czwartek, sierpnia 14, 2014

(1094+5). Feminium bez Chronosa (IV)

 wpis przeniesiony 10.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Skończyłam. Pełna wrażeń dotyczących rozdziałów Głód (o szachu diet) i Przemoc (o chirurgii, nie nazywajmy jej estetyczną). I mogłabym długo, ale dziś wszystkie te wrażenia przyćmiło spotkanie z ważna dla mnie Kobietą — towarzyszymy sobie na, co nas wciąż zadziwia, tej samej drodze, po której kroczymy. Oniemiałam. Celebruję więc i tę książkę, i to spotkanie, i czytając po raz setny poniższe słowa, powtarzam jak mantrę: to o mnie (!) i chcę, by było o mnie do końca moich dni.

Można jednak spojrzeć na to z innej perspektywy i zauważyć, że zdrowa kobieta żyje, by się zestarzeć, kwitnie, reaguje, mówi, okazuje emocje, jej twarz się zmienia. Zmarszczki odzwierciedlają jej myśli, promieniuja z kącików oczu, zamykają się jak wachlarz, gdy się uśmiecha. Można nazwać te zmarszczki siecią „zmian chorobowych”, można też spojrzeć na nie jak na kaligrafię: myśl zapisała się oznakami skupienia pomiędzy jej brwiami, wyrysowała wzdłuż jej czoła horyzontalną linię zaskoczenia, zachwytu, współczucia i celnych odpowiedzi. Życie wypełnione pocałunkami, mówieniem i wzruszeniem odznacza się wyraźnie wokół jej ust przypominających trzepoczący liść. Skóra na jej twarzy i szyi traci jędrność, nadając jej rysom zmysłową powagę, rysy wyostrzają się, ona sama staje się silniejsza. Wiele w życiu doświadczyła, i to widać. Kiedy w jej włosach pojawia się szary i biały refleks, można go nazwać jej nieprzyzwoitym sekretem lub srebrnym czy księżycowym blaskiem. Jej ciało wypełnia samo siebie, poddaje się grawitacji jak woda spływająca ze szczytu, staje się silne jak ona sama. Cienie pod jej oczami, ciężar jej powiek, ich drobne zmarszczki pokazują, że to, czego była częścią, pozostawiło w niej samej swoją złożoność i bogactwo. Jest ciemniejsza, mocniejsza, luźniejsza, silniejsza i bardziej sexy. Dojrzewanie kobiety, która wciąż się rozwija, to piękny widok.

Naomi Wolf, Mit urody,
Wydawnictwo Czarna Owca, Warszawa 2014.

*

Gepardzica zacytowała dziś swoją Nauczycielkę:

nie naciskaj na jasnowidzenie,
wystarczy jasnoczucie.

Piękne! A my z Gepardzicą, no cóż, szczęściary!

*

Ambasadorką książki Mit urody z pewnością byłaby bohaterka filmu Pora umierać, która na pewno wie, że feminizm nie jest walką o prawa kobiet, ale o prawa człowieka. A antyfeminiści? Niech się pocałują w dupę!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz