wpis przeniesiony 14.03.2019.
(oryginał z zawieszkami)
Pokolenie moich rodziców na jej książki czekało. Kilka osób z tego pokolenia lubię. Kilka szanuję. Kilka kocham. Gdy już zaopatrzyłam najbliższych w ostatni tom, usiadłam i sama go przeczytałam.
Statystyka wygląda tak. Szlag mnie trafił w kilku miejscach. Poza dwoma świetnymi fragmentami, przytoczonymi poniżej, cała reszta jest całkowicie jednorazowym zbiorem liter. Jak na mój marny gust.
Dlaczego lubią jej pisanie? — zapytałam. Pozyskałam odpowiedź. Lekko się czyta. Przypomina stare czasy, budzi własne wspomnienia z tamtego okresu. No dobrze, to już rozumiem. I to wszystko na ten temat. Zabieram te dwie sceny i „znikam” tę książkę z pamięci.
Myślę o nim, choć jeszcze go nie znam. Tak bym chciała pójść z nim na długi spacer po wiosennym deszczu. Rozumieć się bez słów, patrzeć sobie w oczy. Wracać do domu ponaglona świadomością jego tęsknoty. Słyszeć jego oddech obok mnie nocą. Poczuć jego głowę na moich kolanach i gładzić ją, gdy wieczorem czytam książkę na kanapie. Jestem gotowa na nową miłość… Chcę znowu mieć psa.
*
Nigdy nie będzie tak jak dawniej. Nigdy nie będzie tak jak dziś…
*
— Mamo, to w końcu wierzysz w życie pozagrobowe?
— Wyłącznie.
— Jak to?
— Bo tu i teraz jest życie pozagrobowe. Kiedy chodzimy, jemy, oddychamy, wszystko to dzieje się poza grobem. Kiedy umieramy, trafiamy do grobu, więc możemy powiedzieć, że teraz cały czas żyjemy życiem pozagrobowym.
Monika Jaruzelska. Oddech,
Czarne i Czerwone, Warszawa 2015.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz