wtorek, marca 26, 2013

704. Ta Trzecia

 wpis przeniesiony 5.03.2019. 
 (oryginał bez twardych spacji) 

Są trzy książki, które zdejmują z człowieka odium „wyjątkowości”. To w pierwszym odruchu nie musi budzić zachwytu, bo w dzisiejszych czasach dobrze byłoby być Indywidualnością.

Pierwsza1 pozbawiła mnie złudzeń co do kilku moich — wyjątkowych, indywidualnych, niepowtarzalnych — cech, z których, choćby w skrytości, byłam nie raz dumna. Jestem ich szczęśliwą posiadaczką, jestem ich ofiarą (czasem) tylko dlatego, że… jestem najstarszą córką.

Druga2 pozbawiła mnie żelaznej pewności, że wszystkie decyzje podjęte przeze mnie w życiu są wytworem moich i tylko moich wyborów, wyjątkowych, indywidualnych, niepowtarzalnych, jedynych w swej słuszności.

Trzecia.
Czytałam. Powolutku.
Przemyśliwałam żując każdy akapit. Powolutku.
Horyzont społeczny wyostrzył mi się ciut. W mgnieniu oka.
Właśnie ta książka, umieściła mnie, moje odczucia, moje reakcje, moje złości czy poczucie niesprawiedliwości w kontekście społecznym, historycznym. Nazwała to, czego wyprzeć bym się wolała. Nazwane, przestało mieć moc. Przestałam być tego ofiarą. Przestałam być jedyną osobą na świecie, której przydarzyło się tyle trudności… Dodałam Profesora do mojej osobistej puli Autorytetów.

*

(…) wszystkie ważne przedmioty i zjawiska są opatrzone znaczeniem symbolicznym. Dom jest symbolem kosmosu, czyli czegoś, co jest ładem, bezpieczeństwem — i za granicami domu ściele się zło. Dom jest moim zamkiem, moją fortecą. Różne elementy domu — okno, drzwi, komin, próg — to wszystko ma głębokie znaczenie.(…) I wreszcie słowa. Tak, wszystko ma swoje symboliczne znaczenie. I oprócz empirycznego wymiaru ten drugi, wskazujący inną, głęboką i niejawną rzeczywistość

*

[Zb. M.] (…) Z kolei zapach kawy jest dla mnie bardzo ważny.
[D. K.] Wszyscy są na niego czuli.
Kawa ożywia, zwłaszcza wtedy, kiedy się na nią czeka o poranku albo upija pierwszy łyk. Tak, wonie czekolady albo kawy to zapachy, które dają kopa, są niemal narkotyczne. Niektóre zapachy działają właśnie tak: mimo że nie ma w nich nic narkotycznego, to pociągają nas i prowadzą za nos.

*

(…) Jeśli gdzieś wędruję, to nie tylko po to, aby się zachwycać naskórkową urodą świata, takim doraźnym blichtrem. Ale po to, aby zobaczyć, że piękno jest często niejednoznaczne, że wyraża się także przez rzeczy kalekie czy zdruzgotane. To raz. A po drugie: ma swój wymiar duchowy. Tożsamość to nie tylko moje biologiczne istnienie — ale rzeczywistość, którą można nazwać wspólnotą losu i wspólnotą odpowiedzialności za ten los. Odpowiedzialności, która nie jest tylko odpowiedzialnością za siebie samego.

*

(…) Mądrość przychodzi z czasem, wiekiem, doświadczeniem. Mądrym się człowiek staje, a głupim można być bez wysiłku i od zaraz. Stawanie się dojrzalszym łączy się z pewnym bólem, trzeba przekraczać progi, doświadczać rozmaitych inicjacji wewnętrznych i w świecie społecznym, to zawsze jest dojmujące. Głupota nie wymaga od nas wysiłku, głupim się jest, i już.

*

W jakimkolwiek wieku byśmy byli, natrafiamy na sytuacje, w których nigdy wcześniej nie byliśmy.

*

Religia może dać wiele — pod warunkiem, że nie zostanie sprowadzona do przynależności instytucjonalnej, do przemocy kulturowo-społecznej czy duchowej.

*

[D. K.] Nie zgadzam się z Panem. Sama podjęła decyzję i miała prawo ją podjąć.
[Zb. M.] Sądzę, że jednak nie sama. Niech Pani sobie wyobrazi, że w takiej sytuacji znajdzie się osoba, która nie należy do środowiska tradycyjnego katolicyzmu. Takiego katolicyzmu, który kobiecość pojmuje jako biologiczne fatum: urodziłaś się kobietą, więc koniecznie musisz być matką, matką za wszelką cenę. Jaką podejmie decyzję? I to jest odpowiedź. Naiwny katolicyzm wmawia, że trzeba urodzić dziecko mimo wszystko, niezależnie od ceny. Gdyby Mróz była protestantką, nikt by jej tego nie wmawiał. Gdyby była niewierząca, byłoby tak samo. Przymus urodzenia za wszelką cenę należy zatem do pewnego porządku ideologicznego. A najważniejszą wartością jest życie, trzeba żyć za wszelką cenę, a nie za wszelką cenę rodzić, by było można mówić potem: „O, to piękna śmierć”. Jeszcze raz do tego wracam: każda śmierć jest straszna. Jest unicestwieniem człowieczeństwa.

D. Kowalska, Zb. Mikołejko, Jak błądzić skutecznie, prof. Zbigniew Mikołejko
w rozmowie z Dorotą Kowalską
, ISKRY, Warszawa 2013.
(wyróżnienie własne)

__________________________
1) R. W. Richardson, L. A. Richardson, Najstarsze, średnie, najmłodsze,
Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, Gdańsk 1999.

2) Hope Edelman, Córki, które zostały bez matki. Dziedzictwo straty. Wydawnictwo Feeria, Łódź 2011.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz