Cotygodniowe odliczanie literek, dwa. Poślizgnięte na świętach. Ponad rok czekałam na przyzwoitą cenę tej części (drugiej) autobiografii. Doczekałam się, a podwójne klik, klik zmiotło z cyfrowego stolika wszystkie zaczęte książki, bym wgryzła się w tę — pisaną z perspektywy czasu, opowieść o życiu.
To obraz życia w otulinie amerykańskich lat czterdziestych zeszłego wieku, doświadczania co dnia konsekwencji posiadania czarnego kobiecego ciała.
Zaznaczyłam do upolowania trzecią część, ale mam nadzieję, że jej upolowanie zajmie jakiś dłuższy czas.
Królowało poczucie tryumfu i braterstwa. Każdy był bohaterem. Czyż wszyscy nie połączyliśmy sił, by skopać tyłek szkopowi i grubemu makaroniarzowi, a mikremu, wcinającemu ryż Japońcowi pokazać, gdzie jego miejsce?
[…] Z ambon podzwaniało: „A nie mówiłem?” w wykonaniu pastorów, którzy wiedzieli, że Bóg jest po stronie dobra i że nie opuściłby sprawiedliwych […].
Pomyślałam, że gdyby wojna nie zakładała zabijania, chętnie oglądałabym ją każdego roku. Trochę jak jakieś święto.
[…]
Nie było potrzeby rozmawiania o uprzedzeniach rasowych. Czyż wspólnie, czarni i biali, nie wyrwaliśmy ocalałych Żydów z piekła obozów koncentracyjnych? Uprzedzenia rasowe umarły. Były zaledwie błędem popełnionym przez młody kraj. Czymś, co wybacza się jak niestosowne zachowanie pijanego przyjaciela.
🖇
Chłopcy zdają się myśleć, że dziewczyny są w posiadaniu klucza do wszelkiego szczęścia, ponieważ rodzaj żeński ma rzekomo prawo wyrażać zgodę i/lub niezgodę. […] Ciekawe, że ani w tych minionych latach tęsknoty, ani nawet współcześnie, w epoce zrozumienia, nie zdawali sobie sprawy, że o ile kobieta miała prawo decydować, o tyle cierpiała z powodu niemożności przejęcia inicjatywy.
🖇
Nie była na mnie zła; grała kartami, które rozdało jej życie, jak zawsze. Co więcej, grała po mistrzowsku.
🖇
Podobnie jak inne czarne dzieci z małych południowych miasteczek, akceptowałam całkowity rozdział ras, uznając go za źródło psychicznego komfortu. Biali istnieli, nikt temu nie przeczył, lecz w moim codziennym życiu byli nieobecni.
🖇
– Masz tę całą edukację. Jak to możliwe, że nie możesz znaleźć cholernej roboty, do której pójdziesz, wyglądając jak osoba na poziomie?
[…]
– Kurdemol. […] Wiesz, jak się gotuje ryż, prawda?
– Tak. – Umiałam gotować go aż do momentu, gdy każde ziarnko stało o własnych siłach.
🖇
Próbowałam zeskrobać z ich twarzy jakiekolwiek informacje, które udało im się zgromadzić. Jednak te twarze były wyćwiczone w nieokazywaniu niczego. […] Ale ja też przeszłam przeszkolenie – jego motto brzmiało: „Nigdy nie pozwól, by biali ludzie dowiedzieli się, co naprawdę myślisz. Jeśli ci smutno, śmiej się. Jeśli w środku krwawisz, tańcz”.
🖇
Powinnam była być mądrzejsza i nie okłamywać rządu. Ludzie zawsze mówili, że jeśli ukradniesz Wujkowi Samowi znaczek wart trzy centy, on wyda tysiąc dolarów, by cię przyskrzynić. Był bardziej mściwy niż Bóg.
🖇
– Weź to na spokojnie, Śliski, bo przed tobą długi ślizg.
Z liczącą sobie wiele wieków tolerancją udzielali rad lub je przyjmowali.
– Weź to na spokojnie – ale weź!
🖇
Jest taki moment w furii, gdy
człowiek wpada w rozpacz. W bezruch.
🖇
Maślana, miodowobrązowa, w odcieniu cytryny lub oliwki. Czekoladowa i śliwkowoniebieska, przypominająca brzoskwinie ze śmietaną. Kremowa. W barwie gałki muszkatołowej. Cynamonu. Zastanawiałam się, dlaczego mój lud opisuje kolory naszej skóry, odwołując się do przeróżnych smacznych kąsków.
🖇
Błyskotliwi młodzi mężczyźni, nadzieja naszej społeczności, rzucali się na zapieczętowane drzwi wzniesione przez ogół społeczeństwa i nie tylko nie zdołali ich otworzyć, lecz nawet nie wstrząsnęli ryglami.
Potencjalny wygadany prawnik, bystrooki naukowiec i chirurg o opanowanej dłoni zmienili więc zdanie w sprawie wyważania zamka i zwrócili się ku narkotykom, by móc przefrunąć przez dziurkę od klucza.
🖇
Ponieważ mnie nie okłamał, nie wolno mi było się gniewać. Ponieważ cierpliwie i z czułością nauczył mnie kochać, nie mogłam wykorzystać nienawiści, by ulżyć sobie w bólu. Musiałam go znosić.
Z perspektywy czasu jestem przekonana, że mnie kochał. […]
Utrata młodziutkiej pierwszej miłości jest tak bolesna, że graniczy to z niedorzecznością.
[…] Emocjonalne poturbowanie nie było dla mnie niczym nowym, nowe okazały się tylko intensywność i przyczyna tych doznań.
🖇
W swoim wczesnym stadium użalanie się nad sobą otula miękko niczym piernat. Dopiero gdy zaczyna twardnieć, robi się niewygodne.
🖇
Lwy mogą ryczeć, a kojoty wyć, lecz wibrowanie dwóch istot ludzkich walczących o fizyczną przewagę zapoznało mnie z przyprawiającym o mdłości i całkiem nowym rodzajem przerażenia.
🖇
Siłą nawyku wciąż nosiłam głowę wysoko, lecz moja ostatnia nadzieja przepadła. Każda droga wyjścia z labiryntu okazywała się w końcu ślepym zaułkiem. […] Kończyły mi się zasoby odwagi. Niestety hart ducha nie był jak kolor mojej skóry, raz dany i na zawsze mój. Każdego ranka trzeba go było wskrzesić i poddać bolesnemu treningowi. […] Pierwszy raz usiadłam bezbronna, czekając na kolejny cios ze strony życia.
🖇
Spojrzał prosto na mnie, zmuszając mnie, bym stawiła czoła swoim lękom.
– Słuchaj, Ma, jeśli podoba ci się bycie nieszczęśliwą, to baw się dobrze, ale nie proś mnie, żebym cię żałował. Po prostu zanurz się cała w swojej niedoli i się w niej taplaj. Nie śpiesz się, posmakuj wszystkich jej subtelności, ale nie przychodź do mnie, oczekując współczucia.
🖇
W ciągu kilku napiętych lat zdołałam zostać snobką na każdej płaszczyźnie: rasowej, kulturowej i intelektualnej. Byłam burdelmamą i uważałam się za moralnie lepszą od dziwek. Byłam kelnerką i wierzyłam, że jestem mądrzejsza od obsługiwanych przez siebie klientów. Byłam samotną matką bez ślubu i żyłam w przekonaniu, że mam więcej swobody niż spotykane przeze mnie mężatki.
🖇
– Umiem używać mózgownicy. Mówiłem ci: „Każda wiedza jest walutą możliwą do spożytkowania, w zależności od rynku”. […]
– Bailey, nie zostaniesz chyba alfonsem, co?
– Pozwól, że coś ci wyjaśnię. Alfonsi to mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet albo się ich boją. Ja szanuję kobiety i jak mógłbym się ich bać, skoro najstraszniejsza, o jakiej kiedykolwiek słyszałem, jest moją matką? – Spojrzał na mnie ostro.
🖇
Nie miałam pojęcia, co zrobię ze swoim życiem, ale złożyłam obietnicę i odnalazłam niewinność. Przysięgłam sobie, że nigdy więcej jej nie stracę.
Maya Angelou, Zgromadźcie się w imię moje,
przeł. Elżbieta Janota,
Grupa Wydawnicza Relacja, Warszawa 2022.
(wyróżnienie własne)
Muzyka nurkowała i kołysała się, ciągnąc i pchając. Pozwoliłam ciału wesprzeć się o dźwięk […]. Kształty i formy rozmywały się, aż poczułam, że jestem wewnątrz szkicu węglem lub akwareli w odcieniach sepii.
🖇
Wszystko, co warto robić,
warto robić dobrze.
🖇
– To mężczyzna. Ma pracę, zdrowie i siłę. Niektórzy muszą iść przez życie bez tego. – I na tym stanęło.
🖇
Popierała trzymanie się każdego pomysłu, dopóki nie zostanie ponad wszelką wątpliwość dowiedzione, że był dobry albo zły.
🖇
Pomyślałam o babci Henderson, która z pomocą modlitwy kurczyła każdą zgryzotę do przystępniejszych rozmiarów. Zaczęłam się modlić.
🖇
– Potrzebuję pomocy […].
(tamże)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz