środa, marca 24, 2021

4182. Tikn (IV)

Rodzina. Dawno, dawno temu twierdziłam, że to nic dobrego. Mogłam sobie szastać takim stwierdzeniem, bo miałam przywilej życia w rodzinie, która, poza drobnymi incydentami dysfunkcjonalności, działała dość dobrze.

Rodzina. Troszkę później, zaczęłam głosić tezę, że rodzina jest tworem z natury pa­to­lo­gicz­nym — ludzie, dobierając się w pary, kierują się po­do­bień­stwa­mi gustów, przekonań, świato­po­glą­dów, tym samym odrzucają inne gusta, przekonania i świa­to­po­glą­dy. Niby nic, ale… Nie jest łatwo zostać się zawodowym tan­ce­rzem, rodząc się w rodzinie prawników czy lekarzy od pokoleń, które mają plan na przyszłość każ­de­go członka rodziny. Śmiertelnym zagrożeniem może być urodzenie się osobą nie­he­te­ro­nor­ma­tyw­ną w ortodoksyjnej ro­dzi­nie wyznającej jedną z monoteistycznych religii.

Rodzina. Dziś myślę, że rodzina to zbiór ludzi, których na bardzo głębokim po­zio­mie łączy miłość. Niektórym z tych ludzi jest do siebie bardzo blisko — bez wielu słów i pomimo trudnych wydarzeń, które były ich udziałem. Są tacy, że trzeba trosz­kę podrapać, by dotrzeć do tej bliskości. I są tacy, w relacji z którymi, ile byś nie kopał, to albo nie możesz się dokopać, albo ktoś Ci mówi: miłość? teraz? stary, spóźniłeś się wiele dziesiątek lat, za późno, nie chcę. Jestem w takim miejscu, że tym, którzy oczekują, że będę kopać głęboko, bo na to czekają, bo tego oczekują, bo uważają, że powinnam, uprzejmie mówię: dziękuję, nie. Wiem, że bardzo głęboko jest miłość i ta wiedza mi wystarcza; za wszelką cenę to już nie ja — poczucie skoń­czo­no­ści życia obliguje do cieszenia się tym, co jest, bez stawiania warunków.

W takich oto okolicznościach przyrody trafia do mnie ta książeczka. Należy do jedynej serii wydawniczej, której wybaczam fakt, że jest tylko „w papierzu”. Tak, przepisałam te cytaty, bo chcę je tu mieć.

Rodzina. Płaczę ze śmiechu, gdy słyszę osłów i osłanki grzmiących, że rodzina naturalna jest najważniejsza, choć pojęcia o naturze nie mają żadnego. Naturalna według nich, czyli jaka? Dzieci, mama i babcia? Nic się nie zmieniło, podtrzymuję: każde dwie osoby, żyjące wspólnie są na wagę złota, każdy pojedynczy człowiek powinien być dla kraju ważny. Pozostaniemy gówno-krajem, dopóki tego nie zrozumiemy.

Rodzina nie jest jednak morfologicznie elementarną cząstką społeczeństwa. Przeciwnie, jest jego cząstką morfologicznie pochodną. Jej podstawą są spo­łecz­nie uformowane osobniki. Jest też genetycznie wtórna — two­rzy­wem pierwotnym jest grupa i ona wytwarza sposobem prób i błę­dów tę swoją szczególną odrośl, jaką jest monogamiczna rodzina. Jest więc ro­dzi­na funkcjonalnie zależna od grupy — grupa ma pulę ról do roz­da­nia; pew­ne przypadają rodzinie, delegowanej do obsługi fragmentu tej puli, szcze­gól­nie tego, gdzie chodzi o odchowanie młodych. To zaś zabiera sporo czasu, „naga małpa” bowiem późno osiąga samodzielność.

*

Rodzina to układ społeczny o wysokim stopniu złożoności, wiążący bardzo różnych pod istotnymi względami ludzi, wiążący ich bez reszty (obszar auto­no­mii jednostki jest w rodzinie w najlepszym razie niewielki) na długi zazwyczaj okres czasu. […] Rodzina przygotowuje nas do życia w świecie jako całości: uczy języka, daje pierwsze wyobrażenia i przekonania o rze­czy­wi­sto­ści, wdraża elementarne nastawienie wobec świata, uczy współ­pra­cy i współżycia z innymi, przysposabia do radzenia sobie z kon­flik­tami
     Mało kto tymczasem nadaje się do uczestnictwa w tak bogatym układzie, a zarazem każdy może się w nim znaleźć. […] Kto wie, czy nie jest to jedyny układ, w którym robimy tak ważne rzeczy bez ustalonego progu kom­pe­ten­cji. Szewcem zostaje się o szkoleniu na szewca, ojcem czy matką po „szko­le­niu” w rodzinie, czyli w środowisku takich jak my dyletantów.

*

Rodzina to układ niewolnczy. Poziom niewolniczej zależności jednych od drugich w rodzinie oscyluje od niewolnictwa pełnego i jawnego do szcząt­ko­we­go i utajonego, pod czysto fizycznego, po „tylko” mentalnego.

*

Przemoc w społeczeństwie jawnym jest łatwo widoczna, zaś terror ro­dzin­ny, jedno z głównych źródeł społecznej przemocy, jest na ogół ukryty.

Bohdan Chwedeńczuk, Szpetna rodzina,
Oficyna Bractwa Trojka, Poznań/Warszawa 2020.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz