środa, sierpnia 20, 2014

1102. Z wielką dziką Kocicą w tle

 wpis przeniesiony 10.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Opowieść dla przyjaciela... tia. Czytana namiętnie w wieku nastoletnim pełniła rolę plastra na katastrofę wieku pokwitania. Dziś myślę, że owo czytanie było dowodem na to, że pal sześć autor, człowiek i tak wyczyta, co chce, co mu potrzebne. Tak czy inaczej w ten sposób poznałam panią Poświatowską.

Od wielu, wielu lat wydaje mi się, że jako nastolatka nie czytałam wcale, a jednak czytałam, ale tylko biografie. To nie byłam ja — myślę sobie dziś o tamtej biografio-pożerającej wersji mnie.

Gdy więc — o zgrozo, będzie już pewnie miesiąc temu — Gepardzica doniosła, że w mgnieniu oka połknęła (drapieżniki tak mają) biografię Poświatowskiej i jest w jej posiadaniu — pożyczyłam, bo byłam ciekawa. Ciekawa jednak nie na tyle, by tę książkę mieć.

Leżała, bo wciąż pojawiały się książki ważniejsze, pilniejsze. Zagroziła więc terminem zwrotu Właścicielka i dobrze, więc w długi weekend i ja dziabnęłam tę książkę. Nie wiadomo, czy tak szybko się „czyta”, bo tak ładnie złożona, czy dlatego, że życie poetki ciekawe. Została mi jedna różnica w stosunku do mnie czytającej biografie kiedyś. Gdy skończyłam Uparte serce, psychoterapeutka we mnie została z niedosytem, że nigdy nikomu nie będzie dane poznanie snu z dzieciństwa Haliny Poświatowskiej. Bardzo chciałabym go znać.

[...] chce tylko wiedzieć, kiedy będzie mogła pójść do szkoły. Gdyby mogła do niej chodzić, znaczyłoby, że jest zdrowa.

*

Pod blokiem obejmuje ją mocno, żeby zwolnić jej kroki, i mówi:
     — Nie śpiesz się, śpieszą się tylko naiwni, którzy myślą, że można gdzieś zdążyć.

*

     — Nie jest już pani dzieckiem. Sama pani ma pamiętać, że nie wolno pani wchodzić pod górę, dźwigać, tańczyć, jeździć na rowerze, biegać...
     — Będę pamiętać — zapewnia Halina. Wychodzi za drzwi i zbiega po schodach.

*

     — Sama się dziwię, że tak dobrze się przy tobie czuję — mówi mu [Leopoldowi Zgodzie] kiedyś. — To chyba dlatego, że ty nic nie udajesz i nie wymagasz udawania ode mnie.

*

     — No tak — wzdycha Halina. — Bo ludziom się wydaje, że mnie się nie chciało żyć. A mi się chciało i chce. Bardzo. Tylko powiedz: jak?
     Po chwili dodaje:
     — Poldku, zabierz mnie z tego szpitala. Wykradnij mnie na chwilę.
     — Daj spokój — obrusza się Leopold. — Co potem powiedzą...
     — Co potem to nieważne, ale teraz zróbmy tak, żebyś mnie wykradł.
     Idą na Rynek. Halina siada na łańcuchach przy kościele Mariackim, wymachuje nogami, odsłaniając halkę pod spódnicą, i pyta:
     — Powiedz, czy może być piękniejsze miasto niż Kraków?

Kalina Błażejewska, Uparte serce. Biografia Poświatowskiej,
Wydawnictwo Znak, Kraków 2014.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz