poniedziałek, lutego 28, 2022

4555. 59/365

śmierć Heniutki, myślałam kiedyś, zamknie tego bloga. skoń­czy się ten blog, gdy choroba mnie sponiewiera tak, że odbierze mi wszelką ciekawość światów we mnie i wokół mnie, po­zba­wi chęci i możliwości zachwytu chwi­lą. i przyszła wojna, i słowa stra­ci­ły kompletnie sens.

59/365

sobota, lutego 26, 2022

4554. Czytane przed wojną (II)  //  Panna cotta (XXVI)

Przywilej mam ogromny. Mogę na chwilę odłożyć wojnę. Odkładam, bo potrzebuję, ale przede wszystkim dlatego, że mogę.

Mam już swoje ulubione włoskie wydawnictwo. Mam też rozwiązany odwieczny, czyli około dzięsięcioletni, dylemat: co mam chcieć na urodziny / imieniny / bo­żo­na­ro­dze­niowy prezent, przecież wszystko, czego potrzebuję, mam! Co chcesz dostać na urodziny / imieniny / bo­żo­na­ro­dzeniowy prezent? Chcę, chcę! Książeczkę dla czterolatków po włosku chcę!

Szła do mnie z przygodami godnymi pana Patyczka. Zaginęła po drodze. Trzeba było się upomnieć, ale w końcu na początku tego tygodnia trafiła do ula. Przeczytanej raz, drugi, trzeci przytrafiła się w przedwojennym świecie taka historia.

Sadownikowi opadły ręce, ale nim go osądzimy, wyłuszczmy powód niemocy. Zarzą­dził kolega-małżonek przebieranie się w piżamę, a ponieważ nie ma złudzeń, że nie zajmuje mi to kilka sekund lecz dobry kwadrans, oddalił się do swoich spraw i zapo­mniał o bożym świecie. Daję słowo, wzięłam piżamkę, odłożyłam na półkę wszystkie książki, a gdy odkładałam tę, tak na sekundkę sobie do niej zajrzałam i… za­pom­nia­łam o bożym świecie. Gdy rzeczywistość pociągnęła Sadownika za rękaw, spro­wa­dza­jąc go na Ziemię, ten był pewien damskiego focha, a tymczasem w sypialni… piżamka bez ludzkiego wkładu a Jabłoń w drzewnym zachwycie. Musiały męż­czyź­nie opaść ręce, musiały.

A książeczka? Doskonała! Parafrazując dla dużych: wielu będzie miało pomysł na Twoje życie i będą to wyłącznie kiepskie pomysły z punktu widzenia Twojej Duszy, ale są też tacy, którzy pomogą Ci trafić tam, gdzie chce być Twoje serce — pamiętaj o tym!

No i emocje — „ludzkie”, czyli patyczkowe, i kudłate — kreską przepiękną na­ry­so­wa­ne są i basta!


[Pewnego ranka Pan Patyczek biegnie zadowolony,
ale… uważaj na tego psa, przystojniaku!]

*

// Heniutka! Wypisz, wymaluj!

“Un ramo, lo prendo!
Che divertimento!”
scodinzola il cane,
tutto contento.
[„Gałąź! Biorę! / Co za zabawa!” / pies, cały szczęśliwy, macha ogonem.]

*


non sono un pennone
[nie jestem masztem]

*


Basta! Finitela! […]
Io non sono un comune rametto!
[Dość! Przestańcie! […] / Nie jestem zwykłą gałązką!]


[Wrócę kiedykolwiek do mojego pięknego ogrodu?]

*


Ma Bastoncino, stanco, continua a sognare…
[Ale Pan Patyczek, choć zmęczony, nie przestaje marzyć…]

Julia Donaldson, Bastoncino, ilustr. Axel Scheffler,
z j. angielskiego przeł. Arlette Remondi,
Edizioni EL, San Dorligo della Valle 2015.
(wyróżnienie własne)

*

piątek, lutego 25, 2022

4553. Czytane przed wojną (I)

Skończyłam połykanie tej książki kilka dni temu, ale towarzyszy mi uczucie, jakby to było w czasach „przed Chrystusem”. Czuję się tak, jak w te dni, gdy zmarł ktoś, kto był mi bliski — świat nie zatrzymał się, irracjonalnie gna naprzód. Kraj, który roz­po­czął wojnę ma grać (jakby nigdy nic) w piłkę, brać udział w zawodach między­na­ro­do­wych, uczestniczyć w atrakcjach cywilizowanego świata — kto tu jest chory?

Wobec tego, co dzieje się tuż za naszą granicą, w stolicy europejskiego kraju — wo­bec tego, co zmieścić się w głowie nie może — trudno jest uznać za istotne to, co do tej pory było ważne. Jakie znaczenie ma książka wobec końca świata, jaki znamy?

Poudaję chwilę, że to, co robię, ma znaczenie, bo potrzebuję utrzymać się na po­wierz­chni ciągłości sensu. Sensu, który nadaję małym krokom zrozumienia. Ta książka karmi wolnością, afirmuje nie­powtarzalność każdego człowieka oraz ludzką różno­rod­ność i? I ma na to do­wo­dy naukowe.

Możemy stwierdzić, że ludzki mózg nie jest ani kobiecy, ani męski. Jest wyjątkową mozaiką cech, niektórych bardziej powszechnych u kobiet, in­nych u mężczyzn. Mozaika zmienia się przez całe nasze życie, tak jak nieustannie zmieniający się wzór kolorowych szkiełek w ka­lej­do­sko­pie.

*

W starożytnej Grecji Galen uznał jądra za najbardziej szlachetną część ciała, co miało sens, ponieważ posiadała je tylko „lepsza” płeć. Jednak w XVII wieku to mózg postrzegano jako najbardziej szlachetny i boski organ: podmiot odpowiedzialny za wszystkie zmysły, inteligencję i mądrość. Trzeba więc było uznać, że to mężczyźni mieli lepsze mózgi.

*

Niestety nieustanne zajmowanie się pochodzeniem różnic międzypłciowych nie wydaje się podyktowane pragnieniem poprawy ludzkiej egzystencji. Raczej, podobnie jak w minionych stuleciach, podsycane jest – w większości nieświadomie – chęcią usprawiedliwienia społecznych nierówności między płciami.

*

Zależy mi na stworzeniu środowiska, w którym wszyscy ludzie mogą wybrać własną drogę zgodnie z osobistą mo­zaiką postaw, preferencji i cech.

*

Zachowanie i to, jak inni je postrzegają, odbija nie tylko ludzką mozaikę zdolności, charakterystycznych cech i preferencji, ale także role odgrywane przez ludzi w społeczeństwie, sytuacje, w jakich się znajdują, ich status i własne oczekiwania oraz oczekiwania innych wobec nich. To wszystko wygląda inaczej w przypadku mężczyzn i kobiet w naszym społeczeństwie – i tworzy złudzenie, że ludzie należą do dwóch odrębnych kategorii.
     Zazwyczaj widzimy kobiety i mężczyzn w odmiennych sytuacjach, co ujawnia inny aspekt ich osobowości, ale mamy tendencję do przy­pi­sy­wa­nia różnic w ich zachowaniu raczej kwestiom płci, a nie kon­tekstowi.

*

[…]  opis mozaikowej struktury mózgu człowieka w miejsce zestawu cech wyłącznie „męskich” czy „kobiecych” idealnie wpasowuje się w koncepcję, według której każdy z nas ma kobiece i męskie cechy, a także że istoty ludzkie rzadko są w całości kobiece bądź męskie.

*

Nie uważam, żeby roztrząsanie tego, kto w wyniku istnienia systemu płcio­wego (ang. gender system) cierpi bardziej, kobiety czy mężczyźni, nie wspo­mi­na­jąc o męczarni ludzi, którzy nie wpasowują się w ten binarny system. To, że wszyscy cierpimy w rezultacie binarności płciowej, wy­star­cza, żeby z niej zrezygnować.

*

Płeć kulturowo-społeczna to system, który nadaje znaczenie płci, ale nasza płeć kulturowo-społeczna nie jest odbiciem naszej płci biologicznej. Płeć kulturowo-społeczna to więzienie, w którym przebywamy. Dzieli świat na rzeczy dla mężczyzn i dla kobiet. Jeśli chcemy czegoś, co nie jest po „naszej” stronie, to społeczeństwo wymierza nam karę.
     W świecie z moich wyobrażeń nie ma płci kulturowo-społecznej.
     Jest tylko płeć biologiczna.
     Istoty ludzkie z męskimi, żeńskimi lub interpłciowymi ge­ni­ta­lia­mi będą mogły wybierać z tego świata, co tylko chcą. Część wy­bie­rze jedynie lalki, część tylko piłki, wielu zdecyduje się na jedno i dru­gie. Cokolwiek kochasz i cokolwiek robisz, jeśli jest to dobre dla ludzi, jest to dobre i dla ciebie.

*

Mit, że istnieją dwie płcie, jest niczym innym jak właśnie mitem. Nie przechodzi testu współczesnej nauki. Mity to opowieści tłumaczące, dlaczego świat przyrody lub ludzi jest, jaki jest, i dlaczego nie może być inny. Z łatwością dostrzegamy mit, jeśli należy do innej kultury. Jednak mity naszego własnego świata traktujemy jak prawdę.
     Na przestrzeni wieków istniały mity wyjaśniające nacechowany płciowo świat […]. One wszystkie usprawiedliwiają istnienie płci jako systemu spo­łecz­nego, w którym ludzi traktuje się inaczej i w którym mają oni różny do­stęp do władzy, zależny od kształtu ich narządów płciowych.

*

[…]  ludzie bardzo się różnią pod względem cech psycho­lo­gicz­nych i nie pasują do kategorii albo-albo, do obrazu ludz­kiej natury kobieta-albo-mężczyzna.

*

Wyobraź sobie, że idziesz na randkę w ciemno i wiesz tylko, że potencjalny partner jest kobietą albo mężczyzną. To daje ci sporo informacji o na­rzą­dach płciowych tej osoby, ale co jeszcze możesz z góry powiedzieć? Czy płeć mówi ci, jaki typ mózgu, jaką osobowość, preferencje czy postawy życiowe on lub ona prezentuje?

*

Głównym problemem w historiach typu „kobiety są takie, a mężczyźni tacy” jest nie tyle sam dowód, ile jego interpretacja. Ludzie tworzący te opowieści wybierają te dowody, które im odpowiadają, by móc objaśnić, dlaczego świat jest taki, a nie siaki […].

*

W sprawie licznych argumentów dotyczących tego, czy kobiety i mężczyźni są tacy sami, czy różni, mam do powiedzenia tylko: ani jedno, ani drugie. Każdy z nas jest inny. Każdy z nas jest niepowtarzalną mozaiką cech. Fakt, że niektóre z nich są częściej spotykane u kobiet, a inne u męż­czyzn, pozostaje bez znaczenia dla tego, kim jesteśmy.

*

Wyobraźmy sobie na przykład, że jak już wyeliminujemy płeć, to odkry­je­my, że więcej kobiet niż mężczyzn bierze udział w Międzynarodowej Olimpia­dzie Matematycznej. Czy wiedząc o tym, będziemy zniechęcać chłop­ców uwielbiających matematykę, żeby się jej nie uczyli, mówiąc im, że marnują swój czas, bo tylko kilku dzieciom z męskimi narządami płciowymi uda się w perspektywie czasu opanować matematykę? Może się to wy­da­wać obu­rza­ją­ce, ale dzisiaj tak właśnie nagminnie traktujemy dzieci z żeń­ski­mi narządami płciowymi w odniesieniu do królowej nauk.

*

Jednym z największych przywilejów bycia uprzy­wi­le­jo­wa­nym jest nie wiedzieć, że ma się przywileje.

*

Kilka lat temu mój najmłodszy syn, który miał wtedy jakieś pięć lat, wrócił z przyjęcia urodzinowego cały przystrojony skrawkami różowego papieru i oznajmił, że jest różowym ninja. Chodził zadowolony po domu, rzucając różowym papierem w wyimaginowanych wrogów, a potem podszedł do mnie i zapytał: „Czy wiesz, że są ludzie, którzy myślą, że chłopcy nie lubią różowego?”. Odpowiedziałam, że wiem (oszczędziłam mu pełnej odpo­wie­dzi: że sto lat temu różowy był dla chłopców, a niebieski dla dziewczynek). Wtedy mój syn stwierdził: „Dziwni ci ludzie, ponieważ ja jestem chłopcem i lubię różowy”.

*

Sprawdź też samego siebie. Czy podczas rozmowy z po­ten­cjal­nym pracownikiem, dyskusji o wspólnym zna­jo­mym, ko­men­to­wania czyjejś jazdy autem twoje spo­strze­że­nia, sło­wa albo reakcje byłyby takie same, gdyby ta osoba by­ła prze­ciw­nej płci?

Luba Vikhanski, Daphna Joel, Płeć i mózg. Historia przekręconych
faktów
, przeł. Agnieszka Szling, Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2022.
(wyróżnienie własne)

Widzę przyszłość, w której nie ma mężczyzn i kobiet – tylko istoty ludzkie z żeńskimi, męskimi albo inter­płcio­wy­mi częściami intymnymi. W tej wizji płeć jest tylko określeniem opisującym jedną z naszych cech fi­zycz­nych – takich jak wzrost, waga, wiek czy kolor oczu – ale na jej podstawie nie dzieli się ludzi na grupy i nie traktuje ich inaczej. Nic nie mówi o tym, czy powinno się lubić piłkę nożną, czy poezję.

*

Powtarzająca się obserwacja, że ludzie są mozaiką stereotypowych kobiecych i męskich cech, sprawia, że pojęcie natury kobiecej i męskiej jest tak samo bez znaczenia jak mózgów kobiecych i męskich. Które z niezliczonych mozaik osobowościowych spotykanych u kobiet powinno się postrzegać jako naturę kobiecą? A które z tych spotykanych u mężczyzn można zaliczyć do natury męskiej? Kiedy patrzymy na kobiety czy mężczyzn jako na grupę, to oczywiście zauważamy przeciętne różnice między płciami, a czasami nawet wpasowują się one w stereotypy. Ale nie jest łatwo znaleźć przeciętne kobiety i przeciętnych mężczyzn.

(tamże)

4552. 56/365

dziś powinniśmy (bez najmmniejszego szem­ra­nia!) zacząć płacić cenę za brak właściwej reakcji osiem lat temu. lepiej, byśmy się nie tar­go­wa­li i zapłacili co do centa i co do grosza. jeśli nie za­pła­ci­my*, bę­dzie­my wcześniej czy później płacić cenę najwyższą.

56/365

_____________
  * organizacje sportowe — wstyd. sankcje — wstyd.


Autor(ka) nieznan(y/a),
[dostęp: 25.02.2022], źródło.

[…] o mało nie popłakałam się nad tą dziecięco niewzruszoną wiarą polskich elit, że potwór nie wylezie spod łóżka, jeśli się dostatecznie mocno zamknie oczy – a na po­blis­kim skwerku, na który wyszłam, by rozchodzić ucisk włas­nych myśli, pokazywano na wielkich tablicach fotografie van de Polla z Warszawy 1934 roku, na których tak samo, tylko osiemdziesiąt lat wcześniej, śmiali się zakochani, na­wo­ły­wa­li turyści, biegały dzieciaki – czy to jak cienie, czy to jak czarno-białe obrazy rentgenowskie dzisiejszych żywych – i znie­nacka ogłuszyła mnie, niczym bokserski hak w szczękę, fraza z ano­ta­cji na pierwszej w szeregu tablicy: „To był ostat­ni taki rok”.
     Inaczej mówiąc, jakoś nagle, jasno i nieodwołalnie zro­zu­mia­łam, że to nie jest o „wtedy”, tylko o „teraz” – nie o 1934, tylko o 2014 roku. Że świat zmienia się, prze­kra­cza­jąc jakąś fatalną granicę, właśnie tutaj, teraz, natychmiast. I przeszedł mnie dreszcz. I szłam Nowym Świa­tem, i drżałam z powodu tego odkrycia: że wszyscy ci ludzie wokół mnie jeszcze nic nie wiedzą.
     Ta różnica między mną a nimi zdawała się dotykalna, na­ma­cal­na, fizyczna, jak między lekkimi elektronami a cięż­kim, nabrzmiałym neutrinem: we mnie żyła już, niczym wszcze­pio­na w krew infekcja, nowa wojna światowa – a w nich nie, i nawet prezydent ich kraju [Polski] jej nie dostrzegał.

Oksana Zabużko, Planeta Piołun,
przeł. Katarzyna Kotyńska, Angora, Warszawa 2022.
(wyróżnienie własne)

czwartek, lutego 24, 2022

4551. 55/365

jako szary człowiek nic nie możesz zrobić? możesz dowiedzieć się, gdzie na mapie leży Ukraina. możesz zadbać o to, by nikt wokół ciebie nie mówił „na Ukrainie”, lecz „w Ukrainie”.

55/365

*

dzisiaj. cyk. przed urzędem gminy.

55/365

środa, lutego 23, 2022

4550. 54/365  //  Panna cotta (XXV)

ogni volta che rido. ogni volta che spero.
tutte le volte che mi sento viva
sono felice*.

54/365

_________________
  * kiedykolwiek się śmieję. za każdym razem, gdy mam nadzieję. wszystkie „te razy”, gdy czuję, że żyję, jestem szczęśliwa.

Vasco Rossi, Ogni volta.

ogni volta che viene giorno
[…]
ogni volta che mi sveglio
ogni volta che mi sbaglio
ogni volta che sono sicuro
e ogni volta che mi sento solo
[…]
ogni volta che non sono coerente
ogni volta che non è importante
ogni volta che qualcuno si preoccupa per me
ogni volta che non c'è

poniedziałek, lutego 21, 2022

4549. Klik, klik, o!

Ulubiony piszący psychiatra mój. Klik, klik, bo polecić bliskiej osobie konkretną jego książkę chciałam. I? I okazało się, że mam zaległości. Ogromne!

Powolutku, bez pośpiechu, odkładając tak często, jak się da. I? I skończyła się jak zwykle za szybko. Tak to już jest z tym Autorem.

Samemu idzie się szybciej; razem idzie się dalej.

*

[…]  jestem bezradny, lecz mogę być obecny. A obecność to ważny gest, którego przeciwieństwem byłaby ucieczka, nieobecność… Najlepiej, jak potrafię, zwracam się ku skromnym działaniom, ku prostym gestom.

*

[…]  jesteśmy depozytariuszami godności, które nas prze­wyż­sza­ją, na które ani nie zasłużyliśmy, ani o nie nie pro­si­liśmy: życia, świadomości, inteligencji…

*

Czułość nie jest niższą czy wyblakłą formą miłości. Wręcz przeciwnie, jest jej formą rozwiniętą i ukojoną. Jest tym wszystkim, co łagodzi naszą egzy­sten­cję, kiedy najbardziej tego potrzebujemy: kiedy jesteśmy słabi, chorzy, zmęczeni, podatni na zranienia.

*

Będziesz kochany w dniu, gdy będziesz mógł okazać swoją słabość, a druga osoba nie wykorzysta tego dla po­twier­dze­nia swojej siły.
// Cesare Pavese (1908–1950)

*

Akceptacja wydaje się prosta: chodzi o to, by powiedzieć „tak”. Tak – życiu, tak – światu, tak – rzeczywistości. Tylko że powiedzenie „tak” nie jest właś­nie takie proste, kiedy ta rzeczywistość przeszkadza nam, oburza nas, rani.
     […]  Bez działania akceptacja jest tylko kapitulacją. Lecz bez akceptacji działanie to tylko impuls…

*

W akceptacji po „tak” kolejnym krokiem jest zawsze „dalej, działajmy”…

*

Kiedy tragiczny wymiar rzeczywistości ciągnie nas w ten sposób za rękaw, ujawnia się nagle to poczucie kruchości. Uświadamiamy sobie wówczas złudzenia, na których się opieraliśmy, które być może nas uśpiły. To uzmysło­wie­nie sobie własnej kruchości jest zbawienne i pozwoli nam pójść dalej z większą jasnością umysłu; pozwoli nam iść naprzód, nawet z ra­na­mi. […]  musimy przyjąć to odarcie ze złudzeń nie jako anomalię czy coś skandalicznego, lecz jako powrót do rzeczywistości, bo życie jest piękne i trudne zarazem.

*

Nie jest małą sztuką, ani też łatwą, potrafić chcieć.
// Alain, właśc. Émile Auguste Chartier (1868–1951)

*

W praktyce najważniejszym momentem jest być może ten, w któ­rym od­kła­damy książkę! Chwila, w której zaczyna się przyswajanie tekstu. Czytanie to karmienie umysłu i duszy: musimy zadbać o do­star­cze­nie pożywienia, a potem trawienie odbywa się samo.

*

Tak, bardzo często w życiu doświadczenie przeciwności wydobywa na jaw łaski, o których zapomnieliśmy

*

[…]  niebo, chmury, ludzie, kwiaty, zwierzęta i wszystko to, co sprawia, że świat jest piękny. Co sprawia, że cokolwiek by się działo, życie jest warte przeżycia.

*

Tutaj nie chodzi już o działanie, by coś osiągnąć, lecz o to, by poczuć, jak przepływa w nas życie.
// Christian Bobin (1951–)

André Christophe, Życie wewnętrzne, przeł. Karolina Sikorska,
Czarna Owca, Warszawa 2022.
(wyróżnienie własne)

Żeby jakaś rzecz stała się interesująca, wystarczy długo na nią patrzeć.
// Gustave Flaubert (1821–1880)

*

Choroba jest okazją do zrozumienia, że mamy interes w tym, by szanować to wyjątkowe ciało: innego nie będziemy mieć! Ciało nie jest tylko zwykłym na­rzę­dziem, jest darem, a także dostarczycielem niemałej liczby naszych szczęść…

*

Otóż czasami jest odwrotnie i nic­nie­ro­bie­nie prowadzi do wszystkiego…

*

Muzyka, która odegrała jakąś rolę w naszym życiu, ma dość siły, by oderwać nas od wszystkiego, wstrzymać nasze ruchy i oddech, cokolwiek byśmy robili.

*

Nieraz rzeczy ważne dokonują się skrycie i w ciszy.

(tamże)

4548. 52/365

co przychodzi? nie wiedzieć co.
widzieć to, słyszeć, czuć.

52/365

[suplement pikselowy: 8.09.2022]

niedziela, lutego 20, 2022

4547. Złoto

Sadownik & Jabłoń:
(obejrzeli w tamtym tygodniu
trzy dokumenty i jeden film oparty na faktach
:
14 szczytów, Ikar, Upadek Boeinga i Everest)

Jabłoń:
(na wczorajszy wieczór zamówiła coś lekkiego,
bo historia Boeinga wciąż w niej siedziała
)

Bohater odmóżdżającego filmu:
Tylko pamiętaj, kto całował cię pierwszy.

Jabłoń:
(w wersji: fachura, sie wie)
Nie chodzi o to, kto był pierwszy,
ale kto był najlepszy.

Sadownik:
Łapię się na pudło?

Jabłoń:
(nienaturalnie długą chwilę trwało,
nim załapała sportowy żargon
)

Sadownik & Jabłoń:
(długo się śmiali, również z powodu
drzewkowego, intelektualnego lagu
)

sobota, lutego 19, 2022

4546. Panna cotta (XXIV)

Pierwsze, co zrobiłam, gdy covid zostawił po sobie tylko śmiertelne zmęczenie — jakby esemowego zmęczenia było mi mało — to klik, klik. Zamówiłam dwie ksią­żeczki. Druga szczęścia nie ma, jedzie, jedzie, dojechać nie może. Pierwsza dotarła do ula we wtorkowy wieczór.

*

Jabłoń:
(w środowe przedpołudnie, w drodze,
w samochodzie wokalizuje zachwyt
)

Sadownik:
(słyszy dźwięki zachwytu,
nieskorelowane z żadnymi słowami
)
Dla dzieci w jakim wieku jest ta książeczka?

Jabłoń:
Dla czterolatków.

Sadownik:
Wiesz, że masz prawie pięćdziesiąt lat?

Jabłoń:
No i co z tego?
Szczęście nie ma wieku!

*

Uświadomiłam sobie, że mam własną strategię czytania po włosku. Najpierw czy­tam całość jak dwulatka. Prawie z paluszkiem przy sło­wach zachwycam się sło­wami, frazami, zdaniami, które są dla mnie znajome i znane. Im dłuższy zrozumiały frag­ment, tym większy zachwyt. Dwulatki udają, że czytają; ja udaję, że rozumiem każde napotkane słowo, starając się nie zgubić sensu opowieści — moim sprzy­mie­rzeń­cem są zaw­sze ilustracje. Drugi raz też czytam jak dwulatka, ale ponieważ już znam hi­sto­rię, to niektóre nieznane mi do tej pory słowa odsłaniają swoje znaczenie. Trze­ci, czwarty, piąty raz czytam sumiennie, wyciągam nowe słowa, frazy, nowe za­chwy­ty i poru­sze­nia. A na deser robię sobie słuchowisko i jesz­cze raz, i jeszcze raz. I jesz­cze raz… chcesz jeszcze raz?

Czytam jednak też jako dorosła osoba. Zawsze na końcu dochodzę do wniosku, że to nie tylko książeczka dla dzieci, ale również opowieść, która skrywa głęboko psycho­lo­gicz­ny, nieprzeterminowany dla dużych, sens. Każdy ma swojego Gruffalò, ale też każdy ma swojego wewnętrznego Il Topino (brzmi lepiej niż myszka).

Un giorno un topolino allegro e gioioso […].

[…]  è stupefacente!

*

«Ma che dolce spuntino!»

Dài vieni da me, che facciamo una festa!
— Sei molto gentile, ma dico di no.

Julia Donaldson, Il gruffalò, ilustr. Axel Scheffler,
z j. angielskiego przeł. Laura Pelaschiar,
Edizioni EL, San Dorligo della Valle 2021.

Tra i fiori e le foglie e gli aghi di pino
si siede felice il bel topolino.

Poi trova una ghianda… «Mmmh, è squisita!
Che bella giornata! Che dolce è la vita!»

(tamże)

*


(stary układ typograficzny,
nowy jest ładniejszy)

— Ma come, davvero tu non lo sai?

4545. Wracając do żywych (II)

Gdy czytałam pierwszą (dla mnie) książkę Autora, byłam święcie przekonana, że mam do czynienia z perspektywą mądrego pięćdziesięcioparolatka. Zaskoczył mnie nie tylko wiek pro­fe­so­ra, ale przede wszystkim zaskoczyła mnie informacja o jego śmierci. Chwilę trwa­ło, nim upolowałam jego ostatnie, również pandemiczne literki.

Pozostałam z py­ta­niem, na które nigdy nie otrzymam odpowiedzi: co pan, panie profesorze, na to, co dzieje się teraz w Polsce, co dzieje się na granicach naszych wschodnich sąsiadów, mieściło się to panu w głowie w roku 2020? Jednego jestem pewna, nie dziwiłoby to pana wcale. W końcu ciężko pra­co­wa­liś­my na roz­krę­ce­nie się tego zła. Bo tylko zło może obrodzić obficie, gdy uprzemy się za­cis­kać oczy, twier­dząc, że nie ma złych ludzi, a złe mogą być tylko czyny, że każdy kowalem swojego losu i inne tego typu bzdury, które pozwalają widzieć siebie w lepszym świetle. Zaciskać oczy, zaklinać rzeczywistość, no cóż, niestety, mogą tylko uprzy­wi­le­jo­wani.

Po II wojnie światowej ludzie odwrócili się od rzeczywistości w imię pokoju. Teraz odwracają się od rzeczywistości w imię pieniądza. Tylko nam pogratulować. Nie trze­ba wróżki, by mieć pewność, że dobrze to się skończyć nie może.

Ta książka boli. Ta książka zdecydowanie radykalizuje (jakbym nie była dostatecznie radykalna) przeciwko głupocie, modom na odmienianie jamnie przez wszystkie możliwe przypadki pod pozorem rozwoju, walidacji, misji, wizji i srututu, na które wcale nie tak trudno się nabrać.

I najważniejsze. Ta mądra książka napisana jest przepięknym językiem. Tylko cy­ta­ty, któ­re chcę tu mieć, było piekielnie ciężko wybrać. Zajęło mi to więcej czasu (mie­rzo­ne­go w dniach), niż samo obcowanie z lekturą.

[…]  trzeba twardo stać na stanowisku, że potrafimy myśleć, wykorzystywać wolność i kierować się swoim sumieniem. Jeżeli pogląd ten odrzucimy, to o nowej demokracji nie war­to nawet mówić.

*

Walizka. Zdjąłem. Stoi. Jadę stąd. Dokąd? Nad tym będę się dopiero za­sta­na­wiał. Co włożyć do walizki? Nad tym też będę się za­sta­na­wiał. Czy jadę w nieznane i nieprzygotowany? To by nie miało sensu. Ale jechać w zna­ne? Też nie ma sensu. W znane, czyli w przeszłość. Zatem w nieznane to w przy­szłość. Ale przecież nawet nie wiem, gdzie jest przyszłość. Jak można jechać, skoro się nie wie gdzie? Od razu kłopoty.
     W moich czasach wszystko jest kłopotem. Intelektualnym, ale i emo­cjo­nal­nym. Jadę stąd, żeby być tam. Tam, czyli już po wielkim kry­zy­sie. A do wa­liz­ki włożę to, bez czego nie dam sobie potem rady. Ponieważ nie wiem, dokąd się wybieram, to muszę zabrać to, co będzie potrzebne, bez względu na przyszłe okoliczności. Czyli to, bez czego nie umiem żyć. Bez czego nie dam rady.

*

Idea nowej demokracji opiera się na nadziei, że każdy z nas – lub co naj­mniej istotna część – chce uczestniczyć w życiu publicznym. Uczestniczyć bezinteresownie – w rozumieniu korzyści własnych – ale interesownie – w rozumieniu korzyści ogółu.

*

Wierność jest cnotą, która również znajduje się w fundamencie nowej opo­wie­ści. Wierni jesteśmy zawsze czemuś lub wobec czegoś. Wierni jesteśmy mianowicie swojemu światu. Ten świat kształtu­je­my przez całe życie, ale jego zręby znamy szybko. To ludzie, co do których bliskości i niezawodności nie mamy wahań, to wspomnienia, książki, obrazy, widoki, pamięć smaku, przyjaźń z psem, akceptacja życia publicznego, które nam nie przeszkadza, a przede wszystkim – przepraszam za sformułowanie – pewna forma egzystencji, do której jesteśmy przywiązani jak do ojczyzny. Bo to jest nasza ojczyzna.
     Zasadę wierności – chociaż niekoniecznie jej treść – dzielimy z innymi. Ludzi, z którymi możemy ją dzielić, nie spotykamy w życiu wielu. Ale kilku wystarczy. Oraz wiedza, że są inni, których nie znamy i że mamy do dys­po­zy­cji całe kolosalne archiwum przeszłości, po którym możemy się swo­bod­nie przechadzać i wybierać to, co do naszej formy egzystencji pa­su­je. Dla­te­go wierność zawsze jest także wiernością wobec przeszłości, wobec du­chów i myśli, co nie nowe, ale nasze.
     Wierność w ten oto sposób przyczynia się do budowania wspólnoty no­wej opowieści, czyli wspólnoty form egzystencji.

*

Otóż odnowa demokracji musi polegać na wprowadzeniu zgody zamiast kompromisu. Chodzi tylko o najważniejsze sprawy. Zgo­da to zgo­da, czyli radykalnie odmienna od kompromisu forma po­ro­zu­mie­nia. W rezultacie zawarcia kompromisu obie strony coś tracą i potem po­ja­wia­ją się resentymenty lub propozycje zmiany reguł. Po zawarciu zgo­dy – wszyscy są zadowoleni. […]  Dlaczego zgoda jest tak ważna i dla de­mo­kra­cji nieporównanie lepsza od kompromisu?
     Po pierwsze, dlatego że zgoda kształtuje wspólnotę. Skoro zgo­dzi­liśmy się co do spraw zasadniczych, to znaczy, że sta­no­wi­my wspólnotę zgody. Nie wszyscy muszą do niej należeć. Ale wykluczamy niezgodę, natomiast do­puszcza­my odmowę udziału we wspólnocie. Tak nakazuje idea wolności.

*

Naruszanie poprawnego języka wynika z dwu przyczyn: nie wie się, co się chce powiedzieć oraz nie zna się języka polskiego. […]  Politycy nie rozu­mie­ją, że lepszym językiem posługują się obywatele i że język od­daje ducha, a nie tylko służy wybełkotaniu nowej obietnicy.
     Sytuacja stała się poważna. Po pierwsze, bez poprawnego języka nie ma porozumienia – co oczywiste. Po drugie – bez poprawnego języka nie ma sensownej myśli. Myśl istnieje w języku, a nie w głowie, i zły język świadczy dowodnie o bezmyślności.

*

Lekceważenie filozofii to stary obyczaj i stary błąd.

*

[…]  nic nie jest gwarantowane, ale podstawa do nadziei na sensowność naszej inwestycji w experiences. To już sporo, bo wobec niesłychanej ilości zwiększamy naszą szansę na jakość.

*

Spośród krajów naszego świata tylko Rosja nie wie, czy chce po­ko­ju czy wojny. Ale tak z Rosją było zawsze: słabość wewnętrzną usi­ło­wa­ła – z różnym powodzeniem – ukryć za wojnami zewnętrznymi. […]
     Wojna, jak to czytamy w dziełach historycznych i w poematach, wy­zwa­la w ludziach wspaniałe cechy bohaterstwa. Jednak to jest nie­pro­por­cjo­nal­ne w stosunku do straszliwych zniszczeń, cierpień zwykłych ludzi oraz wy­zwo­le­nia nienawiści, którą potem bardzo trudno pohamować.
// 31 maja 2020

*

Teraz zatem rozpoczyna się czas walki o nowoczesną Polskę. Nie liberalną, ale nowoczesną. W tym pojęciu jest zawarty i stosunek do Kościoła (roz­dział), i do osób LGBT – oczywiste włączenie i wszystkie uprawnienia poza dyskusją. Nie chcę już słyszeć rozważań na temat tego, czym jest rodzina. Są to rozważania idiotyczne. W rodzinie – jakakolwiek by była – ważna jest tylko miłość i dobre wychowanie. Pan Bóg nie uściślił kwestii LGBT i po­li­ty­kom też od tego wara.
// 16 lipca 2020

*

Dzisiaj po uznaniu praw człowieka za obowiązujące, po – w każdym razie teoretycznym i konstytucyjnym – uznaniu pełnych praw kobiet, równości zatrudnienia, dostępu do służby zdrowia i do edukacji oraz opieki spo­łecz­nej, a w tym do emerytur, oryginalność programowa może tylko polegać na uczepieniu się spraw seksualnych lub innych formach ła­ma­nia praw czło­wie­ka, na przykład posługiwaniu się przemocą prawną. To jednak nie są elementy programu, ale elementy dewiacji programowej i duchowej. Niestety obecnie całkiem częste i nie tylko w Polsce.
// 13 września 2020

*

Człowiek wyzuty z przyzwoitości czasem powie publicznie rzecz skandaliczną lub tylko palnie głupstwo. Ma dwie znakomite taktyki obronne. Pierwsza – nie miałem tego na myśli. A co nas obchodzi, co miał na myśli! Nas interesuje tylko to, co powiedział. Taktyka druga: moje słowa wyrwano z kontekstu. Nie ma kontekstu, kiedy mówi się rzecz jedno­znacz­nie. Na przykład „LGBT to ideologia”. Mamy tu do czynienia z trzema wy­kro­cze­nia­mi przeciwko przyzwoitości. Raz – mówiący nawet nie wie, czym jest, a czym nie jest ideologia. Dwa, nie wie, czym jest LGBT, co to pojęcie określa. Trzy, nie ma oczywiście na myśli nic złego, bo ideologia – jak sądzi – obiektywizuje jego sformułowanie. Jest zatem głupi, niedokształcony i pyszny. Wszystko przez brak przyzwoitości. Chciałby, żeby na za­cho­wa­nie pozbawione przyzwoitości istniał odpowiedni paragraf, gdyż cicha ludz­ka umowa mu nie wystarcza. Nie respektuje jej, skoro za jej nie­do­trzy­ma­nie nie dostaje się w łeb ani nie idzie się siedzieć. Bez wspólnego poczucia przyzwoitości, bez cichej akceptacji nie ma życia wspólnego. „Neo­bol­sze­wizm to taka sama ideologia jak LGBT”. Przyzwoitym ludziom ręce opadają.
// 18 czerwca 2020<

*

Zastąpił je [normy obyczajowe] wulgarny i brutalny cha­rak­ter zachowań, co dotyczy zresztą wszystkich człon­ków spo­łe­czeństwa: na wsi i w mieście, a zwłaszcza na wakacjach.
// 16 sierpnia 2020

*

Co się stało i jaką możemy wyciągnąć naukę?
     Po pierwsze, od początku lekceważono sprzeczność między demokracją a liberalizmem (o której liberałowie wiedzieli od czasów Benjamina Con­stan­ta, czyli od 1819 roku). Sprzeczność polegającą na tym, że liberalizm skłania nas do myślenia o nie­za­leż­no­ści jednostki i to coraz większej nie­za­leż­no­ści, a demokracja wymaga wspólnoty. Do dzisiaj wielu teo­re­ty­ków używających zbitki „demokracja liberalna” nie pojmuje tego problemu.

*

Kryzys nowoczesności, samotność, niewiedza, bezradność. Wszyst­kie zja­wi­ska, jakie towarzyszą koronawirusowi, mają głęboko anty­de­mo­kra­tycz­ny charakter. […]  My w domu czytamy, ale ile osób w Polsce i świecie może zapełnić czas czytaniem? Co z sobą począć? To jest dopiero początek całko­wi­tej utraty orientacji przez jednostki. Ani karnawał, ani post. Tylko prze­trwa­nie. Trzeba rozumieć protesty pojawiające się na ca­łym świecie, bo lu­dzie nie wiedzą, co z sobą począć. Woleliby już, żeby było tak jak dawniej, cho­ciaż wtedy też narzekali, ale już tak jak dawniej nie bę­dzie. Będzie o wie­le go­rzej. Bezradni, samotni i ogłupiali – oto obraz ludzi i naszych spo­łe­czeństw.
// 11 października 2020

*

Państwo bowiem nie jest dobrem, a tylko faktem. Naturalnie brak nie­po­dle­głe­go państwa jest nieszczęściem, jednak jeżeli ono istnieje, to brak wspól­no­ty w sferze publicznej jest jeszcze większym nieszczęściem. W Polsce dokonano zniszczenia wszystkich wspólnot politycznych. Wy­do­by­cie się z tego stanu będzie znacznie trudniejsze niż naprawienie gospodarki.
// 12 czerwca 2020

*

Nieoczekiwanie okazało się, że w świecie demokratycznym takiej woli może zabraknąć, a wola mniejszości zostanie brutalnie pogwałcona. Naj­wy­bit­niej­si teoretycy i apologeci demokracji liberalnej nie spodziewali się takiego obrotu sprawy.
     Co się mianowicie stało? W kilku krajach ujawniła się silna tendencja do przekształcania demokracji w oligarchię i to jednej tylko partii. Partia, minimalnie nawet zwycięska, przestawała się przejmować prawami mniej­szo­ści. W innych krajach, gdzie nie doszło do takiego złamania idei kom­pro­mi­su, było lub jest tego blisko. Nie jest oczywiste, na czym polegają różnice poglądów między partią rządzącą autokratycznie a jej przeciwnikiem czy przeciwnikami. Często są to wyłącznie sprawy światopoglądowe. Zupełnie jakbyśmy wrócili do czasów wojen religijnych. Nie idzie zatem o poglądy, ale o władzę.
// 1 czerwca 2020

Marcin Król, Pakuję walizkę,
Wydawnictwo Iskry, Warszawa 2021.
(wyróżnienie własne)

Świat na pewno podzieli się na tych, którzy po pandemii ruszą do przodu, i na tych, któ­rzy będą tylko lizać rany.

*

Intuicja to zdolność połączenia w naszym rozumowaniu trafnej oceny sytuacji z wnioskami płynącymi z do­świad­cze­nia. Intuicja zatem nie jest niczym ta­jem­ni­czym, a tym bardziej nieracjonalnym. Intuicja nie jest kobieca ani męska. Niewątpliwie ze względu na po­trze­bę wielorakich doświadczeń intuicja rozwija się w trak­cie życia jednostki. Zależy jednak także od te­go, czy ją ćwiczymy.

*

Zastosowanie intuicji przypomina nieco rozwiązania podsuwane przez sztuczną inteligencję. Człowiek ma jednak tę nieusuwalną przewagę, że jeżeli dysponuje intuicją, potrafi zważyć wartość doświadczeń i do­pa­so­wać je do oceny sytuacji.

(tamże)

czwartek, lutego 17, 2022

4544. Same nieba

Wczoraj. Odkryłam znaczącą wadę każdego języka ojczystego: nic nie zachwyca, nic nie zadziwia, a po­win­no, nic nie rodzi pytań — wyjątków nawet się nie zauważa, ma­jąc wszystko za oczywistość. Gżegżółki, chrząszcze, chrabąszcze tylko mi szeleszczą, zbyt swojskie nie przenoszą mnie w nowe przestrzenie. Czy zdarzyło się Wam pytać, dlaczego poniedziałek jest poniedziałkiem, a sobota so­bo­tą? Wiele dziwnych pytań przyszło mi w życiu do gło­wy, ale TO nigdy.

Wczoraj. Niepokój, niepewność wokół… rodzajnika! Widziałam, jestem pewna, ale nie pamiętam reguły. Skoro nie pamiętam, to znaczy, że nie wiem, a wiedzieć chcę. Klik, klik i siódme niebo! A nawet dwa siódme nieba!

Pierwsze niebo. Poniedziałek jest poniedziałkiem, bo jest… po niedzieli. Wtorek jest wtorkiem, bo jest… wtórym (drugim) dniem po niedzieli. Środa jest środą, bo jest środkowym dniem tygodnia. Czwartek i piątek… już nudno się robi, prawda? Tylko sobota wy­rwa­ła się spod dyktatu niedzieli i pochodzi od szabatu, choć razem z nie­dzie­lą sta­no­wią szcze­gól­ną parę świątecznych dni tygodnia. Nie wiedziałabym tego wszystkiego, gdybym miała pewność, kiedy używa się rodzajników przy dniach ty­god­nia w języku włoskim.

Drugie niebo. I ja w nim po raz drugi, bo już kiedyś dni tygodnia w języku włoskim próbowałam ogarnąć. Zachwycili mnie Patroni, od których wzięły się nazwy dni. Po­nie­działek jest dniem Księżyca. Wtorek jest dniem Marsa. Środą opiekuje się Mer­ku­ry, a czwartkiem Jowisz. W piątki ma nas pod swą opieką Wenus. I zderzyły się Drzewku kulki w głowie, generując kolejny zachwyt: angielską sobotę wspiera Sa­turn, a niedzielę Słońce. Czyż nie jest to nie tylko interesujące, ale i wspaniałe?

Dziś. Szybciutko sprawdziłam. Heniutka urodziła się pod czujnym okiem Marsa, Sadownika pierwszy oddech wspierany był przez Księżyc, a ja przyszłam na świat w dniu Słoń­ca. Wspaniałe!

Dziś. Po raz pierwszy w życiu zainteresowałam się kolejnością planet w układzie sło­necz­nym — obejrzałam, nie zapamiętałam. Nigdy nie jest za późno, by coś człowieka porwało i zachwyciło. Jest zupełnie inaczej, gdy tylko pomyślę, że dziś nie był po pro­stu czwar­ty dzień tygodnia, ale że pod swą opieką miał nas Jowisz. Pięknie!

środa, lutego 16, 2022

4543. 47/365

dyżurnym pytaniem, które w naukach technicznych* do przy­tom­no­ści sprowadza każdego se­mi­na­rzy­stę brzmi: po co? w psy­cho­lo­gii indywidualnego czło­wie­ka, odkryłam w la­bo­ra­to­rium swego wnętrza, do przy­tom­no­ści przywraca pytanie: i co z tego? no, jak dla mnie, perełka!

47/365

_____________
  * podzieliłam się swoim kombatanctwem studenckim z Sa­dow­ni­kiem, a ten obśmiał się i powiedział, że u niego na seminariach wszyscy najbardziej bali się jednego pro­fe­so­ra, który lubił sprowadzać na Ziemię w następujący spo­sób: piękne, przemyślane, eleganckie, ale niech pan mi po­wie, gdzie w tym wszystkim jest fizyka? jako techniczni weterani obśmialiśmy się serdecznie.

wtorek, lutego 15, 2022

4542. Wracając do żywych (I)

Bo piękny tytuł. Bo piękne zdjęcie na okładce. Bo z Tollinim kiedyś o tej książce rozmawiałam. Długo na mnie czekała.

Omikron złapał mnie w połowie tej lektury. Nie było mowy o czytaniu. Żadnym! Nie było mowy bardzo długo. Ośmiotysięczniki powoli znikają z ula. Wraca i czytanie. Koń­cze­nie tej książki, gdy stało się to już możliwe, było cudownym sposobem na wra­ca­nie do żywych.

Postrzeganie tego, kim jesteśmy, zmienia się poprzez świa­do­mość. A to zmienia wszystko.

*

Całe życie jest magicznym pokazem światła i kształtu, wszechświatem nieskończonych błogosławieństw, które zachęcają nas, byśmy otworzyli nasze serca na oścież i kochali bezgranicznie, kochali aż po koniec nieskończonych snów.

*

Możemy zamienić tęsknotę na miłość. Zaczynałem odkrywać, że gdy kochasz świat, świat odwzajemnia ci się miłością.

*

W najlepszym wypadku słowa wskazują na coś wykraczającego poza umysł konceptualny, czego umysł konceptualny nie może wiedzieć.

*

[…]  będziemy zadziwieni, ile wszechświatów przemierzamy w ciągu kilku chwil.

*

     – Nie traktuj myśli jak wroga – powiedziałem. – To nie myśli są pro­ble­mem, a podążanie za nimi. Trzeba uważać na chwilę, gdy poczujesz, że idziesz w stronę obrazu, pomysłu, minionego zdarzenia, planu na później lub na jutro, a nie na same myśli.

*

Stajemy się i stajemy. Zawsze się stajemy.

*

Czy możemy wskazać źródło myśli? Kiedy się zaczyna, dokąd idzie, kiedy się kończy, kiedy jedna myśl się rozpada, a powstaje inna? Czy możemy wskazać przyczyny i uwarunkowania każdej myśli? Czy nasze myśli mają inne cechy niż tęcza?

*

[…]  zawsze jest jakaś luka, chwila pomiędzy czymś, co uwa­ża­my za ciągłość, tak jak chwila pomiędzy oddechami czy myślami.

*

Żyłem w nowym świecie. Nie mogłem, ściśle mówiąc, liczyć na pomoc, ale widziałem, że w ten czy inny sposób ten nowy świat się mną zaopiekuje.

*

[…]  nigdy nie należy wątpić w objawioną miłość.

*

Starszym ludziom szczególnie trudno jest uwierzyć, że schematy za­ko­rze­nio­ne od dziesiątek lat można zmienić. Normy społeczne po­twier­dza­ły kiedyś te założenia. Wtedy neurolodzy odkryli coś, co nazywa się neuroplastycznością – zdolność mózgu do zmiany i reakcji na nowe doświadczenia na wszystkich etapach życia. Ta informacja może być nie­sa­mo­wi­cie pomocna, ponieważ jeśli nie wierzymy, że zmiana jest mo­żli­wa, to z pewnością nawet nie spróbujemy.

*

Im bardziej uciekamy, tym mniej mamy szans na ucieczkę.

*

Dobry los sprawił, że dzięki odebranym naukom wiedziałem, iż zmiana ma miejsce cały czas. Poczucie bycia w pułapce, tkwienia w miej­scu, bezruch – to wszystko są historie tworzone przez nas sa­mych. Mamy wrodzoną zdol­ność do wyzwolenia się z tych odrętwiających zwrotów. Tak naprawdę zmie­nia­my się z każdą sekundą, tak jak wszystko inne w naszych wi­dzial­nych i niewidzialnych światach.

*

[…]  przeżyć każdą chwilę
tak pełnie i radośnie
jak to możliwe.

*

Aby wejść w nieznany obszar czegoś nowego i być całkowicie otwartym oraz gotowym na wszystko, co on oferuje, musimy porzucić nasze hołubione wyobrażenia mówiące jak coś powinno wyglądać.

*

[…]  pozostać z tymi uczuciami, aby sprawdzić,
co mogą nam da […].

*

Gdziekolwiek jesteście i cokolwiek robicie, od czasu do czasu zatrzymajcie się i odprężcie swój umysł. Nie musicie niczego zmieniać w swoim do­świad­cze­niu. Możecie pozwolić, aby wasze myśli i uczucia swobodnie przy­cho­dzi­ły i odchodziły, pozostawiając zmysły szeroko otwarte. Zaprzyjaźnijcie się ze swoim doświadczeniem i sprawdźcie, czy możecie zauważyć rozległą świa­do­mość, która jest w was przez cały czas. Wszystko, czego kiedy­kol­wiek pragnęliście, jest właśnie tutaj, w obecnej chwili świadomości.

Yongey Mingyur Rinpoche, Zakochany w świecie. Mądrość
buddyjskiego mnicha o życiu i śmierci
, przeł. Karolina Pruszyńska,
Studio Astropsychologii, Białystok 2020.
(wyróżnienie własne)

Ważne, aby się nie poddawać, nie przestawać próbować.

*

Stawiając czoła lękowi przed przyszłością, zmieniamy teraźniejszość.

*

[…]  praktykować. Próbować. To wszystko, co w naszej mocy.

*

Uczysz się dokładnie tak samo jak wszyscy: poprzez błędne wyobrażenia, frustrację i próbowanie ciągle od nowa. Nie ma innego sposobu.

(tamże)

4541. Czekariat (XXII)

Raz. Pod koniec stycznia Saxifraga dała znać, że na Warmii już są. Piękne zdjęcie kupiłam na pniu. Czekało. Dwa. Tydzień z hakiem temu Biały Kruk dał znać, że kilka wiosek od Małej Danii już są. Do trzech razy sztuka.

Trzy. Wróciły! Słychać je i w Małej Danii, powiedział trzy dni temu Biały Kruk. Żurawie!


fot. Leśniczówka Różana Polana, fragment,
[dostęp: 15.02.2022], źródło.

niedziela, lutego 13, 2022

4539. 44/365

fascynująca była, przez wszystkie przypadki odmieniana na śniadanie, obiad i kolację, nim krok po kroczku stała się moim największym rozczarowaniem intelektualnym. ale nie ża­łu­ję tej fascynacji*. został ze mną wciąż żywy sen, który uruchomiła — sen, który mnie uszczę­śli­wia wciąż i co dnia — grazie mille.

44/365

_____________
  * stawiam, że też stałam się rozczarowaniem.

Giusy Ferreri, Miele, Sanremo 2022.

[…]  ti ho voluto bene
[…]  mi hai voluto bene.

sobota, lutego 12, 2022

4538. 43/365  //  Panna cotta (XXIII)

il verbo vivere è regolare ed il verbo morire è irregolare. è molto interessante, vero ed allo stesso tempo falso. non ogni giorno viviamo, ma moriamo regolarmente ogni notte*.

43/365

____________
  * czasownik żyć jest w języku włoskim czasownikiem regularnym, a czasownik umierać jest nieregularny. bardzo ciekawe, prawda i jednocześnie nieprawda. nie każdego dnia żyjemy, ale umieramy regularnie co noc.

Stadio, Sorprendimi.

le forme di verbi ed i sostantivi bei:
sorprendimi
non conosco
stupiscimi
sorreggimi, aiutami
a capire le cose del mondo
.

parlami
riapriamo le ali
non torna
respiro
amami, ti prego
capiscimi
ascoltami
penso a te

torniamo nel vento e riapriamo le ali.

4537. Czekariat (XXI)

Na początku tego tygodnia upłakałam się jak norka dzięki Smoku, który w roli li­ter­ko­wego kaowca trzyma rękę na pul­sie, jeśli chodzi o lubianego felietonistę. De­cy­zja, by za­trzy­mać tu wyimki, zapadła we wtorek, ale na siły, by to zrobić, mu­sia­łam po­czekać do dziś. Zachować od niepamięci, ale i polemizować.

Nie tylko znam psa-rasistę, ja dzielę życie z kudłatą rasistką i ejdżystką. Henia nie zno­si buldożków francuskich i daje im to odczuć, udając, że są powietrzem, choć one są nią za­chwy­co­ne zwykle od pierwszego wejrzenia. Gdy ja w siód­mym nie­bie przy każ­dym napotkanym szczeniaku rozpływam się ze szczęścia, Henia patrzy na mnie z poli­to­wa­niem i ob­rzy­dze­niem, psie dzieci działają Heni na nerwy od pierwszej se­kun­dy, nie muszą zupełnie nic robić, wy­star­czy, że są; a jeśli pró­bu­ją wejść z Kudłatą w relację, ta ostatnia głębokim, nis­kim szczęknięciem komunikuje im uprzejmie: spierda­laj! Sadow­nik kwituje takie chwile zawsze w ten sam sposób: ma to po ma­mu­si. Fakt, ludzkie nie­mow­lę­ta nie zachwycały i nie za­chwy­ca­ją mnie wcale.

Jeśli ludzie mają Duszę — choć czasem trudno uwierzyć, że wszyscy — to psy, panie Krzysztofie, mają ją na pewno. By kochać, trzeba mieć Duszę, a przynajmniej Du­cha. Nie czarujmy się, jeśli chodzi o miłość, człowiek to tylko marna podróba psa. I choćby z powodu miłości do ludzi, nie zawsze uzasadnionej, psy na pewno idą do nieba (fajne­go, na pewno nie katolickiego).

Czy spotkaliście kiedyś psa prezentującego spiskowe teorie dziejów? Natknę­liście się na psa homofoba, antysemitę, psa płaskoziemcę, na psa fo­lia­rza, a choćby i psa zwolennika Konfederacji? Nie spotkaliście, jestem pewien […].

*

Powiedzcie z ręką na sercu: czy zetknęliście się kiedyś z psem, który byłby kompletnym imbecylem? No właśnie, na pewno mieliście do czynienia z kompletnymi imbecylami rodzaju ludzkiego, nawet jeśli nie osobiście — choć w życiu prywatnym wyjątkowo trudno uniknąć takich osobników — to obserwując życie publiczne, nieraz łapaliście się za głowę, krzycząc: „Co za imbecyl!”. O żadnym psie nigdy zaś nie powiedzieliście, że jest imbecylem.

*

Prędzej dogadasz się z psem niż ze statystycznym Polakiem, prędzej z psem dojdziesz do kompromisu i osiągniesz wzajemne zro­zu­mie­nie niż z Po­la­kiem, ta prawda jest okrutna, ale za to prawdziwa. Wyższość psa nad Po­la­kiem polega na tym, że pies będzie słuchał, co masz mu do powie­dze­nia, ja­kie masz argumenty, jakie propozycje, tymczasem Polak bę­dzie słuchał tyl­ko siebie i domagał się, żebyś wykonywał jego polecenia i po­dzie­lał w peł­ni jego wizję świata. Jest to zazwyczaj wizja świata cha­rak­te­ry­stycz­na dla wa­ria­tów. Pies może być oczywiście mniej lub bardziej stuknięty, ale żaden pies nie jest obłąkańcem w sensie kliniczym.

Krzysztof Varga, O wyższości psa nad Polakiem,
Newsweek Polska, 6/2022.
(wyróżnienie własne)

*  *  *

Psów się pan boi? Niech się pan ich nie boi. Obwąchają pana tylko. Kto pierwszy raz, muszą go obwąchać. Żebym to ja wiedział. Nie uczyłem ich tego. Same z siebie tak. Pies, jak człowiek, jest nieprzenikniony. Pan ma psa? To powinien pan mieć. Od psa można się dużo nauczyć.

Wiesław Myśliwski, Traktat o łuskaniu fasoli,
Wydawnictwo Znak, Kraków 2007.
(wyróżnienie własne)

czwartek, lutego 10, 2022

4536. 41/365  //  Panna cotta (XXII)

utykając między ośmiotysięcznikami, łapię się na tym, że zma­gam się nie tylko ze znaczącym niedostatkiem zdrowia. jest du­żo trudniej, gdy nie do­strze­gam obfitości tego, co przyniosło dziś życie. a przyniosło!

41/365

«In bocca al lupo*!»
«Crepi il lupo!»

____________
  * włoskie podejście do wyzwań mnie leczy, wolę wilczą wymianę zwycięzców zamiast polskiego odpowiednika:
     — Powodzenia!
     — Nie dziękuję, by nie zapeszyć
.

piątek, lutego 04, 2022

4535. 35/365 // Covid Zone (IV)

nie wiadomo kiedy, nie wiadomo jak — w ulu wyrosły ośmio­tysięczniki. Kanczendzonga w drodze do łazienki, do fotela Lhotse i Makalu. aklimatyzacja trwa.

35/365

czwartek, lutego 03, 2022

4534. Covid Zone (III)

Naoglądałam się już w życiu lekarzy. Większość z nich miała głębokie deficyty ko­mu­ni­kacyjne i traktowała mnie w najlepszym razie patriarchalnie — nie wia­do­mo, czy śmiać się, czy płakać, gdy zachowuje się w ten sposób kobieta — w standardzie jak dziecko, w naj­gorszym jak debila. I nic nie mogłam z tym zrobić — taki klimat.

Trzy dni temu, Sadownik zaordynował lekarza, a Jabłoń była na tyle przerażona i ledwo żywa, że sił na protestowanie jej zabrakło.

Lekarka. Przyszła. Była rzeczowa, ale uważna na niemoc. Osłuchała. Bez zadęcia po­in­for­mo­wa­ła, co i kiedy robić, gdyby. Wychodziła z ula w porze suczego, wie­czor­ne­go wyjścia na spacer. Heniutka twardo ładowała się jej do torby, by medyczna pro­fesjo­na­listka zlitowała się i zabrała bezbronne zwierzę od tych omikronów.

Pani doktor chwyciła mnie za serce, gdy zaczęła sierściuchowi na głos tłumaczyć, że jej szczurki nie byłyby zachwycone, gdyby przyprowadziła do domu psa, choć ro­zu­mie, że Henia byłaby zachwycona szczurkami na pewno. Zapytana, jak znosi fakt, że szczurki żyją tylko dwa–trzy lata, odpowiedziała, że te Jej i tak mają szczęście, że nie skończyły jako karma dla zwierząt, bo to laboratoryjne odzyski.

Długo wieczorem o pani doktor rozmawialiśmy, bo rozmarzyliśmy się, że byłoby cudownie mieć taką ro­dzin­ną. Okazało się, że w swoim bio ma: mama czterech szczurków.

Może ja po prostu powinnam unikać lekarzy, którzy nie mają zwierząt? Ci, co mają tylko samochody, chorzy są po prostu. A mamy kudłatych światów są fajne i już.

środa, lutego 02, 2022

4533. 33/365

przeczytałam: witek zawierzyła parlament matce bożej — wyproś nam, posłom i se­na­to­rom, mądrość.

pomyślałam: ludzie powinni zdecydowanie po­wściągli­­wiej używać słów, których zna­cze­nia nie rozumieją.

przeczytane w wolnym tłumaczeniu:
mądrości, wyproś już tę paniom.

33/365

4532. Covid Zone (II)

Jabłoń:
(gdy wczoraj do żywych skromnie dołączyła,
zacykała, że załatwiła ważną nie tylko dla niej Osobę
)
Czujesz się jak człowiek?

Bardzo Ważna Osoba:
No też. Jak las, niebo, morze… 🔆

Jabłoń:
(od wczoraj jedzie na paliwie, które
w sobie kryje dla niej ta odpowiedź
)

wtorek, lutego 01, 2022

4531. 32/365

człowiek — jedyny w królestwie zwierząt gatunek grający na swoje samounicestwienie. grający wielogłosowo, wielepłaszczyznowo, rewelacyjnie wręcz! gratulować?

32/365

4530. Covid Zone (I)

Sadownik:
Mogę coś jeszcze dla Ciebie zrobić?

Jabłoń:
Pogłaszcz mnie po twarzy…
(a gdy Sadownik przystępuje do realizacji
zamówienia, Drzewko resztką sił protestuje
)
Ale nie jak tata!

Sadownik:
Jak pielęgniarz?

Jabłoń:
Jeśli jak pielegniarz,
to wyłącznie obcy!

Sadownik & Jabłoń:
(ryknęli śmiechem)