czwartek, grudnia 07, 2017

(2681+1). Tikn (I)

 wpis przeniesiony 4.04.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Ta książeczka była powodem, dla którego wtedy zrobiłam klik, klik. Czyta się ją z zapartym tchem i z zadziwieniem, jak wiele pomysłów na to, co kobiecie wolno i nie wolno, ale i na to, co kobieta chce, przetrwało w Polsce nienaruszonych. Gorzej, czytając, można śledzić, jak wiele z tych pomysłów zostało przez współczesne prawicowe kobiety skutecznie zinternalizowanych bez najmniejszego nawet zająknięcia. I właśnie ten brak refleksji w-kura przez wu-iłby moją Praprapraprababcię najbardziej!

Bez wątpienia — kobiety mówią. Przede wszystkim między sobą […] ku przerażeniu mężczyzn, którzy boją się tych poufałych zwierzeń. […] kobiety opowiadają, omawiają — i obmawiają, śpiewają i płaczą, błagają i proszą, obwieszczają i protestują, paplają i żartują, krzyczą i wrzeszczą. Głos kobiet to forma ekspresji, a także — w społeczeństwach tradycyjnych, gdzie przeważa kultura słowa mówionego — siła regulująca. Lecz słowa kobiet przynależą do prywatnej strony rzeczy.

*

Bo Słowo jest przywilejem tych, którzy sprawują władzę. Jest władzą. […] Tworzy człowieka.

*

Kiedy Jeanne Chauvin, która uzyskała doktorat w zakresie prawa w roku 1892, podejmuje starania, by zostać adwokatką, jej roszczenia rozpalają publiczną debatę, toczoną również na forum parlamentu. Przeciwnicy wykorzystują wszystkie argumenty: „brak siły fizycznej […], wreszcie niebezpieczeństwo czyhające na urzędników, którzy mogą paść ofiarą uwodzicielskich zabiegów — bo natura popycha kobiety, by zachowywały się zalotnie”.

*

[…] używanie głosu publicznego ma inne znaczenie. Jest symbolem władzy i formą dostępu do przestrzeni wspólnej, z której kobiety zostały wykluczone […].
     Przywłaszczyć sobie dyskurs, opanować go, to przywłaszczyć sobie świat i rozpoczynać wciąż na nowo te niedokończoną — nie mającą końca? — rewolucję symboliczną […]. To w każdym razie wielka przygoda.

*

[Nelly Roussel, 1878–1922] Broniąc prawa do swobodnego wyboru macierzyństwa zauważała, że nakładany na kobiety przymus rodzenia stanowi element wspólny wszystkich religii, a zarazem służy zaspokojeniu potrzeb kapitalizmu, żądającego coraz większej liczby dzieci, by zamienić je w ciała poddane wyzyskowi”.

Michelle Perrot, Kobiet głos publiczny, przeł. Piotr Laskowski,
Oficyna Bractwa Trojka, Poznań 2017.
(wyróżnienie własne)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz