Nie jestem fanką autorki. Po przeczytaniu jednej jej książki powiedziałam sobie: nigdy więcej. Nigdy nie mów nigdy! Kaan napisała, że Kopińska cieszy się na świeżutko wydaną w Polsce książkę Ferrante. Entuzjazm nie drgnął mi nawet o milimetr, ja tej książki nie miałam zamiaru kupować. Kaan kupiła i podzieliła się, więc przeczytałam, by zdanie własne mieć.
Wulgarna, jęcząca opowieść… przez trzy piąte książki nie wiedziałam, po co ją czytam. I nagle zwrot przez sztag i moja klaustrofobia czytała w zachwycie, co będzie dalej, gdy okazało się, że bohaterka nie może wyjść z domu. I znów zwrot, i złość… naprawdę autorka musiała ukatrupić psa, zamiast podtruć ogłupiałą bohaterkę? Wilczura, choć nie jest to moja ulubiona rasa, nie mogę podarować. I znów, ostatni już zwrot — wiem, po co cierpiałam przez całą książkę: dla dwóch wspaniałych dialogów.
Z przyjemnością odłożyłam pełnoletnią powieść (w oryginale ukazała się w 2002 roku). Ferrante zdecydowanie jest nie dla mnie. Choć jak Kaan będzie jakąś czytać, to i ja zaryzykuję, ale tylko wtedy, gdy będzie to chuda powieść — nigdy (!) grubsza.
Złożyłam dłonie i potarłam jedną o drugą, powoli, żeby usunąć z nich skraplające się przygnębienie.
*
— Jeśli się dowiem — ostrzegłam go — że zajmujesz się swoimi sprawami, a nie dziećmi i podrzucasz je Carli, nigdy więcej ich nie zobaczysz.
Speszył się, spuścił wzrok na kartkę.
— Nie musisz się martwić, Carla to dobra dziewczyna — zapewnił.
— Nie wątpię, ale wolałabym, żeby Ilaria nie zdrabniała infantylnie słów jak ona. I nie chcę, żeby Gianni poszedł twoim śladem i marzył o jej piersiach.
Rzucił długopis na stół i odparł ze smutkiem:
— Wiedziałem. Jeszcze ci nie minęło.
Skrzywiłam się, zacisnęłam wargi i rzuciłam:
— Wszystko mi minęło.
*
— U ciebie wszystko w porządku?
— W najlepszym.
— I to prawda, że już mnie nie kochasz?
— Prawda.
— Dlaczego? Bo cię okłamałem? Bo porzuciłem? Bo cię upokorzyłem?
[…]
— Nie kocham cię, bo na swoje usprawiedliwienie powiedziałeś, że dopadły cię pustka i bezsens, a to nie było prawdą.
— Było.
— Nie. Teraz już wiem, czym są pustka i bezsens i co się dzieje, jeśli człowiek zdoła się jakoś wykaraskać. A ty nie, ty nie wiesz. Ty co najwyżej zerknąłeś na problem, przestraszyłeś się i szybciutko zapchałeś tę pustkę ciałem Carli.
*
To właśnie jest życie, pomyślałam: fala radości, ukłucie bólu, intensywna rozkosz, żyły pulsujące pod skórą. Nic bardziej prawdziwego nie da się o nim opowiedzieć.
*
Teraz nadszedł czas na największą przysługę. Chciał dać mi do zrozumienia, że nie powinnam się niczego wstydzić, że każdy gest ma swoje dobre i złe strony, krótko mówiąc, że pora wrócić do zależności łączących ze sobą czas i przestrzeń.
Elena Ferrante, Czas porzucenia,
przeł. Lucyna Rodziewicz-Doktór,
Sonia Draga, Katowice 2020.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz