wpis przeniesiony 11.03.2019.
(oryginał z zawieszkami)
Dała czadu. Kończący się tydzień spokojnie powinien być nazwany tygodniem spod znaku Omm, bo wyjątkowo obrazowo ujęła rzeczywistość, którą znakomita część politykierów w tym kraju — bo przecież nie polityków — ignoruje. A było to tak:
Dzielimy się ochoczo na dzietnych, bezdzietnych, psiarzy, kociarzy, katolików i niewiernych, homo wiadomo i nie wiadomo itd. A potem mamy dysonans, kiedy okazuje się, że bezdzietna psiara, posiadająca też koty jest praktykującą katoliczką i jednocześnie lesbijką w parze z żydówką równie wierzącą, które dają schronienie gromadce potrzebujących dzieciaków i wszyscy żyją długo, i są wzorem dla innych. Na każdym kroku widać, jak ludzie potrafią łamać schematy i wychodzi im to na szczęście, zazwyczaj. (wyróżnienie własne)
No więc, żeby nie zgubić — kto czyta stare wpisy czy komentarze? — zostawiam to tu do łatwego, w razie czego, odnalezienia.
Zaglądam dzisiaj do Ommeczki, a tam ciąg dalszy:
[...] wracając do tego miejsca przy nas, jak się trochę posunąć (nazwijmy to mentalnie) w naszej głowie, to oprócz innowierców, gejów, lesbijek, żydów, psów, kotów, dzieci i innych inności zmieścimy się również... my sami, ważni i wartościowi. Takie to patetyczne, banalne [...] prawda?.
I tylko z jednym zgodzić się nie mogę. Omm, wcale nie patetyczne i nie banalne!
*
Stado:
(na grillu prawie tydzień temu)
(już po wszystkim, gdy wskutek poczynionych obserwacji,
ale i uzyskanych informacji, doliczyła się, że...
liczba par nieheteronormatywnych wzrosła 300%)
Jabłoń:
(z udawanym strachem maskując na chwilę radość,
że ludzie przy niej i Sadowniku niekłamani, prawdziwi)
Jak tak dalej pójdzie, my z Sadownikiem będziemy w mniejszości...
Gospodarz:
Spokojnie, jesteśmy tolerancyjni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz