niedziela, listopada 20, 2022

4831. Z oazy (LXXXVI)

Dwuniedzielne odliczalnie literek, trzy. Ostatnia, skończona przed gigantem książ­ka. Polska to nie jest kraj dla głuchych ludzi! To w ogóle nie jest kraj dla ko­go­kol­wiek poza politykami i embrionami. Ta książka jest pozycją obowiązkową dla osób sły­szą­cych. Niesłyszący i ich dzieci znają jej za­wart­ość niestety z autopsji. To opo­wieść o dyskryminacji od a do żet, milion razy bardziej dojmującej niż ta, której do­świad­czam, wy­nikającej z wysokich kra­węż­ni­ków czy królującego wszędzie w Polsce, ni­czym symbol wyż­szego statusu spo­łecz­ne­go, chociaż jednego (pier­do­lo­ne­go!) schod­ka, scho­decz­ka, schodunia do prawie każdego lokalu.

Język migowy pozostanie dla mnie w tym życiu marzeniem niespełnionym. Nie dam już rady zamigać nawet tego, co znam: dzień dobry, dziękuję czy do widzenia — mi­ga­nych szczerych, dobrych intencji i życzeń — znaków, które podarowały mi w tym życiu kilka wzruszeń.

Zaskakującym może wydać się fakt, że miłość do języka włoskiego zawdzięczam… kulturze Głuchych! Nie rozumiejąc zupełnie nic, zakochałam się w tym języku, wdzięczna za ekspresję niewerbalną, na jaką pozwala mężczyznom, dla których jest pierwszym językiem. Nic się nie zmie­ni­ło — może poza tym, że wię­cej rozumiem — bo wciąż uwielbiam tę rozmowę z Mau­ro Iandolo, sprawdziłam chwilkę temu.

Głusza – to miejsce z dala od ludzi. Po  naradach z głuchymi bohaterami tej książki zdecydowaliśmy, że słowo „głusza” przetłumaczymy na PJM, uży­wa­jąc określenia „pusto dookoła”.
     To właśnie ten znak miga postać na okładce.

*

Na początku nie było słów – tak zaczynają się historie ludzi głuchych.

*

Cisza. Dziwne słowo. Słyszący mówią, że głusi „żyją w świecie ciszy”. Daniel nigdy tak o swoim świecie nie myślał.
     Pytał słyszących, czym jest dla nich cisza. Mówili, że jest wtedy, gdy szu­mi morze, albo że kojarzy się im ze śmiercią.
     Kiedy nosił aparaty słuchowe i później, po wszczepieniu implantu śli­ma­ko­we­go, odbierał jakieś dźwięki, których nie rozumiał. Hałas, zbyt dużo odgło­sów naraz, których nie potrzebował, które nic mu nie dawały. Przy­pomniał sobie, że po zdjęciu aparatów albo zewnętrznej części implantu wszystko wracało na swoje miejsce.
     A więc to jest ta cisza.

*

[…]  głusi nie są niemi, bo mają swój język.

*

Jedno z pierwszych pytań, jakie zadają słyszący: głusi nie słyszą, ale prze­cież chyba mogą nauczyć się czytać? Gdy dowiadują się, że nie – nie wszys­cy głusi w Polsce potrafią ze zrozumieniem czytać po polsku – słyszący dzi­wią się jeszcze bardziej: przecież to Polacy, kończą polskie szkoły, żyją w kra­ju, w którym wiadomości, pisma urzędowe, diagnozy i wyroki są po polsku. Jak to możliwe, że nie znają polskiego?
     Żeby to zrozumieć, trzeba cofnąć się do samego początku. Czyli do mo­men­tu narodzin głuchego dziecka.

*

     – Jestem głuchy. Piszę „Głuchy” przez duże G, gdy chcę podkreślić odrębność kultury Głuchych, ich języka i wspólnego doświadczenia. Kiedy mówię o mojej głuchocie w kontekście medycznym, zapisuję słowo „głuchy” małą literą. Dzisiaj jest takie modne słowo „nienormatywni”. Głusi są właśnie nienormatywni. Oni są normalni, ale inni niż reszta – precyzuje Bartosz [Marganiec].

*

     – Kiedy jesteśmy sami ze sobą, głusi z głuchymi, możemy do siebie mi­gać, nie czujemy się inni – powiedział mi jeden z głuchych rozmówców. – Jesteśmy niepełnosprawni tylko wtedy, gdy jesteśmy między wa­mi, sły­szącymi.
     Być może Amanda zostawiła mnie na chwilę w stołówce, bo uznała, że najlepiej poznam to miejsce, jeśli zostanę sama wśród głuchych.
     I gdy poczuję przez chwilę to, co oni – samotność wśród ludzi.

*

     – Espresso or cappuccino? – zapytał głośno mężczyzna, nie spuszczając oczu z moich ust.
     – Double espresso – odpowiedziałam głośniej niż zwykle.
     Mężczyzna uśmiechnął się, puknął dłonią w ucho i za kilka minut przy­niósł cappuccino. Głusi mają tak na co dzień: proszą o jedno, lecz nie rozu­mie­ją się ze słyszącymi, więc dostają co innego.

*

„Tłumaczka skradła show”, „widzowie pokochali migającą tłumaczkę” – gdy słyszący piszą o tłumaczeniach debat prezydenckich czy koncertów, głusi reagują sprzeciwem. Dla nich to, co się dzieje, nie jest żadnym spek­tak­lem, jest zwykłym użyciem języka. Języka, który był przez blisko trzy stulecia uznawany przez słyszących pedagogów za gorszy od mówionego.

*

Gdyby głusi mieli wybrać człowieka, od którego wszystko się zaczęło, byłby nim ksiądz Charles-Michel de l’Épée nazywany ojcem głuchych. […]  Dla nich de l’Épée był człowiekiem, który jako jeden z pierwszych powiedział: macie prawo do własnego języka.

*

     – Czy wiesz, jaka jest różnica między głuchymi dziećmi, które chodzą do szkół dla głuchych z internatem, wracają do domu tylko na weekendy, święta i wakacje, a głuchymi dziećmi, które są w szkołach integracyjnych, czasami z tłumaczem? – miga na filmie Miller. – Te pierwsze mają dostęp do języka migowego. Od rana do wieczora kwitnie ich życie towarzyskie. Ale są z dala od swojej rodziny. Te drugie mieszkają z rodziną, czasami głu­chą, jednak w szkole nie mają przyjaciół, a wieczorami brakuje im kon­tak­tów z rówieśnikami. Co jest gorsze?

*

Niektórzy mówią, że głuche dziecko, które przychodzi na świat w głuchej rodzinie, ma szczęście. Dostaje coś, do czego dzieci w rodzinach słyszących nie mają początkowo dostępu: język.
     – Język głuchych dzieci z głuchych rodzin widać po oczach – mówi nau­czy­ciel­ka ze szkoły dla niesłyszących. – I po tym, jak migają. Bez zawa­ha­nia, dumnie. To dzieci z rodzin dynastycznych, w których głuchota sięga kilku pokoleń.

*

     – Zdarza się, że głusi odkrywają jeszcze jedno – dodaje Wiśniewska-Jan­ko­wska. – Jako dorośli zdają sobie sprawę, że to oni musieli się dopasować do słyszących. A jeśli ani ich matka, ani ojciec nie nauczyli się dla nich ję­zy­ka migowego, to znaczy, że nie uznali kontaktu z nimi za na tyle cenny, by wło­żyć w niego wysiłek. […]  Głusi uświadamiają sobie, że zostali opu­szcze­ni językowo.

*

Znaki miga się przy różnych częściach ciała: na czubku głowy, na tle kor­pu­su, z prawej lub lewej strony twarzy, poniżej pasa. Niektóre znaki, jak na przy­kład „pies”, miga się tuż przy udzie. Żeby to pokazać, moja nau­czy­ciel­ka kieruje na chwilę kamerę w dół i miga „pies”.
     To nieprawda, że znaki języka migowego są intuicyjne.

*

Zapytała o implant z taką pretensją, jakby mój głos należał do niej. Nie była ciekawa, jak żyję, co robię. Jako głuchy zostałem zredukowany do głosu.
     Zastanawia się przez chwilę i dodaje: – To tak, jakby najważniejszym ce­lem głuchego było nauczyć się być jak słyszący.

*

„Słyszaki” – mówią czasem głusi o słyszących.

*

     – Jako były uczeń szkół dla głuchych, wiem, że dla głuchego dziecka waż­ne jest, by nie koncentrować się tylko na tym, czy dobrze posługuje się ję­zy­kiem polskim. Trzeba w nie uwierzyć i pokazywać możliwości. Głuche dziec­ko musi po prostu dostać pierwszy język – język migowy. Dopiero kolejnym krokiem jest nauczanie języka drugiego – języka polskiego, a drogą do pol­szczyz­ny jest polski pisany – mówi Marek Krzysztof Lasecki, malarz, gra­fik, nauczyciel w szkole przy Łuckiej oraz inicjator i współzałożyciel Grupy Artystów Głuchych, głuchy od urodzenia.

*

Ręce migających mogą szeptać. Poruszają się dyskretnie, nie­zau­wa­żal­nie, ruchy są ograniczone. Głusi mówią, że miga się wtedy nisko, by inni nie mogli zobaczyć dłoni.

*

„Migasz jak głuchy” – to największy komplement dla tłumacza.

*

Przez ostatnie trzydzieści lat wyjaśniałam [Eunika Lech]: głusi nie potrafią czytać ze zrozumieniem po polsku. Przynajmniej większość z nich. Dlatego nie doczytają informacji w internecie, nie zgooglują. Język polski jest dla nich trudny, obcy. Bez tłumacza nie zrozumieją, co się dzieje.

*

„Kwarantanna” – nowe słowo dla głuchych. Od razu widać, którzy tłu­ma­cze mają stały kontakt z głuchymi. Jeśli literują nowy termin, oznacza to, że nie mają. Jeśli migają dwa krzesełka, nad nimi daszek – mają. Taka jest zasada: nowe słowa na początku się literuje, ale głusi szybko wymyślają na nie znak, trzeba tylko wiedzieć jaki.

*

     Uzdrowienie chorych
     – Migam: „chory”, „zdrowy” i „już”. Dodanie znaku „już” na końcu zdania oznacza, że coś się dokonało, w tym przypadku chorzy ozdrowieli – mówi tłumaczka.
     – Można też zamigać literkę „u”, a potem „zdrowy”, czyli „uzdrowić” – twierdzi ksiądz, który był na kursie SJM i tam poznał takie rozwiązania.
     Ucieczko grzesznych
     – Tłumaczenie nabożeństw jest bardzo trudne. Myślę, że rzadko za­sta­na­wiamy się nad znaczeniem słów, odmawiając modlitwę, często ją „klepiemy” – nie wytrzymuje Bożena. – Gdy zaczynamy ją tłumaczyć, oka­zu­je się, że sporo tu pustych zdań. Bywa, że największym wyzwaniem są ka­za­nia. „Umiłowani w Chrystusie” – jak to przetłumaczyć? Migam: „Moi mili”. „Ucieczko grzesznych” − trzeba zamigać „grzech” i „uciekać”.
     – Tak, „grzech” i „uciekać” – ksiądz rozkłada bezradnie ręce.
      […]
     Amen.
     – Ręce złożone – zgadzają się i tłumaczka, i ksiądz.
        […]
W naszym kościelnym miganiu dużo jest starych znaków, zabytków języka, które głusi przekazywali sobie z pokolenia na pokolenie. Jednym z nich jest słowo „grzech”.

Anna Goc, Głusza,
Dowody na Istnienie, Warszawa 2022.

Każda głucha osoba ma swój znak migowy, czyli przy­do­mek, który zastępuje imię i nazwisko. Może być zwią­za­ny z nazwiskiem, cechami charakteru, wyglądem, wy­ko­nywanym zawodem.
     Znaki migowe dostają też słyszący.
     Donalda Tuska miga się jak Kaczora Donalda, od dzioba.
     Jarosława Kaczyńskiego jak kaczkę, naśladuje się płetwy.
     Aleksander Kwaśniewski to kwaśny.
     Angela Merkel – dłonią wskazuje się bruz­dę na po­licz­ku, która pojawia się przy uśmiechu.
     Donald Trump – robi się falę nad głową, co ma na­wią­zywać do jego fryzury.
     Świętego Piotra miga się jak klucze, bo katolicy wie­rzą, że ma klucz do nieba.

*

Historia ciągle się powtarza: trudności komunikacyjne ludzi głuchych trzeba uświadamiać od nowa. Głusi cza­sem żartują, że urzędnikom i politykom zajmuje średnio cztery lata zorientowanie się, na czym polega bycie głuchym.
     Jeśli po czterech latach przychodzą nowi, wszystko trzeba zaczynać od początku.

*

Z raportu powstałego w ramach prac Komisji Eks­per­tów ds. Osób z Niepełnosprawnością przy Rzeczniku Praw Obywatelskich opublikowanego w 2014 roku: „W ocenie Rzecznika Praw Obywatelskich prawo osób głuchych do edukacji w najdogodniejszym dla nich ję­zy­ku – polskim języku migowym – nie jest w Polsce re­ali­zowane”.
     I tak jest do dziś.

*

Zgromadzenie Ogólne Organizacji Narodów Zjed­no­czo­nych przyjęło Konwencję ONZ o prawach osób nie­peł­no­sprawnych pod koniec 2006 roku, polski rząd pod­pi­sał ją kilka miesięcy później, a we wrześniu 2012 roku Polska ratyfikowała konwencję. Ale od tego czasu nie­wie­le się zmieniło.

*

     – Czytam na głos, bo tego oczekuje ode mnie Rzecz­po­spo­lita Polska – wyjaśnia Daniel Kotowski, artysta wizualny. – Zgodnie z artykułem dwudziestym siód­mym Konstytucji RP „w Rzeczypospolitej Polskiej ję­zy­kiem urzędowym jest język polski”. A więc ja, oby­wa­tel głuchy od urodzenia, mam mówić po polsku. Nawet jeś­li nie potrafię, mimo że przez kilkanaście lat pró­bo­wa­łem się nauczyć. Nawet jeśli nie słyszę swojego głosu.

*

[…]  Andrzej Duda obiecał nam, że wprowadzi do konstytucji zapis, że PJM jest językiem urzędowym w Polsce.
     Głusi ciągle czekają na spełnienie tej obietnicy.

(tamże)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz