sobota, marca 17, 2018

(2609+176). Oczywiste nieoczywistości (II)

 wpis przeniesiony 7.04.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Kolejne kroki w czasoprzestrzeni: kaizen, hygge, lagom… Po nich napisałam: w głębi duszy jestem Szwedką. Zrobiłam kolejny krok: ikigai.

Wpadła w me ręce. Zaryzykowałam. Ta książka jest świetną inspiracją, dobrą odtrutką na zachodni sznyt pełnego sukcesu galopu, jest wielowymiarową profilaktyką zachodniego świra, grzybicy mentalnej i świeżbu celu.

Czytanie tej książki dookreśliło, że w głębi duszy jestem skandynaponką. Również przez to czytanie film o Jiro chcę obejrzeć znów.

[…] ikigai, czyli powód do życia, niezależnie od osiągnięć.

*

Każdy w indywidualny sposób podchodzi do życia. Własną wyjątkowość trzeba odkryć i pielęgnować, nie tylko założyć, że gdzieś tam tkwi i zawsze tak będzie.

*

Każdy język jest przecież dowodem żmudnych wysiłków mówiących nim ludzi, by żyć i dać żyć, i tak przez pokolenia.
     Hideo Kobayashi, wybitny krytyk literacki
[…] [n]a podstawie własnych doświadczeń zapewniał, że każdy kolejny dzień przynosi nowe odkrycia i daje nową wiedzę.

*

Hipotetyczny przepis na szczęście składa się z kilku elementów: wykształcenie, zatrudnienie, życiowy partner/ka i pieniądze. Badania wykazały, że do szczęścia potrzeba niewiele. Wbrew powszechnemu przekonaniu majątek nie jest gwarancją sielanki. Pieniądze pozwalają wygodnie żyć, ale za nadwyżki nie kupi się szczęścia. Posiadanie dzieci też go nie zapewnia. Małżeństwo, pozycja społeczna, sukcesy naukowe — czynniki, które często postrzega się jako nieodzowne — mają niewiele wspólnego ze szczęściem jako takim.

*

Japończycy tradycyjnie wyznawali pogląd, że w życiu jest nieograniczenie wiele źródeł inspiracji religijnej i życiowych wartości, w przeciwieństwie do jednego Boga i jego woli.
     Między wiarą w jednego Boga, który mówi, jak należy postępować i jak przejść przez życie, a japońską koncepcją ośmiu milionów bogów rozciąga się cała przepaść. Jeden Bóg wyznacza, co jest dobre, co złe i decyduje, kto pójdzie do piekła, a kto — do nieba
.

*

„Bagno” może brzmieć obraźliwie, ale nie do końca tak jest. Obraza zależy od uprzedzeń odbiorcy, nie tkwi w naturze bagna. Bagno to bogaty system ekologiczny, gdzie wspaniale rozkwitają setki mikroorganizmów. […]
     Jeśli ikigai danego człowieka jest wystarczająco bogate i głębokie, przypomina właśnie owo bagno. Krótko mówiąc, takie bagno też trzeba sławić. Może w nim mieszkać nawet osiem milionów bogów.
     Zastanów się: jakie drobne rzeczy kryją się w bagnistych zakamarkach twego umysłu? To one pozwalają przejść trudną ścieżką
.

*

Nastawienie odbija się w działaniu. Osoba wierząca, że w danej rzeczy mieszka bóg, podchodzi do świata inaczej niż człowiek, który w to nie wierzy.

*

Wszystko w świecie jest ze sobą powiązane, nikt nie jest samotną wyspą.

*

Ikigai to królestwo drobnych rzeczy. […] Tylko ci, którzy widzą całe bogactwo doznań i doceniają je, mogą się nim cieszyć.
     To ważna nauka ikigai. W świecie, w którym o znaczeniu człowieka i jego poczuciu własnej wartości decyduje sukces, wiele osób żyje w niepotrzebnym stresie. Uważają, że system wartości liczy się tylko wówczas, gdy przekłada się na konkretne osiągnięcia, takie jak awans w pracy czy lukratywna inwestycja.
     Rozluźnijcie się! Można osiągnąć ikigai, znaleźć sens życia i szczęście, bez potrzeby udowadniania tego całemu światu. Nie oznacza to, że będzie łatwo. Niekiedy sam sobie muszę przypominać tę prawdę, chociaż urodziłem się i dorastałem w kraju, gdzie ikigai funkcjonuje w powszechnej świadomości
.

*

Co najważniejsze, zaczynanie od rzeczy małych jest typowe dla młodości. Młodzi ludzie nie biorą się do rzeczy wielkich. Cokolwiek czynią, nie wpływa to na zmianę losów świata. Trzeba rozpoczynać od podstaw. […] Dziecięca dociekliwość pozwala dostrzec związek między ciekawością świata a ikigai.
     […]
     Młodość ducha jest ważna dla ikigai, ale równie istotne są zaangażowanie i pasja, niezależnie od tego, jak mało znaczący może się wydawać wymarzony cel.

*

To, co w japońskiej filozofii wydaje się czymś zwyczajnym, niekoniecznie jest zwyczajne. Kultura Japonii rozkwita dzięki najprostszym i najskromniejszym czynnościom, wykonywanym z precyzją i doskonałością właściwą profesjonalistom.

*

[…] kiedy Japończyk zabiera się za coś na poważnie, można mieć pewność, że przez bardzo długi czas nie zaniecha działań.

*

Zwykle między działaniem a nagrodą upływa pewien czas. Nawet jeśli dobrze wykonasz pracę, nie musisz od razu oczekiwać pochwał: uznanie pojawia się losowo, zależy od wielu czynników, na które nie mamy wpływu. Jeśli sprawisz, że źródłem szczęścia stanie się sam wysiłek, to udało ci się sprostać największemu życiowemu wyzwaniu.
     Graj, kiedy nikt nie słucha. Rysuj, gdy nikt nie patrzy. Pisz opowiadania, których nikt nie przeczyta. Satysfakcja wewnętrzna pozwoli ci z radością iść przez życie
.

Ken Mogi, Ikigai. Japońska sztuka szczęścia,
przeł. Małgorzata Maruszkin, Wielka Litera, Warszawa 2017.
(wyróżnienie własne)

*

Dla [Jiro] Ono ikigai tkwi nawet w filiżance kawy, wypijanej na dobry początek dnia. Albo w promieniu słońca, przebijającego się przez listowie drzew, które mija w drodze do swej restauracji w centrum Tokio.
     Ono wspomniał kiedyś, że chciałby umrzeć, robiąc sushi. Przygotowywanie sushi daje mu głębokie poczucie ikigai, mimo że wymaga wielu drobnych, monotonnych i czasochłonnych czynności
.

*

W odróżnieniu od tradycji chrześcijańskiej, przedstawiającej pracę jako konieczny trud (metaforycznie – jako następstwo wygnania z raju i grzechu pierworodnego), Japończycy postrzegają pracę jako dobro samo w sobie.

*

Według Csikszentmihályi’ego przepływ jest stanem, w którym ludzie są tak pochłonięci tym, co akurat wykonują, że nic innego się nie liczy. Właśnie stąd płynie przyjemność z pracy. Praca staje się celem samym w sobie, a nie czymś, co trzeba znosić, by dojść do celu. Przepływ sprawia, że nie pracujesz, by zarobić na utrzymanie. A przynajmniej – nie głównie po to. Pracujesz, gdyż sama praca staje się źródłem bezmiernej przyjemności. Płaca to tylko dodatek.

(tamże)

*

Jiro śni o sushi, 2011.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz