wpis przeniesiony 11.03.2019.
(oryginał z zawieszkami)
W czwartek, dwa tygodnie temu bez trzech dni, rozpoczęła się u mnie jesień. Po raz pierwszy wracałam po ciemku z pracy...
Od piątku do wczoraj babie lato... psychologia procesu... dwa dni leżenia w łóżku, co zaklinaniem losu było, porzucone plany zrobienia niezbędnego tego i owego oraz odpowiednia dawka aspiryny... by znów psychologia procesu.
Uczuć, doświadczeń, perspektyw, światów całych — nieprzekładalnych na razie na słowa — cała masa. Ułożyć się we mnie potrzebują. Odnaleźć swe własne, najlepsze miejsce. Z ostatnich pięciu dni został zapisany zeszyt i cztery zdjęcia. Nowa ja. Witam i poznaję.
*
*
Jeśli „nie-ja” to kto?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz