sobota, kwietnia 26, 2025

(5768+1). —

Na skraju śmierci było ogromnie dużo miłości. W ostatnim zwykłym dniu, gdy jesz­cze nie wiedzieliśmy, że nadciąga nieodwracalne, odwiedziła Cię Młodość, która w przeciągu ostatniego roku przeistoczyła się w piękną młodą kobietę. W ostatnim dniu, który spędziliśmy jeszcze całym Stadem, pożegnały się z Tobą Pati i Rysia. Pra­wie całą ostatnią Twoją noc, spędziłam słuchając, jak oddychasz. Poza tymi mo­men­tami, gdy było to dla Ciebie trudne, była to dla mnie najpiękniejsza melodia świa­ta. A potem przyszedł dzień. Ten, na który nigdy nie czekaliśmy. Bolesna świa­do­mość ostatniego wspólnego ranka. Kilka godzin potem przy­szła pożegnać się z To­bą Maggie. Ty — napisała mi tamtego wieczora Maggie — pożegnałaś się z Nią w ten sam sposób, w jaki się poznałyście: buziakiem.

Pani Wetka, która do nas przyszła (czekanie było największym koszmarem), okazała się być Twoją starą dobrą znajomą, podniosłaś głowę, patrzyłaś na nią swoimi nie­widzącymi oczami. Znała Cię, jak ustaliliśmy, od trzynastu lat. Wspominaliśmy wszystkie gastrologiczne ratunki, opróżnianie gruczołów okołoodbytowych, Twoje radosne wska­ki­wa­nie na wagę zaraz po wejściu do gabinetu, choć nikt Cię o to nie prosił, i bez­par­do­no­we pobieranie opłaty w chrupkowej walucie za każde grzeczne i dzielne przetrwanie procedury medycznej. Byłaś w najlepszych możliwych rękach. Zdalnie towarzyszyły Ci Timka, Kaan, Mło­dość i Jej Mama. To niesamowite, w ile ludzkich żyć wniosłaś radość. Na po­wierzch­ni utrzymywało nas wiele wspierających myśli dobrze życzących nam Ludzi.

Pan, który przyjechał po Twoje ciało. Nigdy nie zapomnę sposobu, w jaki przełożył Twój pyszczek na całun. Byłam bezgranicznie wdzięczna za jego delikatność. A po­tem już tylko przejmująca cisza w ulu; esemesy, wiadomości i rozmowy telefoniczne pełne wspomnień z Tobą w roli głównej.

W przyszłym tygodniu Sadownik odbierze Twoje prochy. Jeszcze czeka Cię podróż w ukochane przez nasze Stado miejsce. A póki co, parafrazując słowa Akuszera: psy, podobnie jak ludzie[,] nie znikają z powodu swojej śmierci. Nie, nie znikają!


fot. Sadownik, fragment, 2013.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz