wpis przeniesiony 10.03.2019.
(oryginał z zawieszkami)
Kilka tygodni temu pewna śliczna (normą społeczną) pani-gwiazdeczka, kobieta sukcesu w męskim świecie była łaskawa powiedzieć, że ona nie jest feministką, bo lubi ładnie się ubierać. Była blond, więc potraktowałam jej wypowiedź (medialną) równie mądrym stereotypem: głupia blondyna, syknęłam, bo niby jaka inna mogłaby być? W końcu to stan umysłu a nie kolor włosów.
Wiadomo, feministka to kobieta, która nóg nie goli, babochłop pierwszej wody. Która kobieta nie spotkała się z taką definicją?
*
Wiele lat temu przeczytałam Siostrzane uczucia Małgorzaty Domagalik. Uderzyło mnie, że kobiety kobiet nie wspierają, a wręcz przeciwnie w bagno rodzinnego, choć patologicznego, życia buciorami wpychają, by ofiara przemocy nie dała rady się wydostać. W końcu powiedziało się na ślubie ‘a’, to teraz cały alfabet trzeba wymówić. A jak bije, to znaczy, że ma powód, przecież to oczywiste, no nie?
Zatrzymała mnie ta książka na długo. Pozostawiło mnie z postanowieniem, że mój feminizm będzie polegał na tym, że w sferze zawodowej będę wspierać kobiety.
***
W zeszłym roku ukazała się. Wiedziałam o tym, ale potrzebowałam czasu, by do niej dojrzeć. Książka napisana nie na podstawie tabel, zestawień, lecz na podstawie własnego doświadczenia, podążania szlakami, gdzie kobiety to towar o dość krótkim terminie przydatności do użycia. Przygotowując się do wakacji zakupiłam tę książkę i odłożyłam na stosik. Długo tam nie poleżała, ale gdy ją skończyłam pod koniec czerwca, wiedziałam, że długo na jej temat nie będę mogła z siebie ani jednego słowa wydobyć. Byłam wstrząśnięta.
Nie mogę tej książki przemilczeć. To książka ważna. Nie dotyczy Polski? Ależ wcale! Nie dalej jak w niedzielę na S2 zobaczyłam reklamę, która dotknęła mnie do żywego. Reklamę, która dość dobrze wpisuje się w filozofię ukazaną w książce, o której dziś piszę. Dziś stojąc na przystanku tramwajowym przy byłym Smyku uchwyciłam ją telefonem. Do kogo jest kierowana? Co reklamuje? Jaki ma ukryty przekaz? Ręce do ziemi...
*
Myślisz, nas to nie dotyczy. Na pewno? Poszukałam w sobie wczesnych oznak braku równych praw. Zapytałam Sadownika, czy bał się, gdy wracał do domu późnym wieczorem lub nocą jako dwudziestolatek. Nie zdziwiła mnie odpowiedź. Nie, nie bał się. A ja się bałam. Do dziś, gdy wracam późną porą, proszę o to, by po mnie wyjść albo biorę taksówkę.
Po południu wracam do hotelu. Zamykam drzwi, kładę torbę na krześle i padam zmęczona na łóżko. Wpatruję się w sufit, a po policzkach płyną mi ciepłe, rzęsiste łzy. Zastanawiam się nad pytaniem, które zadano mi podczas pożegnania: jak to jest, gdy można robić, co się chce, gdy tak jak ja, podróżuje się bez ograniczeń i pisze o swoich doświadczeniach? Korzystam z wolności, by jeździć po świecie i zapisywać historie wykorzystywanych kobiet. Staram się znaleźć możliwe wyjaśnienie tego zjawiska i zaproponować jakieś rozwiązanie. Tymczasem ofiary, cierpliwe niewolnice, patrzą mi głęboko w oczy, zastanawiając się, gdzie tkwi tajemnica mojej wolności.
*
Sposób, w jaki kontroluje się i zawłaszcza codzienne życie kobiet zmuszanych do prostytucji, jest pochodną tych samych mechanizmów, które są odpowiedzialne za rodzinną i domową przemoc. Według danych Funduszu Narodów Zjednoczonych na rzecz Kobiet sześć na dziewięć kobiet doświadcza przemocy domowej, fizycznej, seksualnej, psychicznej lub ekonomicznej z rąk męża, chłopaka lub kochanka. Pozbawione rzeczywistej alternatywy, kobiety zmuszane do prostytucji zaprzeczają, że używa się wobec nich przemocy dokładnie tak samo, jak robią to maltretowane żony.
*
[...] globalna migracja jest procesem pełnym sprzeczności: tysiące ludzi przepełnionych nadzieją na poprawę swego losu szuka szansy na lepsze życie w obcych krajach, w których znajdą pracę, ale też dyskryminację, rasizm i wykluczenie społeczne.
*
Na całym świecie turystyka seksualna stwarza potężny rynek i całą kulturę pewnych norm i wartości, gdzie żyjące w biedzie dorastające dziewczęta i dzieci są pożądanym towarem. Są uprzedmiotowiane i dehumanizowane. Ultrakonserwatywne grupy można winić za wywoływanie i sianie moralnej paniki, związanej z handlem ludźmi, w celu zawłaszczenia kobiecych ciał i zwrócenia władzy nad nimi rządom i ugrupowaniom religijnym. Kobiety i dzieci, tkwiąc między tymi dwoma światami, tworzą grupę, która na razie wciąż przegrywa.
*
Metoda rekrutacji jest taka sama, jak w większości krajów świata. Najczęściej młode dziewczyny sprzedawane są do domów publicznych przez członków rodziny lub osoby szanowane w ich społeczności. Burdele prowadzone są przez kobiety, a handlarze żywym towarem zastraszają dziewczyny [...]
Jak już wspomniałam, palestyńskie dziewczynki uczone są, jak unikać min, w jaki sposób spuszczać głowę, gdy stają naprzeciwko przywódców swojego kraju, oraz jak zachowywać się, gdy napotykają posterunek kontrolny, który zmusza je do wybrania innej drogi do szkoły. Nikt ich jednak nie uczy, jak nie dać się sprzedać do domu publicznego. W obliczu seksizmu, nierówności oraz wojny dziewczynki są całkowicie bezbronne.
Lydia Cacho, Niewolnice władzy. Przemilczana historia
międzynarodowego handlu kobietami,
Muza SA, Warszawa 2013.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz