Dwuniedzielne odliczalnie literek, trzy. Ostatnia, skończona przed gigantem książka. Polska to nie jest kraj dla głuchych ludzi! To w ogóle nie jest kraj dla kogokolwiek poza politykami i embrionami. Ta książka jest pozycją obowiązkową dla osób słyszących. Niesłyszący i ich dzieci znają jej zawartość niestety z autopsji. To opowieść o dyskryminacji od a do żet, milion razy bardziej dojmującej niż ta, której doświadczam, wynikającej z wysokich krawężników czy królującego wszędzie w Polsce, niczym symbol wyższego statusu społecznego, chociaż jednego (pierdolonego!) schodka, schodeczka, schodunia do prawie każdego lokalu.
Język migowy pozostanie dla mnie w tym życiu marzeniem niespełnionym. Nie dam już rady zamigać nawet tego, co znam: dzień dobry, dziękuję czy do widzenia — miganych szczerych, dobrych intencji i życzeń — znaków, które podarowały mi w tym życiu kilka wzruszeń.
Zaskakującym może wydać się fakt, że miłość do języka włoskiego zawdzięczam… kulturze Głuchych! Nie rozumiejąc zupełnie nic, zakochałam się w tym języku, wdzięczna za ekspresję niewerbalną, na jaką pozwala mężczyznom, dla których jest pierwszym językiem. Nic się nie zmieniło — może poza tym, że więcej rozumiem — bo wciąż uwielbiam tę rozmowę z Mauro Iandolo, sprawdziłam chwilkę temu.
Głusza – to miejsce z dala od ludzi. Po naradach z głuchymi bohaterami tej książki zdecydowaliśmy, że słowo „głusza” przetłumaczymy na PJM, używając określenia „pusto dookoła”.
To właśnie ten znak miga postać na okładce.
*
Na początku nie było słów – tak zaczynają się historie ludzi głuchych.
*
Cisza. Dziwne słowo. Słyszący mówią, że głusi „żyją w świecie ciszy”. Daniel nigdy tak o swoim świecie nie myślał.
Pytał słyszących, czym jest dla nich cisza. Mówili, że jest wtedy, gdy szumi morze, albo że kojarzy się im ze śmiercią.
Kiedy nosił aparaty słuchowe i później, po wszczepieniu implantu ślimakowego, odbierał jakieś dźwięki, których nie rozumiał. Hałas, zbyt dużo odgłosów naraz, których nie potrzebował, które nic mu nie dawały. Przypomniał sobie, że po zdjęciu aparatów albo zewnętrznej części implantu wszystko wracało na swoje miejsce.
A więc to jest ta cisza.
*
[…] głusi nie są niemi, bo mają swój język.
*
Jedno z pierwszych pytań, jakie zadają słyszący: głusi nie słyszą, ale przecież chyba mogą nauczyć się czytać?
Gdy dowiadują się, że nie – nie wszyscy głusi w Polsce potrafią ze zrozumieniem czytać po polsku – słyszący dziwią się jeszcze bardziej: przecież to Polacy, kończą polskie szkoły, żyją w kraju, w którym wiadomości, pisma urzędowe, diagnozy i wyroki są po polsku. Jak to możliwe, że nie znają polskiego?
Żeby to zrozumieć, trzeba cofnąć się do samego początku. Czyli do momentu narodzin głuchego dziecka.
*
– Jestem głuchy. Piszę „Głuchy” przez duże G, gdy chcę podkreślić odrębność kultury Głuchych, ich języka i wspólnego doświadczenia. Kiedy mówię o mojej głuchocie w kontekście medycznym, zapisuję słowo „głuchy” małą literą. Dzisiaj jest takie modne słowo „nienormatywni”. Głusi są właśnie nienormatywni. Oni są normalni, ale inni niż reszta – precyzuje Bartosz [Marganiec].
*
– Kiedy jesteśmy sami ze sobą, głusi z głuchymi, możemy do siebie migać, nie czujemy się inni – powiedział mi jeden z głuchych rozmówców. – Jesteśmy niepełnosprawni tylko wtedy, gdy jesteśmy między wami, słyszącymi.
Być może Amanda zostawiła mnie na chwilę w stołówce, bo uznała, że najlepiej poznam to miejsce, jeśli zostanę sama wśród głuchych.
I gdy poczuję przez chwilę to, co oni – samotność wśród ludzi.
*
– Espresso or cappuccino? – zapytał głośno mężczyzna, nie spuszczając oczu z moich ust.
– Double espresso – odpowiedziałam głośniej niż zwykle.
Mężczyzna uśmiechnął się, puknął dłonią w ucho i za kilka minut przyniósł cappuccino. Głusi mają tak na co dzień: proszą o jedno, lecz nie rozumieją się ze słyszącymi, więc dostają co innego.
*
„Tłumaczka skradła show”, „widzowie pokochali migającą tłumaczkę” – gdy słyszący piszą o tłumaczeniach debat prezydenckich czy koncertów, głusi reagują sprzeciwem. Dla nich to, co się dzieje, nie jest żadnym spektaklem, jest zwykłym użyciem języka. Języka, który był przez blisko trzy stulecia uznawany przez słyszących pedagogów za gorszy od mówionego.
*
Gdyby głusi mieli wybrać człowieka, od którego wszystko się zaczęło, byłby nim ksiądz Charles-Michel de l’Épée nazywany ojcem głuchych. […] Dla nich de l’Épée był człowiekiem, który jako jeden z pierwszych powiedział: macie prawo do własnego języka.
*
– Czy wiesz, jaka jest różnica między głuchymi dziećmi, które chodzą do szkół dla głuchych z internatem, wracają do domu tylko na weekendy, święta i wakacje, a głuchymi dziećmi, które są w szkołach integracyjnych, czasami z tłumaczem? – miga na filmie Miller. – Te pierwsze mają dostęp do języka migowego. Od rana do wieczora kwitnie ich życie towarzyskie. Ale są z dala od swojej rodziny. Te drugie mieszkają z rodziną, czasami głuchą, jednak w szkole nie mają przyjaciół, a wieczorami brakuje im kontaktów z rówieśnikami. Co jest gorsze?
*
Niektórzy mówią, że głuche dziecko, które przychodzi na świat w głuchej rodzinie, ma szczęście. Dostaje coś, do czego dzieci w rodzinach słyszących nie mają początkowo dostępu: język.
– Język głuchych dzieci z głuchych rodzin widać po oczach – mówi nauczycielka ze szkoły dla niesłyszących. – I po tym, jak migają. Bez zawahania, dumnie. To dzieci z rodzin dynastycznych, w których głuchota sięga kilku pokoleń.
*
– Zdarza się, że głusi odkrywają jeszcze jedno – dodaje Wiśniewska-Jankowska. – Jako dorośli zdają sobie sprawę, że to oni musieli się dopasować do słyszących. A jeśli ani ich matka, ani ojciec nie nauczyli się dla nich języka migowego, to znaczy, że nie uznali kontaktu z nimi za na tyle cenny, by włożyć w niego wysiłek. […] Głusi uświadamiają sobie, że zostali opuszczeni językowo.
*
Znaki miga się przy różnych częściach ciała: na czubku głowy, na tle korpusu, z prawej lub lewej strony twarzy, poniżej pasa. Niektóre znaki, jak na przykład „pies”, miga się tuż przy udzie. Żeby to pokazać, moja nauczycielka kieruje na chwilę kamerę w dół i miga „pies”.
To nieprawda, że znaki języka migowego są intuicyjne.
*
Zapytała o implant z taką pretensją, jakby mój głos należał do niej. Nie była ciekawa, jak żyję, co robię. Jako głuchy zostałem zredukowany do głosu.
Zastanawia się przez chwilę i dodaje: – To tak, jakby najważniejszym celem głuchego było nauczyć się być jak słyszący.
*
„Słyszaki” – mówią czasem głusi o słyszących.
*
– Jako były uczeń szkół dla głuchych, wiem, że dla głuchego dziecka ważne jest, by nie koncentrować się tylko na tym, czy dobrze posługuje się językiem polskim. Trzeba w nie uwierzyć i pokazywać możliwości. Głuche dziecko musi po prostu dostać pierwszy język – język migowy. Dopiero kolejnym krokiem jest nauczanie języka drugiego – języka polskiego, a drogą do polszczyzny jest polski pisany – mówi Marek Krzysztof Lasecki, malarz, grafik, nauczyciel w szkole przy Łuckiej oraz inicjator i współzałożyciel Grupy Artystów Głuchych, głuchy od urodzenia.
*
Ręce migających mogą szeptać. Poruszają się dyskretnie, niezauważalnie, ruchy są ograniczone. Głusi mówią, że miga się wtedy nisko, by inni nie mogli zobaczyć dłoni.
*
„Migasz jak głuchy” – to największy komplement dla tłumacza.
*
Przez ostatnie trzydzieści lat wyjaśniałam [Eunika Lech]: głusi nie potrafią czytać ze zrozumieniem po polsku. Przynajmniej większość z nich. Dlatego nie doczytają informacji w internecie, nie zgooglują. Język polski jest dla nich trudny, obcy. Bez tłumacza nie zrozumieją, co się dzieje.
*
„Kwarantanna” – nowe słowo dla głuchych. Od razu widać, którzy tłumacze mają stały kontakt z głuchymi. Jeśli literują nowy termin, oznacza to, że nie mają. Jeśli migają dwa krzesełka, nad nimi daszek – mają. Taka jest zasada: nowe słowa na początku się literuje, ale głusi szybko wymyślają na nie znak, trzeba tylko wiedzieć jaki.
*
Uzdrowienie chorych…
– Migam: „chory”, „zdrowy” i „już”. Dodanie znaku „już” na końcu zdania oznacza, że coś się dokonało, w tym przypadku chorzy ozdrowieli – mówi tłumaczka.
– Można też zamigać literkę „u”, a potem „zdrowy”, czyli „uzdrowić” – twierdzi ksiądz, który był na kursie SJM i tam poznał takie rozwiązania.
Ucieczko grzesznych…
– Tłumaczenie nabożeństw jest bardzo trudne. Myślę, że rzadko zastanawiamy się nad znaczeniem słów, odmawiając modlitwę, często ją „klepiemy” – nie wytrzymuje Bożena. – Gdy zaczynamy ją tłumaczyć, okazuje się, że sporo tu pustych zdań. Bywa, że największym wyzwaniem są kazania. „Umiłowani w Chrystusie” – jak to przetłumaczyć? Migam: „Moi mili”. „Ucieczko grzesznych” − trzeba zamigać „grzech” i „uciekać”.
– Tak, „grzech” i „uciekać” – ksiądz rozkłada bezradnie ręce.
[…]
Amen.
– Ręce złożone – zgadzają się i tłumaczka, i ksiądz.
[…]
W naszym kościelnym miganiu dużo jest starych znaków, zabytków języka, które głusi przekazywali sobie z pokolenia na pokolenie. Jednym z nich jest słowo „grzech”.
Anna Goc, Głusza,
Dowody na Istnienie, Warszawa 2022.
Każda głucha osoba ma swój znak migowy, czyli przydomek, który zastępuje imię i nazwisko. Może być związany z nazwiskiem, cechami charakteru, wyglądem, wykonywanym zawodem.
Znaki migowe dostają też słyszący.
Donalda Tuska miga się jak Kaczora Donalda, od dzioba.
Jarosława Kaczyńskiego jak kaczkę, naśladuje się płetwy.
Aleksander Kwaśniewski to kwaśny.
Angela Merkel – dłonią wskazuje się bruzdę na policzku, która pojawia się przy uśmiechu.
Donald Trump – robi się falę nad głową, co ma nawiązywać do jego fryzury.
Świętego Piotra miga się jak klucze, bo katolicy wierzą, że ma klucz do nieba.
*
Historia ciągle się powtarza: trudności komunikacyjne ludzi głuchych trzeba uświadamiać od nowa. Głusi czasem żartują, że urzędnikom i politykom zajmuje średnio cztery lata zorientowanie się, na czym polega bycie głuchym.
Jeśli po czterech latach przychodzą nowi, wszystko trzeba zaczynać od początku.
*
Z raportu powstałego w ramach prac Komisji Ekspertów ds. Osób z Niepełnosprawnością przy Rzeczniku Praw Obywatelskich opublikowanego w 2014 roku: „W ocenie Rzecznika Praw Obywatelskich prawo osób głuchych do edukacji w najdogodniejszym dla nich języku – polskim języku migowym – nie jest w Polsce realizowane”.
I tak jest do dziś.
*
Zgromadzenie Ogólne Organizacji Narodów Zjednoczonych przyjęło Konwencję ONZ o prawach osób niepełnosprawnych pod koniec 2006 roku, polski rząd podpisał ją kilka miesięcy później, a we wrześniu 2012 roku Polska ratyfikowała konwencję. Ale od tego czasu niewiele się zmieniło.
*
– Czytam na głos, bo tego oczekuje ode mnie Rzeczpospolita Polska – wyjaśnia Daniel Kotowski, artysta wizualny. – Zgodnie z artykułem dwudziestym siódmym Konstytucji RP „w Rzeczypospolitej Polskiej językiem urzędowym jest język polski”. A więc ja, obywatel głuchy od urodzenia, mam mówić po polsku. Nawet jeśli nie potrafię, mimo że przez kilkanaście lat próbowałem się nauczyć. Nawet jeśli nie słyszę swojego głosu.
*
[…] Andrzej Duda obiecał nam, że wprowadzi do konstytucji zapis, że PJM jest językiem urzędowym w Polsce.
Głusi ciągle czekają na spełnienie tej obietnicy.
(tamże)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz