wpis przeniesiony 5.03.2019.
(oryginał bez twardych spacji)
Poszliśmy wczoraj wieczorem do kina. Pod kinem spotkaliśmy kolegę Sadownika z czasów liceum z żoną. Pitu, pitu. A co tam u was. U nas dobrze. Pitu, pitu. Kolega, łebski, dzieciaty człowiek z drugim dzieckiem w drodze, pojechał: no, bo wy to macie łatwe życie, dużo czasu… Odparłam: inne, mamy INNE życie.
Myślał być może, że nie dosłyszałam, nie zrozumiałam, więc zaczął mi tłumaczyć: łatwe, nie musicie tego i tamtego, a i do kina możecie sobie skoczyć o piętnastej czy osiemnastej. Nie wiedział z kim rozmawia. Ja nie ułatwiałam mu sprawy, też byłam uparta, nie czując żadnego współczucia wobec faktu, że on musi i to, i tamto: nie łatwiejsze, INNE.
Mocno nietrafione poparcie tezy o czasie, którego podobno mamy jak lodu, nastąpiło zaraz potem. Kolega zapytał: na jaki film idziecie? Na „Poradnik pozytywnego myślenia”. Odparł: eee, my już byliśmy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz