Dwutygodniowe odliczanie literek, sześć. Poślizgnięte na czekaniu na podzielny przez dziesięć wpis i malutkim huraganie życiowym.
Być może sam tytuł powinien zapalić w mojej głowie ostrzegawcze pulsujace światło, ale wiara w ludzi uznała, że tak ujęty tytuł to tylko chwyt marketingowy. To nie jest niewinna książka. To przede wszystkim świadectwo mentzenady, czyli tym, jak systemowo państwo polskie podchodzi do wielu chorób. Większość tego, co wydarzyło się w tej opowieści nie powinno się wydarzyć, ale niestety miało miejsce. Jeśli kiedykolwiek będziesz chciał_ przeczytać coś o chorobie Alzheimera lub demencji, nigdy nie sięgaj po tę pozycję, jest w niej za dużo małp z brzytwami w dłoniach.
Lektury tej można użyć do pewnego językowego ćwiczenia: wypisz negatywnie nacechowane określenia chorego na alzheimera. Uprzejmie proszę (tu nie wszystkie, ale z pewnością reprezentatywne): zombie; szaleniec; [ktoś], kogo nie ma; [t]o, kim i czym jesteśmy, mieści się w naszym mózgu. […] bez tej pulsującej galarety cała reszta staje się nic nieznaczącą padliną; [t]rudno jest kochać skasowany mózg, ale łatwo i wygodnie nienawidzić.
Człowieka z demencją nikt nie lubi — trudno się dziwić, bo jest jedynym przytomnym (wbrew diagnozie) w pomieszczeniu, który nie podkolorowuje rzeczywistości, nie dba o dobrostan odwiedzających go ludzi, po prostu jest z tym, co jest.
Advanced Alzheimer’s patients are extremely sensitive and extremely powerful, at least in one way. If they need a break or don’t like what is going on, they can stay inside or go farther away.
Tom Richards, Stan Tomandl, An Alzheimer's Surprise Party.
Unveiling the Mystery, Inner Experience, and Gifts of Dementia,
Interactive Media, Glenview (Illinois) 2009.
Galopem leczyłam się wyimkami z książki Richardsa i Tomandla, a potem przyszła przepiękna nowość autorstwa Marty Lau, ale o tym nie dziś, choć jeden fragmencik — à propos tego, o czym wyżej — po prostu muszę:
Słowa mają ogromne znaczenie. Od ich doboru zależy, jaką relację zbudujemy i jak pomogę […] nazywać to, co dzieje się z pacjentem, podmiotowo i z godnością.
dr Katarzyna Kożuch-Sajdak [w:]
Marta Lau, On nigdy taki nie był,
Wielka Litera, Warszawa 2025.
☆
Gdyby dane mi było wybierać, tobym odszedł na Zachód, jak Elfy.
Tata
🖇 🖇
Demencja to nie katar, nie istnieje żaden typowy przebieg choroby i każdy przypadek jest trochę inny.
[…]
Demencja przychodzi niepostrzeżenie, małymi kroczkami, nie spiesząc się […].
🖇
– Wypiszemy cię do domu, zasięgniemy dalszych opinii, zawalczymy, wyleczymy i nie poddamy się! – pocieszam go entuzjastycznie i przekonuję ze swobodą patologicznego kłamcy.
🖇
Na początku był tylko mój bunt, który niczym tarcza racjonalności i spadochron bezpieczeństwa, chronił mnie przed postępującym szaleństwem. Bunt wyprodukowany przez zdrowy mózg.
🖇
Co to znaczy „przestać istnieć”? To tylko pozornie proste pytanie. Kiedy widzimy człowieka pogrążonego we śnie, to bardzo dobrze wiemy, że on żyje. Gdy widzimy martwego, wiemy, że on nie śpi. Kiedyś Stanisław Lem zapytany o to, gdzie jego zdaniem znajdziemy się po śmierci, odpowiedział, że dokładnie tam, gdzie byliśmy przed narodzeniem. Trudno nie przyznać mu racji, choć w głębi serca pragniemy, żeby się mylił. […]. Nawet w kostnicy czujemy się niezniszczalni, niepokonani i wieczni, śmierć przytrafia się innym, tak jak rak mózgu, wypadek samochodowy czy dziecko z wodogłowiem. Natura była więc dla nas łaskawa, uśpiła naszą czujność i pozwoliła nam żyć. Tymczasowo, ale ze świadomością na zawsze danej wieczności.
🖇
Tak samo jak trzeba czasem przewietrzyć mieszkanie,
należy też niekiedy przewietrzyć ludzi.
🖇
Konsystencja ludzkiego mózgu nasuwa na myśl twarożek z tofu. Waży niewiele, bo średnio ok. 1,5 kg i składa się głównie z wody, białka oraz tłuszczu. Ta niepozorna z wyglądu breja stanowi najdoskonalszy w swej złożoności ewolucyjny cud natury, w którym sto miliardów neuronów przemienia bity informacji w działania. To dzięki niemu oddychamy i myślimy, decydujemy i tęsknimy, to dzięki niemu jesteśmy jedyni w swoim rodzaju i niepowtarzalni.
🖇
Fajnie jest mieć wokół siebie takie nagromadzenie słów i wszelkiej mądrości, ale jeszcze fajniej, gdy na regale pozostaje kawałek miejsca na np. zdjęcie w ramce lub na wazon z ulubionymi kwiatami.
🖇
[…] przeklinałam w myślach chorobę, a moje osierocone serce zalewała fala goryczy i osamotnienia. Przecież nie podzielę się z ojcem mózgiem, tak jak nerką czy kawałkiem wątroby, żeby naprawić i wyleczyć zepsuty kawałek ciała. Ciała, które wciąż chodzi i oddycha, budzi się i zasypia, i którego podstawowe życiowe funkcje w dalszym ciągu oscylują w granicach normy. Poza umysłem i jego zdolnością do transcendencji.
🖇
[…] zderzenie z rzeczywistą i namacalną chorobą nijak się ma do teoretycznych pouczeń przekazywanych w mediach społecznościowych przez personel medyczny czy opiekunów mądrali.
🖇
Człowieka z demencją nikt nie lubi. Bo to nie jest taki zwykły chory, którego można odwiedzić i pocieszyć, napić się z nim herbaty, a przy okazji omówić postępy w leczeniu, najważniejsze wydarzenia rodzinne i opowiedzieć mu, co się komu urodziło i w jakiej liczbie, a kto ogłosił upadłość i którego wujka syn nie zdał matury, robiąc wstyd rodzinie na całe miasto.
Chory na demencję pacjent nie opowie o swojej chorobie, przepisanych lekach ani zaplanowanej kuracji. Postępująca izolacja wciąga w głębię swego wiru najpierw bliższych i dalszych znajomych, a potem pochłania kolejnych członków rodziny, w tym najbliższych. Coraz rzadsze i czysto kurtuazyjne telefony zastępuje grobowa cisza.
🖇
Przeszłość przestała łączyć się z tu i teraz, stała się osobnym i zamkniętym bytem. Jak stary album ze zdjęciami, który wypłowiał i zbiera kurz. Przeszłość jest istotna, jednak jej potęga i siła tkwi w kontynuacji, w powiązaniu z teraźniejszością.
🖇
Poczucie winy zrodziło się wtedy, gdy moje codzienne życie zdominowały bezsilność i tłumiona agresja – a te dwa stany tylko czekały, żeby się wprowadzić do naszego domu. Obsesyjne zachowania ojca wyzwoliły we mnie bestię.
🖇
Ostatni przyjaciel, z którym tata w każdą niedzielę umawiał się na rytualną poranną kawę w cukierni Sowa, długo starał się zachować pozory normalności.
[…] Do czasu, gdy ojciec pewnego dnia bez słowa i pożegnania po prostu z tej kawiarni wyszedł.
Dzisiaj już wiem, znając wszystkie symptomy postępującej choroby, że ojciec nie tylko nie wiedział, po co tam przyszedł, ale również zapomniał, z kim tam był – po prostu przestał postrzegać swojego towarzysza jako znajomego.
Też bym wstała i wyszła.
🖇
[…] setki innych małych szpitalnych rzeczy, które rozciągnięty jak gumka od majtek czas przemieniają w poczucie czekania w nieskończoność. Czas w szpitalu, płynąc inaczej i na swoich zasadach, omija swym zębem tylko tych, którzy zjawiają się w nim w stanie błogosławionej nieprzytomności.
🖇
Syndrom zachodzącego słońca, czyli nadmierna ruchliwość i pobudzenie pod koniec dnia, pozostały niezmienne, zgodne z porą, i w takim samym stopniu natężone.
Ojciec jak nakręcony magicznym kluczykiem, biegał po mieszkaniu w poszukiwaniu samego siebie. Lub, patrząc na to z mojej perspektywy, w poszukiwaniu przeszłości.
🖇
Nikt z nikim nie rozmawia. Czasem ktoś z rodziny zada typowe dla tej choroby pytanie: czy pamiętasz? Ojciec nie wiedząc, gdzie jest, z kim jest i dlaczego się tu znalazł, z widocznym zadowoleniem wystawia twarz do słońca.
🖇
Członkowie rodzin są w różnym wieku i reprezentują różny stopień pokrewieństwa. Do swych najbliższych mówią zazwyczaj podniesionymi głosami, bo wydaje im się, że w ten sposób przebiją się do hermetycznie zamkniętego w mózgu obszaru rozumienia.
Mijani na korytarzu unikają wzrokiem innych odwiedzających, jakby zawstydzeni, a jednocześnie połączeni niewidzialnym węzłem wspólnego poczucia winy. Bo ich matki czy ojcowie są tu, a oni tam, w normalnym świecie, gdzie toczy się zwyczajne życie. Bo oni mogą pójść do kina, pojechać na wakacje i zrobić w sklepie zakupy. Mogą się cieszyć wolnością i zdrowiem, patrzeć w niebo i obserwować nad głową obłoki, mogą wdychać zapach nadchodzącej wiosny.
[…] czterdzieści oaz samotności […].
Obserwuję ich ukradkiem. Nikt mnie nie widzi i nikt mnie nie słyszy. Nikt nie wodzi za mną wzrokiem.
🖇
[…] szedł za coraz krótszą nitką z kłębka Ariadny. Zataczał coraz mniejsze kręgi, żegnając się powoli z życiem.
🖇
Hospicjum domowe to też życie.
[…]
Nie rozmawiamy o polityce, byłych wojnach i urazach, obecnie toczącej się wojnie i skrwawionych ziemiach. Skupiamy się na tym, co jest tu i teraz, skupiamy się na odchodzącym i gasnącym z dnia na dzień życiu.
Po niedających się policzyć bezsennych nocach wreszcie zasypiam otulona poczuciem spokoju.
Katarina Gos, Skasowany mózg. Osobisty portret rodzinny
z alzheimerem w tle, Pascal, Bielsko-Biała 2025.
(wyróżnienie własne)
Jak dziecko pozbawione właściwej opieki, przyłapuję się na tym, że każde miejsce i sytuacja, jakie napotykam, jakoś mi przypominają coś, co się wydarzyło, gdy jeszcze byli ze mną oboje rodzice.
🖇
Deszcz za oknem spadł symbolicznie, płacząc za mnie, przy mnie i nade mną.
(tamże)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz