gdy rozmawiali o żalu, smutku i stracie, powiedziała:
— nie nażyłam się…
— jakiego swojego marzenia nie spełniłaś?
oboje zanurzeni w ciszy, ona bez słów wśród łez, on zdecydowany na to, by nie dać się zbyć milczeniem; zagroził, że poczeka ile trzeba na odpowiedź.
105/365
[suplement 16.04.2025]
Boję się […] powolnej śmierci.
[…]
Boję się rozczarowania, że to już.
Boję się rozstania z mężem i córką.
Boję się poczucia, że mogłam temu jakoś zapobiec.
Boję się, że strach mnie osłabia.
A może wystarczy się nie bać?
Czy umiem uwięzić strach na papierze? Tak jakbym malując portret tego, co straszne, umiała to poskromić. […]
Po kolei:
czyli
opisując to,
czego się boimy,
tworzymy bezpieczny dystans
i przestajemy się bać albo boimy się mniej?
Czy sportretowanie potwora czyni go mniej strasznym? Może chodzi o sam proces – wymaga to przecież długich godzin wpatrywania się w to, czego się boimy. Czy realistycznego portretu można się bać dalej? Mogę także swój strach opisać bezradnie. Nawet prawie na pewno opiszę go zaledwie w nielicznych wymiarach. Do niektórych jego fragmentów nie mam dostępu, są na powiece i widzę je najwyżej w postaci plam, gdy zamknę oczy. Są także dźwięki, słabe, gdzieś na granicy słyszalności.
Mira Suchowiejko, Też się o ciebie boję,
Biuro Literackie, Kołobrzeg 2025.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz