czwartek, grudnia 07, 2017

2681. Tikn (II)

 wpis przeniesiony 4.04.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Zaczęło się od audycji. Potem klik, klik. Wczoraj pan listonosz przyniósł. Ten tekst — całe dwadzieścia stron — czytałam jako drugą książeczkę z tej serii.

Zachwycił mnie sam pomysł na serię, płynący z serca w poprzek trendom globalnego odmóżdżania ludzi, ale i z uwzględnieniem smutnawej rzeczywistości, która jest efektem wspomnianego odmóżdżania — człowiek współcześnie ciosany, nienawykły do czytania, ma nie lada kłopoty z umiejętnością skupiania uwagi. Malutkie, chudziutkie książeczki w serii, o której można przeczytać słowa:

W miejsce przywiązania do spektaklu polskości, europejskości, Polski Walczącej czy kariery senior managera — potrzebujemy odwagi błądzenia, wędrowania, migrowania. Tym, co łączy nas z innymi jest właśnie wspólne doświadczenie istot, które dziwią się samym sobie.

Te małe książeczki odpowiadają na tę potrzebę, robią dobrą robotę — wprawiają w zadumę nad nieoczywistością oczywistego. Ta konkretnie skierowała moją uwagę ku tym, których kocham, ku tym, których przyjaźń cenię sobie najbardziej. Przywilejem jest mieć przyjaciół, ale jest nim również sama świadomość posiadania przywileju bycia człowiekiem „oprzyjaciołowionym”.

Bo też czymże jest przyjaźń, jeśli nie bliskością taką, że nie sposób przedstawić sobie ani jej obrazu, ani pojęcia? Rozpoznać w kimś przyjaciela znaczy nie potrafić rozpoznać go jako jakiegoś”. Nie można rzec „przyjaciel” tak, jak mówi się „biały”, „włoski” czy „ciepły” — przyjaźń nie jest własnością czy jakością przedmiotu.

*

Przyjaźń to współudział poprzedzający wszelki podział, ponieważ do rozdania ma sam fakt istnienia, życie samo.

Giorgio Agamben, Przyjaciel, przeł. Sebastian Matuszewski,
Oficyna Bractwa Trojka, Poznań 2017.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz