niedziela, marca 22, 2020

3750. Płonąc w drodze

Przy wracaniu do Autora, którego większość książek opuściła ul dawno temu, bo z nich wyrosłam, okazało się, że przynajmniej kilku nigdy nie czytałam, bo opuściłam twórczość Autora w pół drogi. W ten oto sposób dotarła do mnie informacja o tej książce. Zaznaczyłam do upolowania.

Upolowałam w kończącym się tygodniu i patrzyłam, jak wpycha się na górę czytelniczego stosiku. Niby łokci nie ma, ale udało jej się wyjątkowo sprawnie rozłożyć na szczycie.

Że piękna, poruszająca, dziejąca się trochę poza słowami… dla niektórych pewnie głupia, jeśli nie mogą odwołać się do własnego doświadczenia… już to wiem, bo przeczytałam.

W każdym razie często żyłem, nie uświadamiając sobie, że żyję, myląc nadmierną aktywność z radością bycia. Tak, bardziej się krzątałem niż cieszyłem. Obciążyłem się problemami, zaniedbując delektowanie się zwyczajnym skarbem, życiem.

*

Martwiła mnie ta konfuzja: byłem na rozdrożu samego siebie, nie na swojej drodze.

*

     — Godzisz się na fiasko?
     — Godzę się na nieustanny bój. Według mnie zwycięstwo oznacza walkę, nie jej wynik. Nie tracąc z oczu swojego celu, tracę złudzenie wygranej.
     — Bardzo bym chciał myśleć w ten sposób.
     — Nie możesz tak myśleć, mając dwadzieścia osiem lat! Za to kiedy stuknie ci pięćdziesiątka… O uroku walki nie stanowi ani sukces, ani porażka, lecz powód, dla którego walczymy
.

*

Lęk odsuwa mnie od świata.

*

Bywają złudzenia podzielane przez wszystkich. I popularne głupstwa. Ilość nie przesądza o prawdzie.

*

     — Lubię wyłącznie pytania, na które nie ma odpowiedzi — odparłem.
     — Ach tak?
     — Tak. Wywołują u  mnie ciekawość i pokorę. U pana nie
?

*

Moc, która utrzymywała Wszystko, poruszała się również we mnie, ucieleśniałem jedno z jej tymczasowych ogniw.

*

Czy przypadek istnieje? Czy nie jest raczej etykietką przyczepianą rzeczywistości przez tych, którzy chcą ignorować przeznaczenie?

*

     — „Nawet woda potrafi nam powiedzieć «kocham cię», składając na naszych wargach najpiękniejszy z pocałunków”.
     — Słucham? — wykrzyknął Donald, marszcząc brwi.
     — Nic takiego. Przypomniał mi się wiersz Dassiny

*

Kiedy milkły oszczercze zabiegi mojego mózgu, odzyskiwałem radość, spokój i szczęśliwość.

*

[…] zaparzył herbatę z oczami zagubionymi w zachwycie.

*

     — Czy w twoim kraju jest pustynia?
     — Nie.
     Abajghur popatrzył na mnie uważnie, zaszokowany.
     — Naprawdę?
     Kiedy pokiwałem głową na potwierdzenie, westchnął.
     —– Więc jak sobie radzisz?
     Zrozumiałem jego pytanie. Znaczyło: jak sobie radzisz, gdy chcesz porozmyślać? Życie wewnętrzne wzmacnia się dzięki zewnętrznej pustce.
[…] Dokąd się chronisz, kiedy chcesz się usunąć, kiedy chcesz się cieszyć, że żyjesz?

*

     Każdy podróżnik odpowiada na niejasne wezwanie niepokoju, który go dręczy.

Eric-Emmanuel Schmidtt, Noc ognia,
przeł. Łukasz Müller, Znak, Kraków 2016.

Co jest ważniejsze w modlitwie: mówić, czy dać się wysłuchać?

*

Efektem niezachwianych przekonań są jedynie trupy.
     […] przyjaciółmi Boga są ci, którzy Go szukają, nie ci, którzy mówią w Jego imieniu, utrzymując, że Go znaleźli.
     Ufność wierzącego podsuwa pewien sposób na oswojenie tajemnicy. Podobnie jak niepokój ateisty… Co do tajemnicy, pozostaje tajemnicą
.

*

     – Nie zapomnij tego, co niezapomniane.

*

Musimy uznać i kultywować swoją niewiedzę. Taką cenę trzeba zapłacić za pokojowy humanizm. My wszyscy jesteśmy braćmi w ignorancji, nie w wierze. Jedynie w imieniu łączącej nas ignorancji będziemy mogli tolerować wierzenia, które nas dzielą. W innym muszę najpierw uszanować takiego samego człowieka jak ja, tego, który chciałby wiedzieć, lecz nie wie, potem zaś, w imię tego samego, uszanuję to, co nas różni.

(tamże)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz