sobota, marca 16, 2013

(695+1). Jesteś spełnieniem marzeń!

 wpis przeniesiony 5.03.2019. 
 (oryginał bez twardych spacji) 

Ta książka dotknęła mnie do żywego. Mój wewnętrzny Bezdzieciofob jedną z jej części błyskawicznie wykorzystał jako argument w dyskusji. Pozbawił mnie wyjątkowości sprowadzając moje wybory do prostych reguł „jeśli-to”, nie pozostawiając marginesu na indywidualne marzenia, pragnienia i tęsknoty. I zaczęło się...

Nadciągnęły chmury. Lunął deszcz. Lało przez pięć dni z małymi przerwami na zachwyt Grubsonem, który pomagał utrzymać się na powierzchni świata targanego bezdzieciofobową burzą, co wprowadzić by chciała jedynie słuszny porządek świata. W efekcie zatęskniłam za „normalnością”, czymkolwiek ona jest.

Zatęskniłam konformistycznie; w nadziei, że zostanie podarowany mi święty spokój, będę pasować do społecznej układanki, zostanę zwolniona z zadawania sobie pytań, z poszukiwania odpowiedzi uszytych na mą miarę, po co się szarpać? Zaprę się siebie, pójdę utartą ścieżką...

*

Pogasiłam światła. Wyłączyłam muzykę. Usiadłam na podłodze wygodnie.

Zapałka. Trzask! Pierwsza świeczka. Jej płomień symbolizował Orzeszka. Postawiłam światełko przed sobą.
Mamo, dlaczego jestem inna? dlaczego nie mogę być normalna? dlaczego nie mogę dzielić pragnień innych ludzi? dlaczego porzuciłaś mnie emocjonalnie zanim się urodziłam? Czy odpowiedzi na te pytania mają jakiś wspólny, przykry mianownik, z którego wyrastam ja wyłącznie jako produkt określonych okoliczności? Jestem już duża i wiem, że nie mogła dać mi tego, czego sama nie dostała, czego nie znała i czym nie umiała się posługiwać, ale bezdyskusyjnym pozostaje fakt, że to boli. Pojawiła się pewność, że mój ból jest Jej dobrze znany z autopsji. Siedziałyśmy sobie razem w ciszy.

Zapałka. Trzask! Druga świeczka. Jej płomień symbolizował moją Babcię od strony Mamy. Postawiłam światełko za Orzeszkiem. Patrzę na Nią. W ciszy dostrzegam i Jej krzywdę i trudności. Jako jedyna z trójki córek nie spełniła pragnienia swej Matki, by wszystkie swoje dzieci umieścić w zakonie. Ja, moja Mama, moja Babcia w tej jednej chwili, symbolicznie, w tym samym pokoju współdzielimy pokoleniowy ból.

Zapałka. Trzask! Trzecia świeczka. Moja Prababcia w linii żeńskiej. Postawiłam światełko za Babcią. Cisza. Mija chwila za chwilą.
Takie były czasy… — wzdycha Prababcia.

Zapałka. Trzask! Czwarta świeczka. Moja Praprababcia w linii żeńskiej. Postawiłam światełko za Prababcią. Cisza… zmienia coś w atmosferze pokoju, w którym my wszystkie przycupnęłyśmy na podłodze.

Zapałka. Trzask! Piąta świeczka. Moja Prapraprababcia w linii żeńskiej. Postawiłam światełko za Praprababcią. Cisza, która powoli przekształca się w bezgraniczny spokój. Sześć kobiet w jednym pokoju. Jak cudownie jest to czuć. Może i kulawa miłość, ale jednak miłość, łączy wszystkie Nas.

Zapałka. Trzask! Szósta świeczka. Moja Praprapraprababcia w linii żeńskiej. Postawiłam światełko za Prapraprababcią. Patrzy na mnie z miłością i z dumą, której nie pojmuję.
Dziecko kochane — uśmiecha się do mnie — patrzę na twe życie i wiem, że było warto. Nie jesteś inna, jesteś taka jak my. I jednocześnie jesteś inna, wyjątkowa, bo jesteś Spełnieniem Marzeń każdej z Nas. Marzeń, których wiele z nas nie miało śmiałości choćby wypowiedzieć. Jesteś esencją spełnienia naszych pragnień o wolności,
     o decydowaniu o swoim życiu,
     o jego smakowaniu,
     o poznawaniu,
     o rozumieniu.
Dzięki tysiącom godzin bóli porodowych setek kobiet, właśnie Ty, właśnie Tu, jesteś i możesz być Sobą, taką o jakiej marzysz. Nie każdy ma takie szczęście. Nie każdy docenia ten Dar. Uprzejmie proszę, nie ustawaj, bo się zdenerwuję. Jakby to powiedzieli w XXI wieku
:

Lepiej, żebyś nie musiała oglądać
wkurwionej Praprapraprababci!

He, he! I niech się znajdzie mądry, co podyskutować z moją Praprapraprababcią chce...

...nie polecam!

*

Nie zaprę się siebie, pójdę moją ścieżką...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz