wpis przeniesiony 5.03.2019.
(oryginał bez twardych spacji)
Jak wiadomo wszelkie zło bierze swój początek w kobiecie, poczynając od raju utraconego po szalejący feminizm XXI wieku. Pozytywnie odnosząc się do tego, należałoby krzyknąć: cóż za omnipotencja! Kobiety mają moc niebywałą!
Tym razem wszystkiemu winna jest Grecia, która napisała kilka zdań na okładkę książki nie swojej. Cenię Ją za mózgową brzytwę, którą z wdziękiem wykrawa wiele spostrzegawczych, wyjątkowo trafnych zdań, które potem wkłada w usta swoich bohaterów ku uciesze czytelników. No więc, Grecia napisała: „Kobieto, przeczytaj!”. Czytam i ust z zadziwienia nie mogę domknąć.
To książka pisana historiami kobiet, które przez dziesiątki lat mówić nie mogły, nie umiały, nie dawały rady. W ciepły sposób nie zaprzecza, nie każe zachować uśmiechu na twarzy za wszelką cenę. Tak jak książki o śmierci są często książkami o głębokiej miłości, w tym przypadku książka o żałobie, która nas nie ominie, zamienia się w książkę o niebywałej wolności, o zgodzie na jednoczesne istnienie wzajemnie sprzecznych uczuć, o zgodzie na ich przeżywanie, o niezaprzeczaniu temu, co jest, nie tylko w stosunku do ludzi, którzy odchodzą używając do tego śmiertelnych drzwi, ale również do tych, co po prostu nas zostawili.
Mnie ta książka uwolniła… Grecia ma rację pisząc: „Kobieto, przeczytaj!”
Jeśli potrzeba dziewięciu miesięcy, by na tym świecie pojawiło się nowe życie, czemu mielibyśmy myśleć, że potrzeba mniej do pogodzenia się z czyimś odejściem?
*
(…) musimy dać głos emocjom i przyzwolić, by żyły własnym życiem. Kontrolowanie ich daje złudzenie normalności, ale za jaką cenę i na jak długo?
*
Jeśli matka stosuje wobec córki przemoc fizyczną, seksualną lub emocjonalną, niszczy jej zdrowe poczucie własnego ja, zaufanie, przekonanie, że może się czuć bezpiecznie i że w ogóle życie ma sens. Żałoba po niej jest próbą odzyskania tego, z czego było się ograbionym.
*
(…) pokochać kogoś oznacza wystawić się na ryzyko straty.
*
Zaznawanie straty jest elementem życia równie niezależnym od naszej woli jak bicie serca i nieuchronnym jak nadejście zmierzchu.
*
To, że tracisz matkę biologiczną, nie znaczy, że tracisz potrzebę matczynej troski.
*
W pewnym stopniu każda z nas jest kobietą bez matki — dążenie do odbudowania pełni siebie dzięki związkowi jest wspólne wszystkim kobietom. Na moje pytanie, czy takie poszukiwania nie są beznadziejnie chybione, Andrea Campbell odpowiada ze śmiechem: „Mówić, że to chybione, to jakby powiedzieć, że błądzi cała ludzkość. Nawet gdyby nasi rodzice żyli, nie byli w stanie zapewnić nam takiego spełnienia, jakiego potrzebowaliśmy. Nawet najcudowniejsza, najdoskonalsza matka nie umie tego dać. Toteż w pewnym sensie wszyscy jesteśmy poranieni i wszyscy szukamy kogoś, kto by nasze rany uleczył”.
*
(…) dodała: „Najdroższa, obchodź się ostrożnie ze swoim sercem”.
Hope Edelman, Córki, które zostały bez matki. Dziedzictwo straty.
Wydawnictwo Feeria, Łódź 2011.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz