piątek, kwietnia 11, 2025

5752. Z oazy (CCCXXVI)

Dwu­tygodniowe odliczanie literek, pięć. Poślizgnięte na czekaniu na podzielny przez dziesięć wpis i malutkim huraganie życiowym.

Na pierwszy rzut oka jest to chaotyczny zapis wrażeń, ale w rzeczywistości nic bar­dziej myl­ne­go powiedzieć o tej książce się nie da. Ma strukturę żelazną, zachowując jednocześnie przepiękną naturę błysków, których błysk rozciąga się na więcej słów i zdań, niż oryginalne błyski Julli Hartwig.

     – Wszystko, co się da naprawić, nie jest popsute.
     – Wszystko, co jest popsute, nie da się naprawić.

🖇

Tłum.
     – Szkoda mi tych ludzi. Tylu ich niepotrzebnych – mówi Wiktor.
     Pauza.
     – A może ty też nie jesteś nikomu potrzebny? – pytam.
     – Oczywiście, że nie jestem potrzebny. Ale ja wiem o tym, a oni nie.
     – W takim razie to ciebie szkoda, a nie ich. Bo oni mają przynajmniej nadzieję…

🖇

     – Nie warto.
     – Czego nie warto? – pytam z grzeczności.
     – Smucić się.
     – A pana radość rozpiera, co?
     – Rozpiera.
     – Jak pan to robi?
     – To żadna filozofia. Jestem po prostu rybakiem.
     – No i co z tego?
     – Nie zna pan takiej dykteryjki o rybaku i szczęściu? To stara, dobra i pew­na recepta… Jeżeli chcesz być szczęśliwy trzy godziny, wypij ćwiartkę wódki. Jeżeli chcesz być szczęśliwy trzy dni, ożeń się. Jeżeli chcesz być szczę­śli­wy całe życie, zostań rybakiem.

🖇

     – Czy ciebie też stworzył Bóg? – zapytałem przez telefon.
     – Proszę?
     – Pytam, czy ciebie też stworzył Bóg?
     – Niestety, nie! Bóg stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo, a przecież Bóg nie jest kobietą.
     – A skąd wiesz?
     – Bo gdyby Bóg był kobietą, to człowiek miałby chociaż jedno oko z tyłu głowy.

🖇

     – Wiesz, co było moją największą troską w dzieciństwie? – pyta Wiktor.
     – No?
     – Martwiłem się, że mój ojciec nie chodzi do kościoła, a co gorsza, nie wie­rzy w Boga i że po śmierci nie spotkamy się w niebie. Byłem do ojca bardzo przywiązany i myśl ta przez kilka lat nie dawała mi spokoju. Ale z czasem wpadłem na fantastyczny, moim zdaniem, pomysł… Po­sta­no­wi­łem być tak złym człowiekiem, żeby pójść za ojcem do piekła…

🖇

     – Znasz zapach pustych kościołów?
     – Nie.
     – No to sam widzisz, Duet, sam widzisz… ile pięknych spraw jest jeszcze przed nami!

🖇

Z książki Du du du
     Od tygodnia obserwuję swój długopis.
     Gołym okiem widać, że nie ma w nim już nawet kropli tuszu.
     A jednak pisze!
     […]  długopis żyje! I wystarczy energicznie nim potrząsnąć albo ustawić w pozycji pionowej – kulką do dołu – na parę minut i znów będzie pisał!
     To się nazywa wola życia!
     Aż mu zazdroszczę!!!

🖇

Wiktor:
     – Śmierć jest koniecznością, obowiązkiem, za to życie, ho, ho, ho… Życie to nie lada zuchwałość!

🖇

     – Życia nie można przegrać. Każdy dzień, obojętnie jak prze­ży­ty, to zwycięstwo. Żyjesz, czyli raz jeszcze udało ci się zrobić kostuchę w ciula!

🖇

Hm, miłość otwiera we mnie bardzo niebezpieczne szuflady!

🖇

W nocy w kościele garnizonowym ktoś nabazgrał kredą list:
     Szanowny Panie Boże!
     Dlaczego łatwiej jest zabić człowieka, niż go urodzić i wychować?
     Dlaczego łatwiej jest zburzyć dom, niż go zbudować?
     Dlaczego łatwiej jest zniszczyć miłość, niż ją utrzymać
     przy życiu?

🖇

„W miłości jest tylko jeden rodzaj zwycięstwa: ucieczka” – już nie po raz pierwszy sięgnąłem po aforyzm Napoleona.
     […]   wolę przegrać z miłości niż wygrać z nienawiści.

🖇

Z książki Du du du
Chcieli mi wytłumaczyć wszystko
     Freudem i moim życiorysem.
     Problem w tym,
     że nie mieli pojęcia ani o Freudzie,
     ani o mojej przeszłości.
     A co do pana Freuda to szkoda, że zatrzymał się w połowie drogi: opo­wiedział, jak się robi w mózgu szambo, ale nie podpowiedział, jak się z nie­go wydostać.

🖇

Wiktor:
     – Szukam świata.
     – Jakiego znowu świata?
     – Nie wiem dokładnie. Ale innego, zupełnie innego niż ten, w którym żyjemy.
     – Szukaj.
     – Musi, musi być gdzieś taki świat, w którym jedna jaskółka czyni wiosnę.
     Pauza.
     – W którym szewc chodzi w butach.
     Pauza.
     – W którym, jak cię widzą, to dzień dobry.
     Pauza.
     – W którym człowiek człowiekowi człowiekiem…

🖇

Z książki Du du du
     – Dziecko? Nie stać mnie na to.
     – Jak to?
     – Po prostu. Nie stać mnie na tę najtańszą formę nieśmiertelności. Emo­cjo­nal­nie nie stać. Ćwierć dziecka to może bym jeszcze udźwignął? No, na upar­tego to i pół dzidziusia ogarnąłbym emocjonalnie. Ale nie całe. Całe nie!

🖇

Złapałem się na tym, że nie ma takiej godziny – co tam godziny, minuty ta­kiej nie ma, żebym o tobie nie pomyślał. A co myślę? W jednej minucie, że cię kocham, w drugiej, że nienawidzę. Kolejność przypadkowa. W jednej, że bez ciebie ani kroczka, w drugiej, że przy tobie stoję w miejscu albo na­wet, że się cofam. W jednej, że ogień, w drugiej, że woda… I tak bez prze­rwy. […]  Ot, klasyczna nienawimiłość.

🖇

Nie zareagowałaś.
     – Hej! – powtórzyłem.
     – Co mówisz? – wyrwałaś się z odrętwienia.
     – Gdzie byłaś?
     – Proszę?
     – Pytam, gdzie byłaś przed chwilą?
     – Bardzo, bardzo daleko.

🖇

Na cmentarzu.
     – Nie bój się życia – mówi zmarły ojciec. – I walcz o szczęście! Niczym nie ryzykujesz, bo czym tak naprawdę różni się szczęście od nieszczęścia? Tylko humorem! Szczęśliwy człowiek ma dobry humor, nieszczęśliwy – zły.
     […]  Ja wiem, że to straszne, ale całe to nasze – pożal się Boże – życie, cała nasza tajemnica bytu sprowadza się do lepszego i gorszego humoru… A od złego humoru nikt jeszcze nie umarł!

🖇

Pamiętaj też, że wielka miłość zaczyna się 
dopiero wtedy, gdy się kończy.

🖇

Czasem
     pogadałby człowiek sam ze sobą.
     Ale gdzie tam!
     Ja mu pytanie,
     a on mi
     dwa!

🖇

Wiktor:
     – Człowiek jest silny. Człowiek nie boi się sam siebie. Człowiek boi się tyl­ko tego, co nieobecne, czego nie widzi, nie słyszy i nie może dotknąć. Siłą człowieka jest jego słabość.

🖇

[…]  wszystko, co w życiu najpiękniejsze i najwartościowsze, rodzi się z niepokoju, z niezgody na życie, z niezgody na niezgodę.

🖇

W dorożce.
     Wiozę z dworca mężczyznę.
     – Wszędzie źle, ale w domu najgorzej – wzdycha.
     – Nawet kiedy się wraca z podróży? – nie dowierzam.
     – Eee, co to za podróż: dwa tysiące kilometrów. Wie pan, ze wszystkich podróży to ja najbardziej lubię te długie wycieczki w siebie. Lubię te po­dró­że, choć to nie wiadomo którędy. A i stacja docelowa nie wiadomo gdzie. Ale za to mają jeden ogromny plus; można wybierać się w nie w tramwaju, na ulicy, w pracy… Tyle nieznanych krajobrazów spotyka się po drodze, ty­le nie­odkrytych jeszcze miejsc.
     Pauza.
     – Lubię te podróże; wyruszam w nie bez biletu, a wracam z ty­lo­ma bagażami.

🖇

Kochaj to, co niczyje, a stanie się twoje,
kochaj to, co złamane, a stanie się proste.
Kochaj to, co szkaradne, a stanie się piękne,
kochaj to, co zmarznięte, a stanie się ciepłe.
[…] 
kochaj to, co cię rani, a przestanie boleć.
[…] 
Kochaj to, co nie kochasz, a zatrzymasz czas,
[…] 
kochaj to, czego nie ma, a zobaczysz… że jest!

Jarosław Borszewicz, Mroki,
Wydawnictwo Iskry, Warszawa 2015.
(wyróżnienie własne)

Ze śmiercią bliskich mi ludzi
umierają pewne potrawy […].

🖇

W pewnej chwili łapię się na tym, że już od dłuższego czasu rozmawiam z nim.
     – Czy tam, gdzie teraz jesteś, ciepło jest, cicho jest, dobrze jest?
     Pauza.
     – Czy tam jest bardzo inaczej, niż tutaj bywało?
     Pauza.
     – Czy tam w ogóle jest?
     Pauza.
     – Stęskniłem się za tobą…

🖇

     – Moi rodzice nie żyją.
     – Jak to: nie żyją? Mówiłeś, że wczoraj rozmawiałeś z tatą!
     – Często rozmawiam z umarłymi, a ty nie?

🖇

jeszcze będziemy
szukać sensu życia
w kropelkach deszczu

🖇

Noc jest tą porą, kiedy myśli wszystkich ludzi spotykają się […].

(tamże)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz