest prawdą? Ja, mając dwadzieścia parę lat, nie rozumiałam.

I stało się. Motto Liny chwyciło mnie za serce, uruchamiając dodatkowe zasoby nadziei. Wybór dokonał się trzewiowo.

Fazę golden retrieverów mieliśmy już dawno za sobą: „Czy mnie kochasz? Kochasz mnie? No powiedz. Naprawdę?” Teraz wolałem podejście „na charta”, ale stanęło na tym, że powiedziałem:
     W życiu nie chodzi o to, by przeczekać burzę. Chodzi o to, żeby nauczyć się tańczyć w deszczu.

Nim spotkałyśmy się pierwszy raz. Nim uznałyśmy, że podejmujemy się wspólnej pracy. W dniu, w którym podjęłam decyzję, odszukałam Autora tych słów. Tak wpadłam na tę kudłatą książkę. Klik, klik i w środę po świętach była na moim stoliczku. I łyknęłam, rycząc jak bóbr.

Mam tylko jedno „ale” do polskiego wydania tej książki: stockowe zdjęcie na okładce zamiast zdjęcia Komety — oszczędność, głupota? Nie wiem, ale w związku z tym nie ma tu miejsca na okładkę w zwyczajowo przyjętym na tym blogu formacie.

     — Steve? — Freddie zazwyczaj nazywała mnie Wolfie. Nigdy Steve. — Steve, jesteś tam?
     Dobry adwokat to taki, który potrafi opowiadać dobre historie. Wiedziałem, że ta cecha nie jest tak wysoko ceniona w małżeństwie, a mimo to postanowiłem brnąć dalej w jak najbardziej przekonującą opowieść. Na próżno.
     — Tak, jestem. To był mój pies — przyznałem w końcu.
     — Twój co?!
     
[…]
     Od jak dawna masz tego psa i kiedy zamierzałeś mi o tym powiedzieć
?

*

Formidable. W języku francuskim znaczy „wspaniały”, a w angielskim „straszny”. Obydwa te znaczenia dobrze opisywały moją żonę.

*

     Zawsze wiedziałem,
     Że w końcu podążę tą drogą
.
     Ale jeszcze wczoraj nie wiedziałem
     Że to będzie dzisiaj
.

*

Ludzkie ego to podstępny wróg, który każe nam kłamać, oszukiwać i wystawiać czeki bez pokrycia. Gdybyście w tym tygodniu byli ze mną w jednym pokoju, pewnie usłyszelibyście, jak stroszę pióra, nadymając klatkę piersiową w geście sprzeciwu wobec własnego kalectwa.

*

Chroniczny ból przynosi coś więcej niż tylko cierpienie. Sprawia, że zamykasz się w sobie, a twoje życie kurczy się do rozmiarów wąskiego tunelu, w którym liczy się tylko to, ile wytrzymasz. Jesteś w stanie to znieść, jeżeli masz w sobie nadzieję, że któryś dzień przyniesie w końcu ulgę.

*

Wreszcie nadszedł czas, żeby zapomnieć o wymówkach i żyć dalej.

*

Wszystkie jednak uwielbiały biegać — rozciągać mięśnie i spalać energię w euforycznym biegu i celebrowaniu szybkości.

*

Im więcej rzeczy darzysz miłością, im więcej cię interesuje, im więcej przeżywasz i na więcej rzeczy jesteś obojętny, tym więcej ci zostaje, kiedy coś się stanie.
// Ethel Barrymore

*

Kiedy nie wiesz, co zrobić, zrób cokolwiek, ale zrób to dzisiaj.

*

     — Sztuka to magia, Kometo. A ja kocham magię.

*

     — Nie mogę żyć życiem, w którym nie ma obietnic, szansy na uśmiech i dobrą zabawę — powiedziała.

Steven D. Wolf, Lynette Padwa, Kometa i ja. Jak
przygarnięty pies uratował mi życie
, przeł. Tomasz Illg,
Wydawnictwo Między Słowami, Kraków 2014.
(wyróżnienie własne)

Steven & Comet

(źródło)

*

Ben Wright, Red Water, (źródło).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz