piątek, marca 23, 2018

2794. Dla domnych

 wpis przeniesiony 7.04.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Prawie cztery lata temu byłyśmy z Kaan na Otwartym Forum dotyczącym bezdomności. Rano tamtego dnia do szkicu wpisu wybrałam dwa cytaty i wykroiłam dla siebie zdjęcie z plakatu reklamującego wydarzenie — chciałam je zapamiętać. Wpis ten nigdy nie został opublikowany, bo zaniemówiłam zawstydzona bogactwem w swoim życiu. Przyszedł czas na tamten szkic:

Dawniej, gdy prowadziłem firmę, byłem w swoim rodzinnym mieście w zarządzie parafialnym, w czynie społecznym zdobywałem od producentów żywność, gdy organizowaliśmy posiłki dla potrzebujących. Teraz często nie mam przy sobie nawet jednego euro, którym mógłbym zapłacić przy kasie. I przeżyłem porzucenie przez przyjaciół. Doświadczyłem tego na własnej skórze: pozostawiono mnie samemu sobie.
     […] Odkąd sam jestem bezdomny, wiem, jak szybko człowiek spada na dno.

*

     — Ulica zmienia ludzi, czasem na korzyść, czasem na niekorzyść, to zależy. Znam osoby, które były profesorami, lekarzami, a dziś są na ulicy. Wypadły po prostu z systemu i trudno im było wrócić. Do tego doszła może jedna czy druga nieszczęśliwa okoliczność życiowa i to zmieniło koleje ich życia. Nie mówię, że zeszły na złą drogę, tak nie mogę powiedzieć. Ale wkroczyły w inne życie.

Historia Manfreda z reportażu „Mniej niż zero”,
Günter Wallraff, Z nowego wspaniałego świata,
Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2012.
(wyróżnienie własne)

*

Przyszedł czas, bo upolowałam książkę, na którą czekałam. Nie przeczytałam jej. Ja ją łyknęłam. Fakt, że czytasz te literki, świadczy o tym, że nie jesteś osobą dotkniętą bezdomnością. To publikacja dla domnych, by dotknąć czegoś w sobie. Przyjaciółka Autorki po przeczytaniu tej książki bardzo celnie stwierdziła: To piękna książka […] Nie tylko o bezdomnych, ale o nas, ludziach, o naszych słabościach, dylematach, wyborach, nieudanych małżeństwach, miłości i próbie pogodzenia się z samym sobą. Tak, to piękna i mądra książka.

[Od Autorki] Życie każdego z nas jest wyjątkowe. I to nawet wtedy, kiedy wydaje się nam, że jesteśmy tutaj, na ziemi, bez powodu, bez sensu, samotni, niekochani, marzący o lepszej przyszłości dla siebie czy swoich dzieci. Bo żyć znaczy godzić się na to, co oferuje nam los. Cała mądrość naszej egzystencji polega jednak na tym, aby wiedzieć, co jest dobre, a co złe. Żeby umieć wyłuskać z tego wszystkiego, co proponuje i daje nam świat, tylko to, co jest i będzie dla nas najlepsze

*

[E.R.] Jakbyś miał coś zmienić w życiu, to co by to było?
[Włodek] — Zostałbym księdzem.
     Księdzem?
     — Miałbym za darmo jedzenie, porządny dom, samochód i kobietę. I to kilka. Blondynki, brunetki…
     Księża żyją w celibacie.
     — Takiego żartu już dawno nie słyszałem
.

*

[E.R] Jak to jest być bezdomnym?
[Władysław] — Jakby obcięli ci nogi i kazali biec w maratonie.

*

[E.R. ] Nie masz nikogo w Warszawie?
[Grzegorz Bauta] — Lusię mam.
     Lusię?
     — Tak, Lusię.
     Kim ona jest?
     — To dachowiec. Jak tutaj przychodzę, to czasami ją spotykam. Połasi się, ja ją podrapię po głowie. Jest piękna, cała czarna z białym brzuszkiem.
     Karmisz ją?
     — Czasem, jak mam kawałek kiełbasy albo chleb, to się podzielę. Nie jestem egoistą. A to, że trochę śmierdzę, to nie oznacza, że jestem zły
.

*

[E.R.] Przecież mówiłeś, że nie czujesz się bezdomny, więc dlaczego płakałeś?
[Grzegorz Bauta] — Uważasz, że biznesmen, lekarz, adwokat, mimo że mieszka w wypasionym domu i leci dwa razy w roku do Japonii albo na Majorkę na wakacje, nigdy nie płacze?
Każdy z nas płacze Tylko inaczej, każdy z jakiegoś innego powodu
     — Powody zawsze są podobne. Płacze się albo z rozpaczy i tęsknoty za kobietą, albo jak ktoś umrze
.

*

[E.R.] Pamięta Pani swoją pierwszą noc jako bezdomna?
[Kalina] — Tego się nie zapomina. Siedziałam, czułam się samotna, niekochana, opuszczona. To straszne przeżycie. Upokarzające. Ten, kto nigdy nie znalazł się w takiej sytuacji, nie zrozumie tego, co w takich chwilach się czuje. Ale jak już spędzasz dziesiątą, pięćdziesiątą noc na ulicy, to się zmieniasz. Twoja psychika się zmienia. Stajesz się obojętny, godzisz się na los. Nie chcesz iść do noclegowni, bo masz pretensje, żal do państwa, że straciłeś wszystko, bo zachorowałeś, i nikt nie kiwnął palcem.

*

[E.R.] Naprawdę wierzysz w Boga?
[Bogdan] — Dlaczego jesteś zdziwiona?
     Niektórzy mieliby do niego pretensje, że ich opuścił, że pozwolił, by żyli na ulicy, bez domu, rodziny
     — Bóg dał nam wybór. Tak samo można powiedzieć, że Bóg jest odpowiedzialny za II wojnę światową czy za wybuch w Czarnobylu. To, że żyję, jest dla mnie darem
.

*

     — Napisz o mnie dobrze, okej?
     [E.R.] Napiszę.
     — Nazywam się Mariusz Kostrzewski. Nie jestem tylko „twarzą”. Jestem człowiekiem
.
     Ostatnie zdanie wbija mnie w ziemię. Już wiem, że mądrość to zdolność wyrażania własnych emocji w sposób, który powoduje, że inni nie chcą przestać nas słuchać.

*

[Kalina] A kiedyś, jak były mrozy, też jakiś mężczyzna kupił mi kawę latte. Nie wszyscy są źli.

*

[E.R.] Czym jest dla Ciebie bezdomność?
[Włodek] — Hm… kiedyś usłyszałem, że bezdomność to stan w głowie.
Można być bezdomnym, mając swój własny dom?
     — Można. Pewnie. I wiesz co? Myślę, że dużo ludzi jest bezdomnych, mimo że mają mieszkania, swój pokój. Poważnie. Wszystko zaczyna się w naszych łbach. I tyle.

*

[Halina] — Bezdomność jest okropna. Nie mając domu, czujesz się gorszy, wykluczony ze społeczeństwa. Sam zaczynasz o sobie też inaczej myśleć. Tracisz poczucie wartości, ideałów. Wiara w cokolwiek się załamuje. Czujesz ból, gniew. Wszystko naraz.

*

[E.R.] Czy bezdomność jest wyborem?
[Piotr] — Trochę tak. Może i mógłbym teraz znaleźć jakąś pracę, ale mam wewnętrzny lęk.
     Czego się boisz?
     — Że sobie nie poradzę…
     Ale lepiej by Ci się żyło, gdybyś miał jakiś własny kąt, zatrudnienie.
     — Może i tak, ale to mnie przerasta… To nie jest proste wyrwać się z ulicy, ze swojego świata. Kto nie stracił domu, marzeń, planów, nigdy tego nie zrozumie

*

[Marek] — Nie lubię alkoholu. Ale mam szereg innych nałogów.
[E.R.] Narkotyki?
     — Książki i czekolada. Marzę o tym, że nastanie dzień, kiedy wejdę do księgarni i kupię tyle książek, ile tylko będę w stanie unieść. A potem najem się tyle czekolady, że będę nią wymiotować.

*

[Marek] Obłęd. Ludzie dla pieniędzy niszczą wszystko wokół. Czy zdajesz sobie sprawę, że my sami się zgładzimy? Kiedy wyschną oceany, morza, kiedy znikną pszczoły, zwierzęta, rośliny, to najemy się pieniędzmi, lokatami, walutami, lexusami, plazmami, perfumami Chanel czy żakietem Dolce & Gabana?
[E.R.] Nie.
     — Właśnie. Nie najemy się tym. Poumieramy, leżąc wygłodniali w lexusach i w szpilkach za kilka tysięcy złotych. To wszystko będzie można wsadzić sobie po prostu w dupę. Dlatego kocham przyrodę. Mam do niej szacunek, bo wierzę, że ona się nam każdego dnia odwdzięcza tym samym

Ewelina Rubinstein, Niczyj. Prawdziwe oblicza bezdomności,
Wydawnictwo Psychoskok, Konin 2017.
(wyróżnienie czerwone własne)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz