żegnając się po raz pierwszy, dwa tygodnie i dwadzieścia pięć lat temu, już za sobą nawzajem tęskniliśmy. za niecałe czterdzieści godzin zabierze mnie do ula. zabiorą mnie razem, on i kudłata!
151/365
Jabłoń, która nie rodzi, należy wyciąć, usłyszałam.
Jak to jest: żyć, być, śnić i nieprzerwanie marzyć,
gdy prawie ci wmówiono, że jesteś taką Jabłonią?
Jak to jest kwitnąć przez cały rok? Rozkwitać każdego dnia?
żegnając się po raz pierwszy, dwa tygodnie i dwadzieścia pięć lat temu, już za sobą nawzajem tęskniliśmy. za niecałe czterdzieści godzin zabierze mnie do ula. zabiorą mnie razem, on i kudłata!
151/365
światowy dzień świadomości sm. pochyliłam się nad nim i już wiem, jak to ze mną jest: nie walczę z chorobą, bo nie jestem przeciwko swojemu ciału, które potrzebuje nie tylko mojej pomocy. ja i moje ciało, wspólnie mierzymy się z rzeczywistością, w której niektóre karty podsuwa nam pod nos choroba.
150/365
biorę tylko piękno, upycham po kieszeniach wyłącznie wzruszenia.
wszystko to, co w świecie twardych walut wyceniane jest niezmiennie na zero, przecinek, zero, zero. wszystko to, co dla mnie jest bezcenne.
149/365
Niedzielne odliczanie literek, dwa. Gdyby ta książka nie leżała od dwóch lat (świeżutko wtedy upolowana) na moim wirtualnym stosiku czytelniczym, zrobiłabym natychmiast klik, klik po przeczytaniu zacytowanych w tamtej książce słów Fanona: To rasista stwarza poniżonego. Dumałam nad nimi szczególnie długo. Na swoje potrzeby parafrazuję je w następujący sposób: to wykluczający stwarza wykluczonego. Nie, nie możesz stać się na własne życzenie, nomem omen, czarną owcą, nawet jeśli wykluczający cię ludzie twierdzą, że sam_a jesteś sobie winny_a.
Nie, pod żadnym pozorem nie jesteś winna_y, może komuś kogoś przypominasz, może komuś kojarzysz się z jakąś kiepską historią. Jedno jest pewne: z winą nie ma to wszystko nic wspólnego.
Ta książka ukazała się po upływie 68 (sześćdziesięciu ośmiu!) lat od publikacji oryginału w języku francuskim. To stanowi chyba wydawniczy rekord świata. Można to pewnie jakoś zrozumieć: w latach pięćdziesiątych za żelazną kurtyną problem rasizmu jeśli był czymkolwiek, to dotyczył wyłącznie zgniłego Zachodu.
Autor nie ukrywa samoświadomości: [n]ie chciałem być obiektywny. Nieprawda: było to dla mnie niemożliwe, a Jego erudycja onieśmiela ogromnie, ale jednocześnie pozwala smakować ją z zachwytem. Niemożliwym jest też pełne zrozumienie tego tekstu, gdy jest się białym człowiekiem. Z pewnością jest to książka o praktycznych i ekstremalnych zastosowaniach psychologicznego terminu projekcja w życiu ludzi, na których w dowolny sposób, bez wielkiej finezji można wyprojektować każde zło, a potem zgrabnie je uzasadnić i zbudować wokół tego politykę, by móc porwać tłumy i kosztem innych czuć się kimś.
Niebiały kolor skóry podobnie jak wózek (choć na mniejszą skalę) inwalidzki (sic!) natychmiast, nim człowiek otworzy usta, ustawia go społecznie w gorszym miejscu, miejscu niepotrzebnych wyzwań. Czy może być gorzej? Oczywiście! Można być niebiałym człowiekiem na wózku. Mało? Proszę bardzo, można być niebiałym człowiekiem na wózku w Polsce.
Czego nauczyła mnie ta książka? Że musisz stanąć za sobą, nikt tego za Ciebie nie zrobi. Czasem (eufemizm?) oznacza to, że trzeba odwrócić się na pięcie i pójść swoją drogą. Że będzie bolało? Będzie, ale nie bardziej, niż gdybyś utknęła_ął na nieswojej drodze z tymi, którym wydaje się, że wiedzą lepiej (najlepiej!), co i jak powinno wyglądać w Twoim życiu.
Wielu Murzynów nie odnajdzie się w tym, co jest napisane na dalszych stronach.
Podobnie jak wielu Białych.
Ale fakt, że świat schizofrenika czy impotenta seksualnego jest mi obcy, w niczym nie zmienia ich rzeczywistości.
*
Nieszczęście kolorowego polega na tym, że był zniewolony.
Nieszczęście i nieludzkość Białego polegają na tym, że zabił gdzieś człowieka.
Na tym, że również dzisiaj racjonalnie organizuje to odczłowieczenie. Ale ja, kolorowy, w takiej mierze, w jakiej dane mi jest istnieć absolutnie, nie mam prawa zamykać się w świecie zaległych zadośćuczynień.
Ja, kolorowy, chcę tylko jednego:
Aby nigdy narzędzie nie było ważniejsze niż człowiek. Aby raz na zawsze zniknęło zniewolenie człowieka przez człowieka. To znaczy mnie przez innego. Aby pozwolono mi odkrywać i chcieć człowieka, gdziekolwiek jest.
Murzyn nie jest. Nie bardziej niż Biały.
Obaj muszą oddalić się od nieludzkich głosów, które były głosami ich przodków, aby mogła zaistnieć prawdziwa komunikacja.
*
To prawda, że Żydów się szykanuje, co też mówię, prześladuje, eksterminuje, pali w piecach, ale to tylko rodzinne kłótnie. Żyda nie lubi się od chwili, w której zostanie zdemaskowany. Lecz w moim przypadku wszystko nabiera nowego wyrazu. Nie jest mi dana żadna szansa. Jestem zewnętrznie zdeterminowany. Nie jestem niewolnikiem „idei”, jaką inni mają o mnie, lecz mojego wyglądu.
*
Uprzedzenie z powodu koloru skóry to nic innego jak bezrozumna nienawiść jednej rasy do innej, pogarda ludów silnych i bogatych wobec tych, które uznają za niższe od siebie, a następnie gorzki resentyment tych, które zmuszono do podporządkowania się i które niejednokrotnie są znieważane.
*
Moja czerń była gęsta i niezaprzeczalna. Dręczyła mnie, prześladowała, niepokoiła, doprowadzała do rozpaczy.
Murzyni to dzikusy, tępaki, analfabeci. Ale ja wiedziałem, że jeśli o mnie chodzi, wszystkie te twierdzenia są fałszywe.
[…]
Mieliśmy lekarzy, nauczycieli, mężów stanu… Tak, ale w każdym z tych przypadków wciąż było coś nadzwyczajnego.
[…]
Nauczyciel Murzyn, lekarz Murzyn; co do mnie byłem coraz mniej odporny i drżałem na najlżejszy niepokojący sygnał. Wiedziałem, na przykład, że gdyby lekarz popełnił błąd, byłby skończony, on i wszyscy następni. Bo czego można się spodziewać po lekarzu Murzynie? Dopóki sprawy szły dobrze, wychwalano go pod niebiosa, ale uwaga, bez numerów, i to pod żadnym pozorem! Czarny lekarz nigdy nie dowie się, do jakiego stopnia jego pozycja ociera się o niesławę. Uwierzcie mi, byłem zamurowany: ani moje dobre maniery, ani znajomość literatury, ani zrozumienie teorii kwantów nie spotykały się z przychylnością.
*
Francuz nie lubi Żyda, który nie lubi Araba, który nie lubi Murzyna… Arabowi mówi się: „Jesteście biedni, dlatego że oszukali was Żydzi, to oni wam wszystko zabrali”; Żydowi mówi się: „Nie jesteście na tym samym poziomie co Arabowie, gdyż w zasadzie jesteście biali i macie Bergsona i Einsteina”; Murzynowi mówi się: „Jesteście najlepszymi żołnierzami w imperium francuskim, Arabowie uważają się za lepszych od was, ale nie mają racji”. Zresztą, nieprawda, Murzynowi nie mówi się nic, nie ma o czym mówić, strzelec senegalski to tylko strzelec, dobry żołnierz, który słucha swojego dowódcy i rozumie wyłącznie rozkazy.
– Stój, ty nie idziesz.
– Dlaczego?
– Ja nie wiedzieć. Ty nie idziesz.
Biały, niezdolny stawić czoło tym wszystkim żądaniom, zrzuca z siebie odpowiedzialność. Nazywam ten proces rasowym podziałem winy.
*
Zaślubiam świat! Jestem światem! Biały nigdy nie pojmował tej magicznej zamiany. Biały chce świata; chce go tylko dla siebie. Odkrywa w sobie przeznaczenie, by być panem świata. Podporządkowuje go sobie. Pomiędzy nim a światem ustala się stosunek własności. Istnieją jednak wartości, które przyrządza się wyłącznie według mojego przepisu. Jako czarownik, kradnę Białemu „pewien świat”, stracony dla niego i tych, którzy są jego maści. Tego dnia Biały, nieprzywykły do takich reakcji, musiał być w niepojętym dla siebie szoku. To dlatego, że ponad obiektywnym światem – z ziemią, bananowcami i kauczukowcami – delikatnie ustanowiłem prawdziwy świat. Istota świata była moim dobrem. Pomiędzy mną a światem ustalał się stosunek współistnienia. Odnalazłem pierwotne Jedno.
*
[…] karę, na jaką zasługujemy, można oddalić tylko przez wyparcie się odpowiedzialności za zło i przerzucenie potępienia na ofiarę: dowodząc – przynajmniej samym sobie – że zadając pierwszy i jedyny cios, działamy po prostu w obronie własnej… […].
*
Jak mam się wobec tego ustawić?
Lub, jeśli wolicie,
gdzie mam się podziać?
*
W nieświadomości zbiorowej czarny = brzydki, grzech, ciemności, niemoralny. Innymi słowy: czarny jest ten, kto jest niemoralny. Jeśli w życiu postępuję moralnie, nie jestem czarny. Stąd na Martynice zwyczaj mówienia o złym Białym, że ma duszę Murzyna. Kolor to nic, nawet go nie zauważam, liczy się tylko jedno, i jest to czystość mojego sumienia i biel mojej duszy. „Ja biały jak śnieg”, mówi się.
*
[…] nie musimy odwoływać się do genów, by skonstatować, że nieświadomość zbiorowa to po prostu zbiór przesądów, mitów, postaw zbiorowych określonej grupy.
*
A nade wszystko moja cielesna powłoko, jak i ty, mój duchu, wystrzegajcie się trwać z założonymi rękami w widza jałowej postawie, bo życie nie jest spektaklem, a morze boleści to nie jest proscenium, a krzyczący człowiek to nie jest tańcujący niedźwiedź…
// Aimé Césaire
*
Nie ma nic gorszego niż zdanie: „Zmienisz się, mój mały; kiedy byłem młody, ja też… zobaczysz, wszystko mija”.
Dialektyka, która wprowadza konieczność jako punkt podparcia dla mojej wolności, wyrzuca mnie poza samego siebie. […] Nie jestem potencjalnością czegoś, jestem w pełni tym, czym jestem.
*
Ostatnio przeczytałem w czasopiśmie dla dzieci zdanie ilustrowane obrazkiem, na którym czarny skaut pokazuje murzyńską wioskę trzem lub czterem białym skautom: „To jest kocioł, w którym moi przodkowie gotowali waszych przodków”. Przyznajemy, że nie ma już czarnych ludożerców, ale pamiętajmy… Gwoli ścisłości, uważam zresztą, że mimowolnie autor wyświadczył Murzynom przysługę. Białe dziecko, które przeczyta jego historyjkę, nie będzie wyobrażało sobie, że Murzyni jedzą Białych, lecz że ich jedli. Bez dwóch zdań – mamy postęp.
*
Badanie rzeczywistości to rzecz delikatna. […] To, co dla nas istotne, to nie gromadzenie faktów, sposobów zachowania, lecz wyprowadzenie z nich sensu.
*
Wszystkie formy wyzysku są do siebie podobne. Wszystkie próbują uzasadnić swoje istnienie jakimś biblijnym nakazem. Wszystkie formy wyzysku są jednakowe, ponieważ stosuje się je wobec tego samego „przedmiotu”: człowieka.
*
Porzucenie rutyny to chodzenie po lesie; można tam spotkać byka, który w mig zaprowadzi nas do domu.
// Octave Mannoni
*
Nie mam obowiązku być tym czy tamtym… […] jestem w świecie, i przyznaję sobie tylko jedno prawo: prawo, by żądać od innego ludzkiego zachowania.
Tylko jeden obowiązek. Niewyrzekania się przez moje wybory własnej wolności. […]
Jak świat długi i szeroki, są ludzie, którzy poszukują.
Nie jestem więźniem Historii. Nie muszę szukać w niej sensu mojego przeznaczenia.
W każdej chwili muszę sobie przypominać, że prawdziwy skok polega na włączeniu w egzystencję wyobraźni.
*
[…]
oddech jest znakiem życia; oddech, który przyspiesza lub zwalnia, staje się równy lub przerywany, zależnie od napięcia człowieka, od natężenia i rodzaju wzruszeń.
[…]
rytm jest żywy, jest wolny… I tak rytm działa na to, co w nas najmniej intelektualne, despotycznie wprowadza nas w duchowość przedmiotu; nasz swobodny sposób bycia, on również jest rytmiczny.
// Léopold Sédar Senghor
*
„[…] Widzisz, wydaje mi się, że będziesz musiał pogodzić się z losem i zostać tam, gdzie twoje miejsce”.
Otóż nie! Wcale mu tego nie powiem! Powiem: to środowisko, społeczeństwo są odpowiedzialne za twoją mistyfikację. A gdy to powiem, reszta przyjdzie sama, i wiemy, o co chodzi.
O koniec świata, do diabła.
*
[…]
język i wspólnota wzajemnie się podtrzymują.
Mówić w jakimś języku to posiąść pewien świat, pewną kulturę.
*
[…] nie ja sam stwarzam dla siebie sens, lecz sens istniał przede mną, czekał na mnie.
Frantz Fanon, Czarna skóra, białe maski,
przeł. Urszula Kropiwiec,
Karakter, Kraków 2020.
(wyróżnienie własne)
Człowiek jest ruchem ku światu
i ku bliźniemu.
*
Wyższość? Niższość?
Dlaczego nie spróbować po prostu dotknąć innego, poczuć innego, odkryć innego dla siebie?
zy moja wolność nie została mi dana, abym zbudował świat oparty na Ty?
*
I oto moja ostatnia modlitwa:
O moje ciało, uczyń mnie człowiekiem, który zawsze pyta!
*
[…] człowiek to tak. Nie przestaniemy tego powtarzać.
Tak dla życia. Tak dla miłości. Tak dla wielkoduszności.
Ale człowiek to także nie. Nie dla pogardy człowieka. Nie dla obrazy człowieka. Nie dla wyzysku człowieka. Dla mordowania tego, co w człowieku najbardziej ludzkie: wolności.
Zachowanie człowieka nie jest wyłącznie reakcją. W reakcji jest zawsze pewna uraza.
*
Człowiek jest TAK wibrującym z kosmiczną harmonią.
(tamże)
Niedzielne odliczanie literek, raz. Faszyzm? Proszę nie używać wielkich, groźnych słów, grzmią media, bojąc się wywołania wilka z lasu. Od lat już się nie dziwię swojemu zdziwieniu. Polemizuję sama ze sobą, myliłam się wtedy: nacjonalizm nie jest formą soft-faszyzmu, jest regularną formą faszyzmu. Faszyzm? Tak, faszyzm!
Z głodu człowiek robi różne głupie rzeczy. Zrobiłam i ja, naiwnie wierząc w ludzi. Bolało, ale też uaktualniłam bazę wiedzy na temat poglądów tych supłami krwi skrępowanych — pospolici faszyści od a do zet i nie ma w tym stwierdzeniu, niestety, żadnej przesady. Musisz wiedzieć, że jeśli ktoś z kim siadasz do stołu, głosuje na pis lub konfederację, to siadasz z faszystą! I kropka.
Ta książka, obok książeczki prof. Snydera o ogromnej wadze, to najważniejsza pozycja książkowa, obowiązkowa lektura przed wyborami, które czekają nas w tym roku.
W poniżej wybranych cytatach z niebywałą łatwością odnajduję prominentnych polityków ściskających obecnie histerycznie ster władzy, modląc się o to, by ich pięć minut trwało jak najdłużej.
Politycy faszystowscy podobnie jak uderzają w rządy prawa pod pozorem walki z korupcją, tak przedstawiają się jako obrońcy wolności i swobód obywatelskich.
*
Istnieje jednak także droga pozwalająca politykowi sprawić wrażenie szczerego bez konieczności rywalizowania z innymi kandydatami stosującymi tę samą strategię: poprzez opowiedzenie się za podziałem, konfliktem i brakiem poczucia winy. Taki kandydat może otwarcie stanąć po stronie chrześcijan przeciwko muzułmanom i ateistom, po stronie obywateli urodzonych w kraju przeciwko imigrantom, po stronie białych przeciwko czarnym lub po stronie bogatych przeciwko biednym. Może otwarcie i bezwstydnie kłamać.
*
[…] intuicja, jakoby zarzut „faszyzmu” był przesadzony, nie jest wystarczającym argumentem przeciwko używaniu tego słowa.
*
Polityka faszystowska wypiera wszelkie mroczne epizody historii narodu. […] jeśli nie tworzy po prostu swojej wizji przeszłości służącej wyzyskaniu uczucia nostalgii, opiera się na wybiórczym traktowaniu historii, unikającym wszystkiego, co mogłoby zakłócić bezrefleksyjny zachwyt chwałą narodu.
*
Gdy tylko zbiorowość zdecyduje się zaakceptować wygodne myślenie w kategoriach teorii spiskowych jako odpowiedź na irracjonalne lęki i frustracje, jej członkowie przestają kierować się rozsądkiem w rozważaniach politycznych.
*
Polityka faszystowska zamiast rzeczywistości oferuje deklaracje przywódczej jednostki lub partii politycznej. Powtarzane regularnie i często oczywiste kłamstwa stają się istotną częścią procesu, w którym polityka faszystowska niszczy przestrzeń informacyjną.
*
Według ideologii faszystowskiej celem ogólnej edukacji szkolnej i uniwersyteckiej jest zaszczepienie dumy z mitycznej przeszłości; edukacja faszystowska wychwala działy nauki, które wzmacniają hierarchiczne normy i tradycję narodową.
*
Szerzenie podejrzliwości i wątpienia narusza także więzi wzajemnego szacunku między współobywatelami, pozostawiając ich z głęboką nieufnością nie tylko wobec instytucji, ale też wobec siebie nawzajem.
*
[…] teorie spiskowe pozostają wizytówką polityki faszystowskiej. Stanowią one doskonałą broń przeciwko tym, którzy nie są ich zwolennikami. Media, które nie zajmują się tymi teoriami, zostają przedstawione jako stronnicze i same uwikłane w spisek, który pomijają milczeniem.
*
Zdrowe demokratyczne państwo jest rządzone według praw, które traktują wszystkich obywateli na równi i sprawiedliwie, wspomaganych przez więzi wzajemnego szacunku między ludźmi, także tymi, których zadaniem jest pilnowanie zasad. Faszystowska retoryka „prawa i porządku” ma wyraźnie na celu dzielenie obywateli na dwie klasy: tych należących do wybranego narodu, z natury praworządnych, oraz tych nienależących do niego, z natury niepraworządnych.
*
Istotą faszyzmu jest lojalność wobec plemienia, tożsamości etnicznej, religii, tradycji, jednym słowem: narodu.
*
Skrajne nierówności ekonomiczne są dla demokracji liberalnej toksyczne, ponieważ wytwarzają złudzenia maskujące rzeczywistość i ograniczające możliwości prowadzenia wspólnotowej debaty pozwalającej zminimalizować podziały społeczne.
*
Losy istot ludzkich nie są równe. Ludzie różnią się między sobą stanem zdrowia, zamożnością, statusem społecznym i innymi. Prosta obserwacja pokazuje, że w każdej takiej sytuacji ten, kto jest bardziej uprzywilejowany, odczuwa nieustającą potrzebę patrzenia na swoją pozycję jako w jakiś sposób „uzasadnioną”, na swoją przewagę jako „zasłużoną”, a na niekorzystną sytuację drugiego człowieka jako spowodowaną jego „winą”. To, że czysto przypadkowe przyczyny tej różnicy są oczywiste, nie robi żadnej różnicy.
// Max Weber
*
Siła polityki faszystowskiej jest potężna. Upraszcza ludzkie życie, daje nam obiekt, „ich”, których rzekome lenistwo podkreśla nasze własne zalety i dyscyplinę, zachęca do utożsamiania się z silnym przywódcą, pomagającym odnaleźć sens w świecie, którego szorstkość w stosunku do „niezasługujących” ludzi jest orzeźwiająca.
*
Faszystowscy politycy dążą do spłycenia publicznego dyskursu poprzez atakowanie i dewaluowanie edukacji, wiedzy fachowej i języka. Inteligentna debata nie jest możliwa bez edukacji dającej dostęp do różnych perspektyw, bez poszanowania dla opinii ekspertów, gdy nasza własna wiedza jest niewystarczająca, a także bez języka dość bogatego, by precyzyjnie opisać nim rzeczywistość. Gdy znaczenie edukacji, fachowości i specyfiki języka jest umniejszane, pozostaje wyłącznie władza i plemienna przynależność.
*
Ponieważ u podstaw faszystowskiej polityki leży tradycyjna patriarchalna rodzina, zazwyczaj towarzyszy jej panika przed odstępstwami. Osoby transpłciowe i homoseksualne są wykorzystywane do zwiększania niepokoju na tle zagrożenia tradycyjnych męskich ról.
*
Projekt faszystowski łączy niepokój członków prawdziwego „narodu” o utratę uprzywilejowanego statusu z ich strachem przed uznaniem jako równe znienawidzonych grup mniejszościowych. […] W przypadku równości kobiet akceptacja liberalnych idei skutkuje zniszczeniem prawego społeczeństwa patriarchalnego stanowiącego jedną z podstaw mitu faszystowskiego.
*
Ideologia faszystowska odrzuca pluralizm i tolerancję. W polityce faszystowskiej wszyscy członkowie wybranego narodu mają wspólną religię i styl życia, zestaw obyczajów. Różnorodność, z towarzyszącą jej tolerancją dla inności, jest zagrożeniem dla ideologii faszystowskiej w dużych miejskich ośrodkach. Działania faszystowskie wymierzone są w elity finansowe, „kosmopolitów”, liberałów oraz religijne, etniczne i seksualne mniejszości.
*
Faszyści utrzymują, że naturalna hierarchia wartości rzeczywiście istnieje, co unieważnia zobowiązanie do równego traktowania ludzi.
*
Wyrażanie tożsamości płciowej lub preferencji seksualnych jest ćwiczeniem z wolności. Poprzez przedstawianie osób homoseksualnych i transpłciowych kobiet jako zagrożenia dla kobiet i dzieci – a co za tym idzie, dla męskiej zdolności do ich ochrony – faszystowska polityka obrzydza liberalne ideały wolności. Prawo kobiet do aborcji także jest ćwiczeniem z wolności. Ukazując aborcję jako zagrożenie dla dzieci – i męskiej kontroli nad nimi – faszystowska polityka obrzydza liberalne ideały wolności. Prawo człowieka do małżeństwa z wybraną osobą również jest ćwiczeniem z wolności. Określanie wyznawców jakiejś religii lub przedstawicieli rasy mianem zagrożenia z powodu możliwości zawierania mieszanych małżeństw ma służyć obrzydzaniu liberalnych ideałów wolności.
Polityka seksualnego niepokoju dyskredytuje też równość. Gdy równość jest przyznawana kobietom, rola mężczyzn jako wyłącznych żywicieli rodziny jest zagrożona.
*
[…] faszyzm wymaga istnienia społeczeństwa złożonego z jednostek „zatomizowanych”, to znaczy takich, które utraciły ze sobą porozumienie z powodu wzajemnych różnic. Związki zawodowe wytwarzają więzi oparte na klasie, a nie rasie czy religii. To podstawowy powód, dla którego stają się tak istotnym celem ataków faszystowskiej ideologii.
*
Ruchy faszystowskie współdzielą z darwinizmem społecznym pogląd, że życie jest wyścigiem o władzę, zgodnie z którym podział zasobów społecznych powinien być pozostawiony czystej konkurencji wolnorynkowej. Wspólne są dla nich również ideały ciężkiej pracy, prywatnej przedsiębiorczości i samowystarczalności.
*
Wszystkie stworzone przez człowieka instytucje są w pewnym stopniu niedoskonałe, wśród nich także system opieki społecznej i związki zawodowe. Ale krytykując wady danej instytucji, warto się zastanowić, jakie straty wiązałyby się z jej zniknięciem. Wspólna mobilizacja w celu osiągnięcia lepszych warunków dla wszystkich łączy nas w sposób, który skłania, by dostrzec nasze człowieczeństwo niezależne od różnic w wyglądzie, przynależności etnicznej, religii, stwierdzonych niepełnosprawności, orientacji seksualnej i płci kulturowej. Niestety, ludziom trzeba nieustannie przypominać, że niezależnie od tego, czy są czarni czy biali, czy wpisują się w kategorie płciowe czy nie, czy są kobietami czy mężczyznami, chrześcijanami, muzułmanami, żydami, hinduistami czy ateistami, wszyscy potrzebują wolnego weekendu, jedzenia i czasu oraz pomocy w opiece nad starzejącymi się rodzicami.
*
Dychotomia „ciężkiej pracy” i „lenistwa”, tak jak „praworządności” i „przestępczości”, stoi u podstaw faszystowskiego rozróżnienia na „nas” i „nich”.
*
Wszystkie mechanizmy polityki faszystowskiej współtworzą się i wspierają nawzajem. Tkają mit o rozróżnieniu na „nas” i „ich” oparty na uromantycznionej, fikcyjnej przeszłości, w której występowaliśmy „my”, ale już nie „oni”, i podbudowany pretensjami do skorumpowanej, liberalnej elity, która zabiera nasze ciężko zarobione pieniądze i stanowi zagrożenie dla tradycji. […] „My” jesteśmy robotni i przestrzegamy prawa, osiągnęliśmy nasze swobody dzięki pracy. „Oni” są leniwi, zdeprawowani, skorumpowani i reprezentują niski poziom moralny. Polityka faszystowska porusza się w przestrzeni urojeń, które tworzą tego rodzaju fałszywy podział na „nas” i „ich”, bez względu na oczywiste fakty.
*
Oni są przestępcami. My popełniamy błędy.
*
Biorąc pod uwagę nieuniknione ocieplanie się klimatu i jego konsekwencje, brak politycznej i społecznej stabilności naszych czasów, co przedstawiłem wyżej, a także napięcia i konflikty immanentne w okresie nasilającej się nierówności gospodarczej, niebawem zostaniemy skonfrontowani z transgraniczną migracją osób poszkodowanych, która przebije skalą podobne ruchy z przeszłości, z falą uchodźców z okresu drugiej wojny światowej włącznie. Straumatyzowani, zubożali uchodźcy potrzebujący pomocy, w tym legalni imigranci, będą wtłaczani w narracje skrojone na potrzeby rasistowskich stereotypów przez przywódców i rozmaite ruchy zjednoczone w celu zachowania przywilejów płynących z hierarchii grupowej i wykorzystujące faszystowskie metody. Wielu myślących obywateli na całym świecie uważa, że proces ten już się rozpoczął. W faszystowskim schemacie narracja na temat uchodźców – życia w obozie, podróży ze stref lęku i konfliktu, poczucia beznadziei towarzyszącego im tam przez długi czas – zamiast wzbudzać empatię, upatruje w tym źródła terroryzmu i zagrożenia. Te społeczności przechodzą przez nieopisany dramat, by dotrzeć do bezpieczniejszych przystani. A fakt, że nawet tacy ludzie mogą być ukazywani jako najpoważniejsze zagrożenie, jest spadkiem po iluzorycznej sile faszystowskiego mitu.
Jason Stanley, Jak działa faszyzm? My kontra oni,
przeł. Antoni Gustowski i Aleksandra Stelmach,
Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2021.
(wyróżnienie własne)
Sprzeciwiając się otumanieniu przez faszystowskie mity, możemy swobodnie angażować siebie nawzajem. Nikt nie jest doskonały, wszyscy jesteśmy stronniczy w myśleniu, doświadczeniu i rozumieniu, ale nikt z nas nie jest zły.
*
Korygowanie niesprawiedliwych nierówności zawsze będzie źródłem cierpienia dla tych, którzy na owych niesprawiedliwościach zyskiwali. Niektórzy z pewnością będą postrzegali to cierpienie jako opresję.
(tamże)
Dwieście wpisów temu żegnaliśmy Białego Kruka. Byłby zachwycony tym zdjęciem, więc po tej stronie tęczowego mostu zachwycam się tymi pikselami za siebie i za Niego. Uwielbiał opierzone foty Saxifragi.
Sprawdziłam, dokładnie cztery lata temu — dwa tysiące wpisów wcześniej bez dwustu dwudziestu — pojawił się tu pierwszy, zachwycający mnie bezgranicznie, szpak Saxifragi, pan Szpak.
Uwielbiam niespodzianki. Szczególnie te, którymi są dla mnie wpisy podzielne przez dziesięć. Niezmiennie pozostawiają we mnie dobry ślad. Pomimo upływu lat wciąż.
fot. Saxifraga.
*
Siergiej Rachmaninow,
12 pieśni, op. 21: 5. Lilie,
Sergei Babayan (fortepian),
White Raven’s Favorites Playlist 2022, #17.
Profesora Saxifraga:
Glistnik jaskółcze ziele
łac. Chelidonium majus
Spojrzała na niebo i głośno zaszlochała. To były łzy nie tyle smutku, ile radości z tego, że zobaczyła wyjście z dołu bez dna i znowu doświadczyła czegoś przypominającego szczęście.
Toshikazu Kawaguchi, Zanim wystygnie kawa.
Opowieści z kawiarni,
przeł. Joanna Dżdża,
Grupa Wydawnicza Relacja, Warszawa 2023.
[o miłości przy kawie]
Niedzielne odliczanie literek, dwa. Sto dwanaście książek później. Czekałam, przetupywałam do dnia publikacji od dwóch miesięcy. Nie czekałam sama.
Przeczytałam w krótszym czasie niż ten, który spędziłam nad zasadą obowiązującą w kawiarni, tj.: choćby nie wiadomo jak bardzo się starać, gdy jest się w przeszłości, nie można zmienić teraźniejszości. Tak, zmiana perspektywy na wydarzenia z przeszłości nie zmieni teraźniejszości, ale zdecydowanie może mieć wpływ na naszą przyszłość. I o tym jest ta książka. Koi. Czekam na trzecią część.
Gdyby każdy człowiek miał swoją aurę, której kolor można by było w jakiś sposób zobaczyć, Kazu bez wątpienia miałaby jasnoturkusową, a Miki pomarańczową.
☕
Ten sam rodzaj przyjemności odczuwała podczas rysowania. […] Nie rysowała jednak wszystkiego. Przedstawiała rzeczy, które widziała w prawdziwym świecie.
☕
W języku japońskim istnieją również wyrażenia onomatopeiczne, naśladujące dźwięki, oraz wyrażenia mimetyczne, które odzwierciedlają pewne stany niezwiązane z dźwiękami. Jednak niezależnie od tego, czy są to wyrażenia dźwiękonaśladowcze, jak sala-sala określające płynącą rzekę lub byuu-byuu opisujące wiatr, czy też mimetyczne, jak shin-shin opisujące cicho opadający śnieg lub kan-kan odzwierciedlające światło promieni słonecznych, wszystkie te słowa odtwarzają atmosferę panującą w otaczającym nas świecie.
[…]
Słowo sulu-sulu odzwierciedla śliskość powierzchni, a ciszę trafnie ujmuje słowo shin.
☕
Kłamstwa mogą kogoś zranić, ale mogą też uratować nam skórę. Niezależnie jednak od przyczyny większości kłamstw żałujemy.
☕
Shuichi zawsze taki był. Niezależnie od tego, jak trudna wydawała się sytuacja, pozostawał optymistą. Nigdy nie brał pod uwagę innej opcji, jak tylko brnąć do przodu.
☕
– Całkowicie ci zaufał.
– Ale ja nie wiem, co powinnam zrobić!
– Nie, nie. Nie chodzi o to, że zaufał ci jako kobiecie.
– Hę? Co takiego?
– Zaufał ci jako inżynierowi systemowemu.
– O co ci chodzi?
– Pomyśl o tym, co powiedział. Podał dwa warunki, które mają być spełnione, byś nie przyprowadzała Asami.
[…]
– Okej.
– Jeśli spojrzysz na to po prostu jak na program, który sprawdza, czy warunki zostały spełnione, możesz zignorować wszystkie inne sytuacje, które nie są określone przez program…
☕
Kurata przełknął ślinę, czekając na odpowiedź Kazu.
– Nie wiem – odparła wprost.
☕
Nigdy tak naprawdę nie widzimy serc innych ludzi. Gdy ktoś pogrąży się we własnych zmartwieniach, może stać się ślepy na uczucia najważniejszych dla siebie osób. […] czułem coś więcej niż smutek. Lepiej pasuje tu słowo „rozpacz”… Było ciężko.
☕
Ludzie zwykle czują się szczęśliwi, gdy nadchodzi wiosna, zwłaszcza po srogiej zimie.
Nie sposób jednak określić jednego konkretnego momentu, w którym zaczyna się wiosna. Nie ma jednego dnia, który byłby wyraźnym końcem zimy i początkiem wiosny. Wiosna kryje się w zimie. To, że się wyłania, zauważamy swoimi oczami, swoją skórą i innymi zmysłami.
☕
Pory roku następują po sobie, tworząc cykl.
Życie również przechodzi trudne zimy.
Ale po każdej zimie zaczyna się wiosna.
Teraz nadeszła jedna z nich.
Toshikazu Kawaguchi, Zanim wystygnie kawa.
Opowieści z kawiarni,
przeł. Joanna Dżdża,
Grupa Wydawnicza Relacja, Warszawa 2023.
(wyróżnienie własne)
Strata.
To część życia, a dzięki rytuałom żałobnym nie zapominamy.
☕
Yukia dopadło tajemnicze uczucie. Lampy wcale nie stały się jaśniejsze. A jednak wszystko wyglądało w jego oczach świeżo. Jego rozpacz przemieniła się w nadzieję. Jego pogląd na życie zmienił się nie do poznania.
„Świat się nie zmienił, to ja się zmieniłem…”
☕
Kiedy ludzie wybierają prezent, licząc na to, że kogoś uszczęśliwią, myślą o reakcji tej osoby. W takiej sytuacji często orientują się, że stracili rachubę czasu.
(tamże)
|
Autentyczność to kwestia decyzji […].
*
Pragnę świętować otwartość, zadawać pytania, kwestionować, dokonywać różnych wyborów i z zaciekawieniem przyglądać się zachodzącej we mnie zmianie, ponieważ doświadczam jej w życiu tylko raz.
Alicja Długołęcka, Przypływ. O emocjach
i seksualności dojrzałych kobiet,
Wydawnictwo Znak, Kraków 2022.
(wyróżnienie własne)
Nie interesowało ich, co u mnie słychać. Właściwie dlaczego miałoby być inaczej? Podejrzewałam, że już dla nich nie istnieję.
Sofi Oksanen, Psi park,
przeł. Katarzyna Aniszewska,
Wydawnictwo Znak, Kraków 2022.
[społeczne formatowanie]
Niedzielne odliczanie literek, raz. Powieść to dla mnie trudny gatunek, a grubsza powieść to nie lada wyzwanie. Zachwyty, peany spowodowały, że zaznaczyłam tę książkę do upolowania. Długo czekałam, ale się doczekałam.
Prawie dwa tygodnie czytania. Roller caster, a nie powieść! Jedno zdanie wciągało po same uszy, by za jakiś czas kilka akapitów lub rozdział doprowadzały mnie na skraj zniechęcenia i gdy już chciałam się poddać i odłożyć, jedno zdanie-dynamit i znów nie mogłam się oderwać. I tak kilkanaście razy. Ostatnie sto pięćdziesiąt stron łyknęłam, a nie przeczytałam.
To opowieść o społecznym świrze, ale również o tym, że świat jest malutki, a od człowieka do człowieka czasami są tylko dwa–trzy uściski dłoni, a nie pięć.
Zanim rozbił się nad nim malezyjski samolot, świat nawet nie słyszał o biednym przysiółku Hrabowe. Nagle wszystkie kraje, których obywatele – dwieście osiemdziesięcioro troje pasażerów i piętnaścioro członków załogi – znajdowali się na pokładzie, zostały poszkodowane; przez chwilę przeszło mi nawet przez myśl, że to musi położyć kres wojnie. Że obcy natychmiast powiedzą „dość” – ale ten moment szybko minął, a ja przełknęłam swoje dziecinne złudzenie z kolejną szklanką wody i zrozumiałam, że to, co się stało, nie będzie miało najmniejszego znaczenia. Wojna będzie trwać, pojawi się więcej ciał, bezgłowych, spalonych lub rozerwanych na strzępy, i może spadną z nieba kolejne samoloty – ale nikt nigdy nie poniesie za to odpowiedzialności.
*
Wiedziałam, co miała na myśli. U nas przyzwoici ludzie siedzą za kratkami, a nieprzyzwoici – w parlamencie.
*
Siedemdziesiąt procent obywateli Rosji popierało wojnę w Ukrainie. Wielkość tych liczb i ilość wojskowych butów bombardowały moją świadomość z taką siłą, że dzwoniło mi w uszach. Nie mogłam zbyć tego wzruszeniem ramion czy pomstowaniem na watników, niewolniczo podążających za Putinem idiotów. Oni naprawdę chcieli nas pozabijać.
*
Telefon milczał jak zaklęty, jak kamień rzucony na dno morza. Nie mogłam tego znieść. Nie mogłam opowiedzieć o tym, co się stało, nikomu innemu, nie mogłam się z nikim niczym podzielić – i to doprowadziło do osobliwego stanu zawieszenia, kiedy jednego dnia wszystko wydawało mi się realne, a następnego już nie.
*
Pamiętałam go [artykuł] dobrze: Mężczyzna boi się, że kobieta go wyśmieje. Kobieta boi się, że mężczyzna ją zabije.
*
Jak wszyscy inni Ukraińcy znajdowaliśmy się na czymś w rodzaju pogranicza: według Rosjan byliśmy gatunkiem pod-Rosjan, a według Estończyków – Rosjanami.
*
Uzna, że w przygarbionych staruszkach jest coś autentycznego, pierwotnego. Na określenie tego istniało też inne słowo – bieda – ale on jej nie rozpozna.
*
Wspomnienia wypełzały na wierzch niczym kiełkujące rośliny ze szczelin w asfalcie i wszyscy oprócz mnie czuli je pod podeszwami.
*
Jak to możliwe, że tęsknota, na którą chorowała babcia, zaraziła też mamę? Dlaczego uczestniczyła w szaleństwach ojca? Czy naprawdę czuła się w Tallinnie obco i brakowało jej Ukrainy – czy po prostu bała się zmian?
*
– Czy rozważaliście przeprowadzkę, nowy początek w innym kraju?
– Nie da się przeszczepić miłości do ojczyzny w inne miejsce. Wierz mi, próbowałem.
*
Może oboje pragnęli podobnego życia; takiego, w którym idzie się naprzód, w którym są jakieś cele. Nie marzenia, tylko zwyczajne cele.
*
Z ręką na sercu: nigdy nie miałeś ochoty krzyknąć, że już wystarczy?
*
W jednej chwili dawne plany straciły znaczenie, bo nic nie było dla mnie ważniejsze od tego, co dzieliłam z tobą. Już nie chciałam wracać do Paryża. Wyrównanie rachunków z ludźmi, którzy kiedyś wyrzucili mnie z pracy, wydawało się bezcelowe. Nie miałam ochoty ich widzieć. Po co, skoro mogłam mieć coś innego?
*
Już w tym było coś z cudu: że serce zawsze pojawia się pierwsze, przed zmysłami, przed rozumem, przed kończynami, przed umiejętnością oddychania.
*
Odwróciłam się i nagle zobaczyłam, że przez przypadek palę „fajkę na ból serca”. Nazwaliśmy je tak pieszczotliwie w biurze. Papierosy koktajlowe Sobranie były tak piękne, że potrafiły zaleczyć nawet miłosne rany, i dlatego sięgano po nie wyłącznie w chwilach największej rozpaczy.
*
Nie chciałam kończyć rozmowy, uciekać się do słów, których nie będę już w stanie cofnąć […].
*
Nie wiem, dlaczego pomyślałam, że mogło się tak stać. Nie mogło. Tak się stało.
*
I dlaczego dziennikarza Heorhija Gongadze nafaszerowano dioksynami, zanim ścięto mu głowę? Jaki był w tym sens? I jak duży dywan jest potrzebny, żeby owinąć ludzkie zwłoki? Ile metrów folii?
[…] Moje życie było jak codzienne popijanie zatrutego wina. W każdej chwili mogłam stracić wzrok albo życie.
*
– To łatwa robota.
– Nie ma czegoś takiego jak łatwa robota.
*
[…] widniejące na ozdobnych naczyniach motywy zwierzęce przypominały mi o czymś, czego nie potrafiłam dokładnie sprecyzować. Może o czasach, kiedy nad każdą delikatną i niemal przezroczystą częścią serwisu trzeba się było ciężko napracować, stworzyć relacje i je utrzymywać.
*
– […] Nie jest na to trochę za młoda?
– Wiara nie pyta o wiek.
*
Tyle razy przez ułamek sekundy dostrzegałam cię w obcym człowieku. Szukałam cię w tłumach, w zatłoczonych autobusach i na dworcach. Zapach znajomej wody kolońskiej przenosił mnie na moment w przeszłość […].
*
– Takie to były czasy – powiedziałeś.
Znałam je dobrze, ale nie byłam pewna, czy coś się zmieniło.
*
Nie wyobrażałam sobie, jak to możliwe. Jak śmierć może tak bardzo zaskoczyć, kiedy żyje się w świecie, w którym jest ona nieustannie obecna?
*
[…]
musiałam pogodzić się ze wszystkim, co pojawiało się na naszej drodze.
[…]
Nie wiedziałam, czyim jesteś przyjacielem […].
*
Jego zdaniem miałyśmy szczęście – a sposób, w jaki to powiedział, wcale nie zabrzmiał jak groźba.
*
A może po prostu chciałam za wszelką cenę uwierzyć, że pozwoliłeś mi uciec z litości lub z dobrego serca. Albo z miłości.
*
– Za nowe drogi i możliwości?
– Czemu nie? – zgodziłam się.
*
[…] tym razem nikt nie mógł mnie uratować. Nikt poza mną samą. Musiałam spróbować ustalić, o co tu chodzi.
Sofi Oksanen, Psi park,
przeł. Katarzyna Aniszewska,
Wydawnictwo Znak, Kraków 2022.
(wyróżnienie własne)
Oddychałam spokojnie. Nie bałam się. Nie miałam zamiaru uciekać. Ani krzyczeć. Tylko oddychać: głęboko i powoli.
*
Moje myśli były jak jeden rozrastający się we wszystkie strony krzew dzikiej róży, ale w środku majaczyło coś, czego nie potrafiłam sformułować.
*
Tęsknota dopadła mnie ponownie w nieodpowiednim momencie. Brakowało mi ciebie.
*
Nadzieja otworzyła się jak kwiat, a jej płatki delikatnie muskały moje policzki, przepełniając mnie pewnością siebie, którą zdążyłam już stracić.
(tamże)
głód, ten największy. leczę pięknem.
i jest mi i pięknie, i szczęśliwie.
140/365
Ludovico Einaudi, Nuvole blanche.
ciała, pierścienie, półgrupy — dawno, dawno temu uwielbiałam algebrę abstrakcyjną.
dziś: 151 i 5 — odpowiednio: dn1 i mie5ięcy — liczby całkowite, wymierne, do bólu rzeczywiste, bez części urojonej. wcale nie tak dawno temu nie byłabym w stanie wyobrazić sobie, że mogą pomieścić w sobie tak wiele trudnych emocji, obumarłych nadziei i niemocy.
136/365
J.S. Bach, II Koncert skrzypcowy E-dur, Adagio,
Gabriela Montero (fortepian),
White Raven’s Favorites Playlist 2022, #12.
[suplement: 16.08.2023]
White Raven’s Liked List ♥
sono sicura. non sei un
coccodrillo. ma
sai chi sei?*
134/365
____________
* // à la Leon Leszek Szkutnik:
jestem pewna. nie jesteś
krokodylem. ale
czy wiesz, kim jesteś?
[un piccolo drago]
alternatywny tytuł wpisu:
(5049+2). 0:1 (X)
Dwuniedzielne odliczanie literek, trzy. Gdy tylko zameldowałam się na gigancie, natychmiast zrealizowałam majowy przydział na włoskie literki. Przyszły błyskawicznie i od środy cieszą niezmiennie.
Są słowa w języku włoskim, które zawsze wywołują we mnie radość. Coccodrillo na ich liście króluje na miejscu pierwszym. Czy dlatego, że wciąż uwielbiam piosenkę z krokodylem, który herbatkę z kwiatków rumianka pije ze smakiem? A może dlatego, że bohaterem pierwszej czytanej przeze mnie „książki” był krokodylek, który miał nie byle jakie marzenie?
To książeczka dla dzieci, ale wielu dorosłych westchnie, że zna tę drogę, te próby dopasowania się, ten uparty oślo głos w środku, który sabotuje uzgadnianie tego, jak powinniśmy się zachowywać, co powinniśmy wybrać, robić, o czym marzyć i śnić, ten dzień, gdy znajdujemy w sobie odwagę, by pójść swoją drogę. Tak, to książka zdecydowanie o mnie, ale również o tych, których kocham bezgranicznie — same smoki!
I ta ilustracja, która nie pozostawia wątpliwości, że świat potrzebuje smoków — brak słów!
C’era una volta un
piccolo coccodrillo.
[Pewnego razu był sobie / mały krokodylek.]
Il piccolo coccodrillo
non amava proprio l’acqua.
[Mały krokodylek / tak naprawdę nie kochał wody.]
*
Avrebbe tanto desiderato poter giocare con i suoi fratelli
ma loro erano troppo impegnati con il corso di nuoto e lui
di nuotare non ne voleva sapere.
[Bardzo pragnął pobawić się z rodzeństwem,
ale oni byli bardzo zajęci kursem nauki pływania, a on
nie chciał umieć pływać.]
*
Senza nessuno con cui giocare si sentiva davvero molto solo.
[Nie mając nikogo, z kim mógłby się pobawić, czuł się bardzo samotny.]
*
Non volendo rimanere solo,
decise di provare un’ultima volta…
[Nie chcąc zostać sam / zdecydował się spróbować ostatni raz…]
*
Il piccolo coccodrillo |
*
Era un DRAGO.
Il piccolo drago
non era nato
per nuotare.
[Był SMOKIEM.
Mały smok / nie urodził się, / by pływać.]
Era nato
per sputare fuoco…
…e per volare!
[Urodził się,
by ziać ogniem…
…i by latać!]
Gemma Merino, Il coccodrillo che non amava l’acqua,
przeł. z j. angielskiego Valentina Brioschi,
Valentina Edizione, Milano 2021.
*
Dobrze jest wtedy pamiętać, że my tych miejsc nie wybieramy, one po prostu na nas czekają. I nie od nas zależy, kogo tam spotkamy, lecz od nas zależy, jak się tam będziemy czuć.
o. Marek Donaj OSA,
Utraceni.
Zapiski kapelana szpitalnego,
Wydawnictwo Znak, Kraków 2021.
(wyróżnienie własne)
[opuszczeni]
Dwuniedzielne odliczanie literek, dwa. Należą do przedgigantowego leczenia duszy. Zachwyciły mnie słowa zakonnika w pierwszych leczniczych literkach. Każde kolejne były równie cenne.
Wyjęłam z powyższej książki tytuł tej. Klik, klik i połykałam, niczym najlepszy probiotyk. Hmmm, zastanawiałam się przez chwilę, dlaczego niektóre historie się powtarzają? Klik, klik i wszystko stało się jasne! Obie książki ukazały w tym samym miesiącu z dwutygodniowym odstępem czasu. Oznacza to, że pisane były mniej więcej w tym samym czasie, więc i wspomnienia, które przychodziły na myśl, były podobne. Rozumiem.
Są w tej książce dwa słabe miejsca. W jednym, przecierałam oczy ze zdziwienia, zakonnik uprawia inspiration porn. W drugim błysnęło się zacnemu człowiekowi z niebywałym dorobkiem życiowym, prof. Andrzejowi Szczeklikowi (1938–2012), który swoją wypowiedzią — choroba jest „spowiedzią ciała” — wpisuje się w nurt grzechu jako źródła choroby. Polemizowałabym z tym prostackim, deterministycznym sposobem myślenia i raczej powiedziałabym, że choroba jest doświadczeniem, które przytrafia się ciału.
[Marek Donaj] Codziennie wieczorem czytam 30 nazwisk z listy. Tyle mieści się na jednej stronie.
[M.M./W.H.] Po co?
[M.D.] Bo mam wobec nich dług. Spłacam go.
[M.M./W.H.] Jaki dług?
[M.D.] Dali mi pojąć unikalność i wagę spotkania z drugim człowiekiem. Bycia przy nim i towarzyszenia mu.
Maria Mazurek, Wojciech Harpula, Nad życie.
Czego uczą nas umierający,
Wydawnictwo Znak, Kraków 2021.
* * *
Na pytanie, czym jest czas, [święty Augustyn] odpowiedział błyskotliwie: „Si nemo me quaeret, scio”, czyli: „Gdy nikt mnie nie pyta, wiem”. […] Bo czym jest czas w szpitalu? Mierzy się go doświadczeniem tego, co jest teraz, w tym momencie. Należy pamiętać, że jest to doświadczenie psychologiczne każdego z nas. Teraźniejsze cierpienie jest fizyczne, przyszłe – nie.
*
Teraz, po latach pracy z pacjentami, mogę przyznać, że najtrudniejsze jest wytłumaczenie choremu – który widzi, że się zmienia, czuje, że słabnie – że on, leżąc w szpitalnym łóżku, jest pełnowartościowym człowiekiem.
*
Słowa nie są jak bumerang, który zawsze powraca do początku; raczej są jak strzała – raz wypuszczone, już więcej nie powrócą. Przynajmniej nie w niezmienionym kształcie.
*
Szczęśliwy,
który może usłyszeć słowa:
„w pańskich rękach
moje życie”.
Ale o ileż szczęśliwszy ten,
który je wypowiada
pełen nadziei.
// Anna Kajtochowa (1928–2011)
*
To czas utracony nadaje sens spotkaniom, pozwala zrozumieć spotkanych ludzi. I żadne spotkanie nie jest zaprzepaszczone, choć z naszej perspektywy widzimy, że nie dorośliśmy w porę, by je zrozumieć.
*
Potykamy się o różne sprawy i w pewnym momencie wypada powiedzieć: stop.
*
[…] dla dyżurnych lekarzy i pielęgniarek zaczyna się ciężka, pełna napięcia praca. Na ulicy krzyku nie będzie słychać. Płaczu też nie. Wszystko pozostanie za oknami. Czy potrafię usłyszeć to, czego słuchać nikt nie chce? Albo choćby delikatnie się wzruszyć? – To już będzie modlitwa.
*
Pamięć sprawia, że ktoś może zawsze być blisko, choćby go już fizycznie nie było, choćby dzieliły nas tysiące zajęć i setki zwykłych spraw.
*
Jest takie zdanie Gilberta Chestertona, które pasuje do naszego życia: „Świat z pewnością nie zginie przez brak cudów, świat zginie przez brak zdumienia”.
*
[…] czas dany nam jest teraz.
*
Nie przychodzę, by wykonać swoją powinność, tylko by uczestniczyć w tajemnicy poszukiwania sensu tego, co nieuniknione.
*
[…] nic nie zaczyna się od nas. Wszystko jest kontynuacją wiedzy, życia i pasji ludzi, którzy byli przed nami.
*
Czy można powiedzieć, dlaczego wybieram i lubię tego człowieka, a innego tak samo nie mogę? Odpowiedź nie jest możliwa nawet w przypadku ludzkich decyzji.
*
Któż z ludzi zdrowo myślących uda się dobrowolnie i z radością na wyprawę, której skutków przewidzieć nie może?
o. Marek Donaj OSA,
Utraceni.
Zapiski kapelana szpitalnego,
Wydawnictwo Znak, Kraków 2021.
(wyróżnienie własne)
Zdarza nam się mówić: „Ależ on jest uparty”. I choć komunikat taki powinien być tylko i wyłącznie stwierdzeniem faktu, często niestety zawiera w sobie ukrytą ocenę danej postaci, zazwyczaj negatywną. A przecież może być ona daleka od rzeczywistości…
*
Tęsknota to obecność, nawet gdyby nas nie było.
*
Kiedyś uważałem, że czasownik „pożegnać się” znaczy tyle co „zostawić i pójść swoją drogą”. […] „pożegnać” to wcale nie znaczy: „zostawić i pójść własną drogą”. Bo czy można zostawić coś, co jest częścią nas?
*
[…] każdy człowiek jest inny, każde spotkanie to inne doświadczenie duchowe.
*
Cuda takie czy inne zdarzają się wszędzie – dla mnie jest to fakt niepodważalny.
*
[…] poczuć się częścią całości, dostrzec, w czym uczestniczę, przekraczać zwątpienia i lęki.
(tamże)
[M.M./W.H.] Czym jest żałoba?
[Donata Liberacka] […] Pracą emocjonalno-poznawczą, w wyniku której fizyczną obecność bliskiej osoby zastępujemy wewnętrzną relacją z nią.
[M.M./W.H.] Czyli?
[D.L.] Chodzi o znalezienie i zostawienie w sobie części tej osoby, która zostanie z nami na zawsze. Żeby w naszym wewnętrznym świecie zostały dobre wspomnienia, myśli, coś, co ta osoba nam pokazała, uświadomiła, czego nas nauczyła, co mamy dzięki niej. W żałobie nie chodzi o zapomnienie; ona ma prowadzić do utrzymania relacji – ale wewnątrz. To wiąże się z bardzo dużą pracą, dlatego wokół żałoby jest tyle emocji i trudnych doświadczeń.
[M.M./W.H.] Mówi się, że trzeba na to roku.
[D.L.] Panuje pogląd, że pierwszy rok jest na próbę. Pierwszego roku wszystko jest po raz pierwszy bez tej osoby: pierwsze święta, pierwsze urodziny, pierwsze wakacje. Natomiast drugi rok jest po to, żeby znów nauczyć się czerpać przyjemność ze świąt, wiosny, wakacji. Z życia.
Maria Mazurek, Wojciech Harpula, Nad życie.
Czego uczą nas umierający,
Wydawnictwo Znak, Kraków 2021.
[(nie)obecność III]
Dwuniedzielne odliczanie literek, raz. W tygodniu przed gigantem literkami leczyłam się z żywych, więzami krwi przytroczonymi jeszcze przez chwilę w hiperaktywny sposób do mojego życia.
Długo czekałam na przyzwoitą cenę tej książki. Doczekałam się tego lekarstwa (synchroniczność?) dokładnie dwa tygodnie temu. Łyknęłam bardzo szybko, kojąc najbardziej miękkie miejsca w sobie. Najszybszą recenzją tej książki jest poniższe wspomnienie troski.
Sadownik:
(dokładnie dwa tygodnie temu
ciut przestraszony)
Czemu płaczesz?
Co się stało?
Jabłoń:
(z najszczerszym uśmiechem)
Nic. Czytam i wzruszam się bardzo.
Sadownik:
(ma swoje, inne od Drzewka, zdanie
na temat takich książek)
* * *
To od umierających dowiedziałam się,
jak ważne jest samo życie.
// Teresa Weber-Lipiec
*
Łóżko szpitalne nauczyło mnie, że nie wszystko dzieje się tak, jak byśmy sobie życzyli. I że prawdziwą sztuką jest znalezienie planu B. Trzeba pielęgnować w sobie elastyczność, wewnętrzny luz. Być otwartym na zmiany, wyrozumiałym.
// Małgorzata Rejdych
*
[…] pamięć jest wdzięcznością za to,
co otrzymałem […].
// o. Marek Donaj
*
Wiem, że nie warto się przejmować jakimiś bzdurnymi sprawami, jakimiś kłótniami, drobnostkami. Bo tak naprawdę w życiu – liczy się tylko życie.
// Małgorzata Rejdych
*
Hospicjum to miejsce, w którym rzeczywistość doczesna bardzo mocno styka się ze światem duchowym. Pacjenci hospicjum zaglądają na drugą stronę. Dzięki nim zaglądamy i my – ludzie, którzy tu pracują.
// x. Adam Trzaska
*
Każdy człowiek zostawia […]
swoją obecność w innych ludziach.
// o. Marek Donaj
*
[Małgorzata Musiałowicz]
Córce przytrafiła się zła ocena. Sąsiadka z ławki popatrzyła na kartkę z ocenami i pyta, czy się nie denerwuję tą dwóją z historii. Mówię: „To nie moja dwója, tylko córki”. „Ale to dla pani nie problem?” „Nie, bo ja na co dzień pracuję z prawdziwymi problemami”. […] W hospicjum stykamy się z lękiem, cierpieniem, strachem, bezradnością, odchodzeniem, utratą marzeń. To jak mam się przejmować, że ktoś dzisiaj jest nie w humorze?
[…]
Każdy, kto tu trafia, styka się z rzeczywistością, w której kluczowe są tak podstawowe sprawy jak oddech. Oddech. Czy ktoś myśli na co dzień o tym, czy on lub jego bliscy oddychają?
[M.M./W.H.] Nie.
[M.M.] A tu myślimy o tak podstawowych sprawach. To porządkuje hierarchię i zmienia sposób patrzenia na świat.
*
[…]
zanim sami umrzemy, zazwyczaj musimy mierzyć się ze śmiercią najbliższych.
// Donata Liberacka
*
[M.M./W.H.]
Młody człowiek krzyczy: dlaczego ja? A ksiądz co odpowiada?
[x. Adam Trzaska] Że też mnie to interesuje. Że też jestem ciekaw, dlaczego ty teraz umierasz. I pytam ich, czy na wszystkie pytania można znaleźć odpowiedzi.
*
Ja uważam, że Bóg nam się w życiu objawia.
Trzeba tylko patrzeć.
// x. Adam Trzaska
*
[Małgorzata Musiałowicz]
Gdy ma się perspektywę, że dziecko będzie żyło jeszcze trzy miesiące, to można z nim po prostu być lub można zaangażować się w pozyskiwanie pieniędzy i być daleko od niego. […]
[M.M./W.H.] Pani jest matką?
[M.M.] Tak. I nie wiem, co bym zrobiła w takiej sytuacji. Obserwuję jednak umierające dzieci i chcę być ich adwokatem. Wiem, że dla dziecka najważniejsze jest, by w tych ostatnich tygodniach czy miesiącach życia byli z nim rodzice. Lepiej porozmawiać z dzieckiem, posiedzieć, pobyć z nim, niż gorączkowo szukać pieniędzy. Przeżyć czas, który pozostał, w sposób najlepszy z możliwych. Zostawić sobie dobre wspomnienia. W leczeniu paliatywnym chodzi przede wszystkim o jakość życia – pacjenta i całej rodziny. Nie poziom życia, lecz jakość. Każdy sam musi sobie odpowiedzieć na pytanie, czym jest dla niego ta jakość.
*
[M.M./W.H.] Na czym polega jakość umierania?
[Teresa Weber-Lipiec] Na braku cierpienia. To pryncypium medycyny paliatywnej: nie wolno, żeby człowiek cierpiał. Nie wolno, żeby coś go bolało. Nie wolno, żeby się dusił. Nie wolno, żeby wymiotował. Nie wolno, by miał zaparcia lub cierpiał na bezsenność. Żeby płakał.
*
Niezwykle trudno pomóc człowiekowi, który nas unika, nie życzy sobie kontaktu.
// Magdalena Bysiak
*
Zmienia się też nastawienie do codzienności, do tego, co nam przynosi. […] W sytuacji gdy ma się ograniczoną ilość czasu do wykorzystania, zaczynamy myśleć, co tak naprawdę w życiu jest najważniejsze.
// Małgorzata Musiałowicz
*
Odchodzenie to czas, który warto poświęcić raczej na to, by w dobry sposób pożegnać się z tym światem […]. Docenić to, co się przeżyło. Często podczas rozmów z pacjentami wracamy do przeszłości, wyciągamy na wierzch piękne i dobre chwile. Lżej iść ku nieznanemu, gdy za sobą ma się gładką toń, a nie zgliszcza. Pojednanie i pogodzenie się ze sobą, bliskimi, światem całym – przynosi spokój.
// o. Marek Donaj
*
Śmierć nie jest straszna. Ona jest smutna. I ten smutek trzeba przeżyć. Trzeba pozwolić go sobie przeżyć.
// Małgorzata Musiałowicz
*
To [przeżycie traumy] ciężka praca mentalna, pewien proces z różnymi trudnymi momentami, z początkowym etapem zmagania się z kryzysem i jego negatywnymi konsekwencjami.
// Donata Liberacka
*
[…]
świadomość, jak cienka jest granica pomiędzy życiem a śmiercią. Pomiędzy „jestem” a „nie ma mnie”.
// Małgorzata Rejdych
*
[Jerzy Wordliczek] […] nie prowadzić terapii daremnej.
[M.M./W.H.] Czyli uporczywej?
[J.W.] Już nie używa się tego określenia. Ten termin zniknął. I dobrze.
[M.M./W.H.] Dlaczego?
[J.W.]
Bo odpowiedni dobór słów jest ważny. A słowo „uporczywa” niesie w sobie pewną konsekwencję działania: uporczywie leczymy pacjenta, walczymy o niego, jakbyśmy byli przekonani, że możemy uzyskać pozytywne efekty, że jest na to choćby cień szansy. A mówimy przecież o przypadkach, w których tej szansy nie ma.
*
[…]
jeśli wszystko analizuję, to nie mam przestrzeni, żeby przeżywać. To mechanizm obronny z wysokiej półki, ale – mechanizm obronny.
// Donata Liberacka
*
[M.M./W.H.]
Co jest najgorsze w umieraniu?
[Jerzy Wordliczek]
Jeśli chodzi o sferę somatyczną, to powiedziałbym, że na pewno ból. Dlatego zarówno w intensywnej terapii, jak i w medycynie paliatywnej skupiamy się na tym, żeby ten ból skutecznie uśmierzyć. […]
I nasze postępowanie ma przede wszystkim zapewnić komfort umierania. Sama nazwa medycyny paliatywnej wywodzi się od słowa pallium, a więc – płaszcz. W tej specjalizacji chodzi nie tylko o leczenie, ale też o otoczenie pacjenta i jego rodziny swoistym płaszczem opieki. Żeby nie bolało, żeby dobrze się oddychało, żeby zapewnić higienę, żeby nie karmić na siłę.
*
[…]
w umieraniu, podobnie jak w życiu,
chodzi o jakość.
// Teresa Weber-Lipiec
*
Cały nasz świat cierpi na atrofię uważności, istotności, pamięci. Tymczasem każde spotkanie jest ważne. I to w dwóch aspektach: jego istotności oraz pamięci o nim.
[…] jeżeli coś z naszego spotkania jednak przetrwa, to gdy nas zabraknie, wasze wspomnienie o mnie czy moje o was będzie formą waszego lub mojego trwania w tym świecie. I to będzie modlitwa.
// o. Marek Donaj
Maria Mazurek, Wojciech Harpula, Nad życie.
Czego uczą nas umierający,
Wydawnictwo Znak, Kraków 2021.
(wyróżnienie własne)
Każda droga wiąże się z innym ryzykiem.
// Małgorzata Musiałowicz
*
Zawsze powtarzam, że nie trzeba mieć broni, żeby zabić. Wystarczy jedno niewłaściwe słowo. Słowo może zabić, ale – odpowiednio dobrane – może też ocalić życie.
// Magdalena Bysiak
*
Każdą chwilą swojego życia dziękuję ci
za to, że jesteś.
*
Trzeba opłakać stratę i zaakceptować ją. Dopiero wtedy przychodzi czas na próbę jej zrozumienia i zadanie sobie pytań. Co ta strata zrobiła w moim życiu? Co ja z nią zrobię? Jak będzie wyglądało dalej moje życie?
// o. Marek Donaj
*
[…]
wybieram słońce, dobroć, optymizm. Trzeba umieć się cieszyć tym, co jest.
// Małgorzata Rejdych
(tamże)
Nieważne, jak żyć, tylko z kim.
x. Józef Tischner
Znak, nawet gdy upadnie,
nadal wskazuje.