wpis przeniesiony 14.03.2019.
(oryginał z zawieszkami)
Gdzie zacząć? Galliano. Bach. Usiąść. Trzy dni poruszenia, smakowania życia. Jak zamknąć w słowach? Jak zatrzymać, zachować od zapomnienia stan ożywienia, w który wprawia tak cudownie życie?
*
Gdzie zacząć? Może tu.
Jakiś czas temu Sadownik czytał ostatnią powieść Harnego. Na kanapie z Heniutką. Zaczyna czytać na głos fragment, przy którym kilka dni wcześniej i ja się uśmiałam:
Zaprowadziła go na pięterko. Kończyła zmieniać pościel, kiedy uznał, że nadeszła właściwa pora. Objął ją od tyłu. Wywinęła się.
— Nie, znów źle mnie zrozumiałeś, mon ami. Ja będę spała z Aminą. Zresztą jak zwykle. Jak każdej nocy.
Dopiero teraz poczuł, że chyba rzeczywiście wypił za dużo.
— Słucham? Więc czyje są te dzieci?
— Nasze.
— Jak to: wasze?
— No nasze. I nie patrz tak. Nie zawsze byłyśmy, jak to niektórzy mówią, takie. Tylko że faceci są do niczego. W Afryce przede wszystkim, ale i w Europie nie lepsi. Doskonale można sobie poradzić bez nich. Potrzebni są tylko do robienia dzieci. A dzieci, jak widzisz, już mamy.
Marek Harny, Dwie kochanki,
Prószyński i S-ka, Warszawa 2014.
Uśmialiśmy się wtedy oboje. Bardzo serdecznie. Cieplutko wspominając Dwie Kobiety — uwielbiane przez nas — które mogłyby się pod tymi słowami podpisać obiema rękoma, i stopami chyba też.
Przypomniało mi się, że któregoś razu, gdy od Nich wracaliśmy do Przytuliska, zapytałam Sadownika w ramach pewnej zabawy wyobrażeniowej: czy gdyby miał być z jedną z Tych Kobiet, to z którą? Sadownik udzielił odpowiedzi. Nie zdziwił mnie zbyt mocno, bo ja, inaczej niż On, byłabym... z Drugą.
To wszystko stanęło mi przed oczami wczoraj, gdy przeczytałam esemesa Pierwszej:
ja jestem jednak apodyktyczna i nieżyczliwa...
Pomyślałam: nooo, to tak jak ja. Druga i Sadownik tacy nie są. I już. Ciekawe, co Druga i Sadownik odpowiednio w Pierwszej i Jabłoni kochają, bo przecież nie apodyktyczność i nieżyczliwość? Jedno jest pewne, cudownie mieć świadomość, że wokół są ludzie, którzy kochają.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz