Zapora.
Jabłoń, która nie rodzi, należy wyciąć, usłyszałam.
Jak to jest: żyć, być, śnić i nieprzerwanie marzyć,
gdy prawie ci wmówiono, że jesteś taką Jabłonią?
Jak to jest kwitnąć przez cały rok? Rozkwitać każdego dnia?
poniedziałek, kwietnia 30, 2018
niedziela, kwietnia 29, 2018
2841. Książka na kawę
Dopiero gdy skończyłam tę książkę, zrozumiałam, dlaczego jest dla mnie cenna. Bo mniej dla umysłu, a bardziej jest dla serca i Wielkiej Duszy w nas.
Co my robimy, Wielki Barrymore?
Chwiejemy się
Co powinniśmy robić, prostoduszny mnichu?
Okazywać serce
I dzięki tym słowom, tej radzie, udzielonej z niepodzielną łaskawością, stałam się tak lekka, że uniosłam się w górę i poszybowałam ponad trawą, chociaż wszystkim się wydawało, że ciągle jestem wśród nich, spowita w ludzkie obowiązki, i że stoję obiema nogami na ziemi.
*
Wędrujemy przez życie niczym oprawa pozbawiona klejnotu. Aż wreszcie pewnego dnia wychodzimy zza jakiegoś zakrętu i oto klejnot leży przed nami na ziemi, oszlifowana grudka krwi, bardziej rzeczywista niż duch — i lśni. Jeśli się poruszymy, może zniknąć, a jeżeli powstrzymamy się od działania, nic nie zostanie odzyskane. Istnieje jednak sposób rozwiązania tej drobnej sprzeczności: otóż trzeba się modlić własnymi słowami. Nieważne, w jaki sposób. Bo kiedy będzie po wszystkim, pozostanie nam jedyny klejnot, który warto mieć. Jedyne ziarno, które warto oddać.
*
Oddychałam, czego zatem mogłabym chcieć więcej. Rzuciłam się w ten pościg za oddechem całą sobą. Po swojej stronie miałam niebo, które w mgnieniu oka może stać się wszystkim.
Przyglądałam się chmurom w poszukiwaniu jakichś znaków, odpowiedzi.
*
Czas mija razem z niektórymi naszymi wrażeniami. A jednak od czasu do czasu czar łąki i tego wszystkiego, co się na niej działo, powraca. Niekoniecznie w przyrodzie, lecz między liśćmi książki, w obrazie Milleta albo w odcieniach malarstwa Corota. Powraca do mnie, kiedy idę długim korytarzem galerii w zdecydowanie holenderskim świetle. Widzę się wtedy rozświetlona na łące i czuję się tak, jak dawniej — odczuwam czystą, niewymowną radość.
*
Pewnego dnia wszyscy umrzemy
Ale ci, którzy są w ruchu
Zostawiają ślady i wracają po nich
Nigdy nie umrą
Będą się nazywać
Rembrandt, Kolumb
*
To jedna z tych rzeczy, których po prostu nie da się wytłumaczyć. Jest to bowiem służba, którą podejmujemy bez żadnych nadziei i planów. Służba, w której zamyślony człowiek może poczuć czyjś dotyk na ramieniu, a wtedy jakaś siła odrzuci go daleko w kłębach kurzu, zakręci nim i nagle go zatrzyma.
*
Za młodu, ogarnięci poczuciem, że jesteśmy z jakiegoś innego świata, zaglądamy, badamy nasze wnętrze i wychodzimy z niego obcy jak Indianie. Wstępujemy na otwartą równinę ze złota. A najczęściej na obłoki. Rasa mieszkańców obłoków. Właśnie tak myślimy o sobie za młodu.
W końcu udaje nam się to rozgryźć. Dostrzegamy w sobie rękę matki, jakieś fizyczne podobieństwo do ojca. Ale umysł to całkiem inna sprawa. Jego nigdy nie można być pewnym.
Patti Smith, Obłokobujanie, przeł. Maciej Świerkocki,
Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2014.
(wyróżnienie własne)
(2836+2). Niezbędnik mój
Zabieram na swoją dalszą drogę, gdziekolwiek mnie poniesie.
Zabieram właśnie te słowa, sekundy i wrażenia, bo kontaktują mnie z mocą, o której nie miałam pojęcia, która uszczęśliwia i buduje.
— Jezus umarł za cudze grzechy, ale nie za moje.
Napisałam te słowa kilka lat wcześniej jako deklarację istnienia, jako przysięgę, że będę brała odpowiedzialność za własne czyny. Jezus Chrystus był człowiekiem, przeciwko któremu warto się buntować, bo sam był buntownikiem.
*
*
— Jesteś smutna? — spytał.
— Jestem gotowa — odpowiedziałam.
*
Robert nauczył mnie tego, że sprzeczność jest często najlepszą drogą do prawdy.
*
— Nie potrafię – powiedziałam. — Nie wiem, co napisać.
— Cokolwiek — odparł Sam. — Gdy się improwizuje, nie można popełnić błędu.
— A jeśli to sknocę? Jeśli schrzanię rytm?
— Nie schrzanisz — zapewniał. — To jak gra na bębnach. Wypadasz z rytmu, nabijasz nowy.
*
Zawsze pojawi się coś nowego, tego możemy być pewni.
*
Każdy, kto tu zawija, jest kimś — nawet jeśli dla świata jest nikim.
Patti Smith,
Poniedziałkowe dzieci, przeł. Robert Sudół,
Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2012.
(wyróżnienie własne)
*
Patti Smith, People Have the Power.
[I am this Patti Smith's song… found it here]
(2836+1). Ci mężczyźni
W hołdzie Tym Mężczyznom.
W hołdzie Temu, co ich łączyło na przekór wszystkiemu.
Sam Wagstaff & Robert Mapplethorpe
***
On nie przepraszał i nie chciał, aby ktokolwiek inny to robił.
*
Byli sobie tak bliscy, jak tylko mogą być dwaj mężczyźni. […]
Robert lubił pieniądze Sama, a Samowi podobało się, że Robert je lubi. Ale gdyby to była jedyna motywacja, znaleźliby to wszystko u kogoś innego. Każdy z nich miał coś, czego pragnął drugi; w pewien sposób się dopełniali. W głębi ducha Sam pragnął być artystą, ale nie był. Robert chciał być bogaty i wpływowy, ale nie był. Będąc razem, zakosztowali nawzajem swoich cech. […]
Postrzegałam ich jako dwóch mężczyzn złączonych nierozerwalną więzią. Wzajemna afirmacja dodawała im sił. Obaj mieli stoicką naturę, ale będąc razem, mogli bez zażenowania odsłonić swoje słabe punkty, a świadomość tego rodziła obopólne zaufanie. […] Pomijając wszystko inne, widziałam u nich wzajemną czułość.
*
Sam, jego [Roberta] niezłomna miłość i mecenas, umarł. Przetrwali bolesne zawirowania w swoim związku, wytrzymali obmowę złych języków i zawiść innych ludzi, ale nie potrafili poradzić sobie z naporem losu, który stał się ich udziałem.
*
[…] utwór Paths That Cross — była to swoista pieśń suficka złożona w hołdzie Samowi. Robert był wdzięczny za ten utwór, zdawałam sobie jednak sprawę, że być może pewnego dnia sama będę potrzebowała podobnych słów.
„Ścieżki, które się przecinają, przetną się znowu”.
Patti Smith, Poniedziałkowe dzieci, przeł. Robert Sudół,
Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2012.
(wyróżnienie własne)
*
Patti Smith, Paths that Cross.
2836. Ta kobieta
Wiedziałam, że Ona istnieje. Wiedziałam, że gra muzykę, której nie słucham. Jest przecież wiele światów, o których wiem, a do których nie chcę wchodzić. Wiedziałam o tej książce, ale nie był to wystarczający powód. Aż.
Od słowa do słowa niecały miesiąc temu przy lanczykowym stoliku, że jedna osoba książkę dostała na urodziny, że dla dwóch innych to jedna z najpiękniejszych książek o miłości, że… Mapplethorpe. Mapplethorpe? Uwielbiam jego kwiaty… i już wiedziałam, że chcę tę książkę przeczytać.
A gdy w zachwycie już będąc, podesłałam tę książkę pewnej kochanej osobie, odpisała mi, że czytała ją kilka lat temu. Nie potrafię sobie wyobrazić mojego życia bez tej książki. Nie mogę uwierzyć, że tyle lat ją mijałam. Aż.
Skończyłam wczoraj w drodze ku.
Dzięki tej książce odzyskałam kawałek siebie, który bardzo skutecznie omijałam.
To jest zdecydowanie moja książka roku 2018.
„Czy napiszesz naszą historię?” „A chcesz?” „Musisz — odpowiedział. — Nikt inny nie będzie umiał tego zrobić”. „Napiszę”, przyrzekłam, choć wiedziałam, że trudno mi będzie dotrzymać tej obietnicy. „Kocham cię, Patti”. „Kocham cię, Robercie”.
*
[…] uśmiechnął się, rozpoznając kogoś, kto nigdy nie był nieznajomy.
*
— Wyjdę z tego — powiedział.
Wierzyłam w to całym sercem.
— Niedługo się zobaczymy — obiecałam.
— Sprawiłaś mi wielką przyjemność, Patti — dodał i się rozłączył.
Słyszę, jak to mówi. Słyszę w tej chwili.
*
Zrobił kilka następnych zdjęć.
— Mam, co trzeba.
— Skąd wiesz?
— Po prostu wiem.
*
— Nie musisz być zły, żeby być inny – powiedziałam. – Jesteś inny. Artyści to osobny gatunek ludzi.
*
— Wiesz, te marzenia, które snułaś w związku ze mną, nie są moimi marzeniami — powiedział. — Być może te marzenia są przeznaczone dla ciebie.
*
Pod pewnym względem zmiana jego statusu społecznego była trudniejsza do przełknięcia niż zmiana jego seksualności. Wystarczyło po prostu zrozumieć dwoistość jego tożsamości seksualnej, aby ją zaakceptować. Natomiast dotrzymanie mu kroku pod względem towarzyskim wymagałoby głębokiej zmiany we mnie samej.
*
Musiałam się poważnie zastanowić nad tym, w jakim kierunku powinnam podążać. Czy robię to, co należy? A może to tylko zwykłe pobłażanie sobie?
*
— Co się z nami stanie? — spytałam.
— Zawsze będziemy — odpowiedział.
*
Mogliśmy obdarowywać tylko wtedy, gdy patrzyliśmy z perspektywy tego, kim naprawdę jesteśmy i co mamy.
*
— Szukasz drogi na skróty — powiedziałam.
— A dlaczego miałbym wybrać najdłuższą? — odparł.
*
[…] w tym małym wycinku czasoprzestrzeni porzuciliśmy naszą samotność i razem zastąpiliśmy ją ufnością.
*
[…] wyraz pamięci o nich wszystkich, z przeszłości, teraźniejszości i przyszłości, o tych, których straciliśmy, tracimy i mamy stracić.
Patti Smith, Poniedziałkowe dzieci, przeł. Robert Sudół,
Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2012.
(wyróżnienie własne)
*
Patti Smith, Because the Night.
sobota, kwietnia 28, 2018
2835. Dzień 0.
Zaraz po przyjeździe pierwsze kroki ku. Wiadomo gdzie. Kawiarnia wciąż w rękach tej samej fantastycznej pani, której wypatrywaliśmy, wspominając zeszły rok.
Była. Przywitaliśmy się, ciesząc się z ponownego spotkania.
Niezmiennie włącza mi się na widok tego miejsca tylko jedna melodia…
*
Leonard Cohen, So Long, Marianne.
piątek, kwietnia 27, 2018
2832. Momenty dwa
umiesz jak kot? pytanie retoryczne i nauka na lata.
fot. Georginia, fragment.
*
kilka godzin później.
wypatrzyłam, zachwyciłam się i cyk!
(2565+266). S02E48
Oj Tè:
(trzy tygodnie i jeden dzień temu)
Nie potrzebujesz już rehabilitacji,
potrzebujesz serwisu.
Jabłoń & Oj Tè:
(wypracowali schemat serwisowania
do wdrożenia po majówce)
Jabłoń:
(wczoraj zamknęła drugi sezon pracy z Oj Tè)
Jabłoń:
(dziś rano idąc na trening, słyszała łomolenie*
i pokrzykiwania Prowadzącej w klasie spinningu — jechali pod górę)
Trzymaj! Trzymaj!
(Drzewko zaczyna uwielbiać ten obcy nieznany świat cielesnego szejpingu)
Rudimental feat. Ed Sheeran, Lay It All on Me*,
Sultan & Shepard Remix.
____________
* dużo szybsze tempo (spinning!) niż to, które znalazłam w sieci, ale równie elektroniczne.
2830. Flirt kwiatowy
czekałam tydzień, by do mnie zagadały. by mnie zatrzymały w zachwycie. stało się dziś.
— Patti, nikt nie patrzy tak jak my — powiedział.
*
Brnęłam i brnęłam, ale w końcu zawsze natrafiałam na mur, na moje własne wyimaginowane ograniczenia. A potem poznałam faceta, który zdradził mi swój sekret, bardzo prosty zresztą: Gdy natrafiasz na mur, rozwal go kopniakiem.
*
— Tak naprawdę tu wszędzie chodzi o światło — stwierdził.
Patti Smith, Poniedziałkowe dzieci, przeł. Robert Sudół,
Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2012.
(wyróżnienie własne)
czwartek, kwietnia 26, 2018
2829.
to, czego nie lubię… wchodzimy w to!
to, co mnie złości… wchodzimy w to!
środa, kwietnia 25, 2018
(2823+5). O miłości i prawdzie
Zaczęłam ją czytać w rocznicę wybuchu powstania w getcie. Wczoraj przy porannej kawie skończyłam.
To jest książka dla każdego, kto interesuje się duszą człowieka i tym, jak mu jest w takich nieludzkich warunkach. Polska jest przesiąknięta Oświęcimiem, gettami, zabójstwem, morderstwem — powiedział, a Ona zapisała. Bo my wszyscy, kilkadziesiąt lat później, z peselami nietkniętymi wojną, mamy jedno wielkie PTSD.
Nie jest albo dla młodych, albo dla starych, bo jest dla ludzi. Dla ludzi, którzy są delikatni, dla ludzi, którzy czują, że miłość jest czymś wielkim i ważnym. — powiedział zaraz potem, a Ona zapisała. Bo miłość była ważna wtedy, bo jest ważna teraz, jeśli nie najważniejsza.
Ludzie kierujący się miłością to byli ludzie w imię dobroci oddający się innym. Nawet nie umiem tego powiedzieć, bo to jest nie do wypowiedzenia.
*
Trzeba dać świadectwo, że i w piekle można było przeżyć piękne chwile. […] Czy to nie jest wielkie, że w takich warunkach była miłość? Ja uważam, że to jest wielkie. I że to trzeba utrwalić. Miłość to nie jest temat do publicznej rozmowy, bo to jest bardzo intymna sprawa. Nie umiem powiedzieć, co to jest miłość. Są takie sytuacje, które sprawiają, że ona jest. Sytuacje są różne — i dobre, i złe. Czasem miłość ratuje, czasem zabija.
*
Ale to, co przeżyje — zostanie. Jeżeli nie w nich, bo oni zginą, to w otoczeniu, w innych ludziach, którzy to zauważą. Ja zauważyłem. Ludzie bali się mówić o uczuciach, a jednak wielka miłość tam była.
*
Przecież nieprawdą jest, że Europa nie wiedziała o komorach gazowych. Nie wszyscy zabijali, ale wszyscy wiedzieli. Najłatwiej od potworności odwrócić głowę. Ale to nie pomaga, i tak pozostajesz świadkiem. Oswajasz się ze zbrodnią i chociaż nie bierzesz w niej udziału, jeśli nie protestujesz, zmieniasz się, stajesz się innym człowiekiem, który udaje, że nic się nie zdarzyło.
*
W styczniu 1943 Niemcy przystąpili do drugiej akcji wysiedleńczej. Tym razem napotkali opór, w getcie rozległy się strzały. To my strzelaliśmy. […] To były pierwsze — w Polsce i w Europie — strzały oddane do niemieckich żołnierzy na ulicach okupowanego miasta. Padł mit niezwyciężonego Niemca. Zaskoczeni Niemcy wycofali się z getta.
*
A jaka jest historia generała „Grota”? Wydał go jego towarzysz walki z wojny 1920 roku, we współpracy z zaufanymi ludźmi wywiadu AK. Widocznie „Grot” i jego środowisko nie znali się na ludziach. Bo to nie była jedyna ich wsypa. Zdrajców w AK długo darzono zaufaniem. Zdołali wydać Niemcom kilkaset osób, zanim stracili zaufanie swoich dowódców. A my nie byliśmy godni zaufania, chociaż nasi ludzie, nasi przyjaciele nigdy nikogo nie wydali. Czy mogliśmy czuć do niego sympatię? Ślepo stosowane zasady nie zmuszą do uczciwości. Trzeba też uwzględnić charakter człowieka, okoliczności i znajomości. Bardzo staraliśmy się o ten kontakt z AK. […] Nie udało się. Nikt z nami nie nawiązał kontaktu.
*
Kat i ofiara upodobniają się do siebie. Ofiara kryje się pod murem, ale jeśli wewnątrz zostało jej choć trochę siły, by się katu przeciwstawić, to może sama stać się katem, dotychczasowego kata zmieniając w ofiarę.
*
A wtedy miłość była ważna. Życie tam, w getcie, w pojedynkę było niemożliwe. Bez tego nie można było przeżyć i zostać człowiekiem. Zawsze trzeba było mieć kogoś do pary w tym sensie, że trzeba było mieć przy sobie drugiego człowieka, który myśli tak samo, który jest w ciebie tak samo wciągnięty, jak ty w niego. Dla którego zrobisz wszystko, a on dla ciebie. I to jest miłość. Znów dobry człowiek to ten, kto ma dla ciebie ciepło, daje ci jeść, uśmiecha się do ciebie.
*
Ludzie, którym to opowiadałem, pytali, czy to wszystko jest prawda. Tak, prawda. Toczka w toczkę. Koniec, kropka. Więcej już nic.
*
Słowa czasem bardziej rozbrajają niż odebranie broni.
Marek Edelman, Paula Sawicka, I była miłość w getcie,
Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2015.
(wyróżnienie własne)
wtorek, kwietnia 24, 2018
2827. U Orzeszka i Białego Kruka (XXXIV)
Biały Kruk:
(napisał i przysłał obrazek)
Druga tercja… zrobiona!
poniedziałek, kwietnia 23, 2018
2826. Flirt obuwniczy
Zatrzymał mnie ten widok stiletto. Zatrzymała mnie poza, w której utknęły buciki, czekając na nosicielkę. W jakim nastroju była osoba, które je zostawiła w takim stanie? Z jakimi nadziejami je zdejmowała? Jak się rusza? Jak patrzy? Jak mówi? Co w jej świecie jest oczywistością, co mogłabym importować do swojego świata?
Uśmiechnęłam się, witając swoje odpowiedzi i uczucia.
(2824+1). Skąd te smoki?
Tytuł tej książki przyniósł do domu Sadownik. Zrobiłam klik, klik. Trochę poleżała na cyfrowym stoliczku. Przyszedł jej czas.
Brawurowo napisana, bardzo ciekawa — świetna, jeśli masz ochotę poczytać o działaniu mózgu i emocji, szczególnie gdy będziesz to robić po raz pierwszy w życiu. Osobniczo, chwilami była dla mnie męcząca… wtedy „szłam” do Marka Edelmana i Pauli Sawickiej. Teraz do Nich wracam.
Wybiegaj wyobraźnią poza „tu i teraz”. Ucz się rzeczy, które z pozoru mogą wydawać się „po nic”. Uwierz, one są „po coś” — to bezcenna inwestycja na przyszłość.
[…] uśmiech jest najkrótszą odległością między dwojgiem ludzi.
*
Każda decyzja buduje doświadczenie. […] najlepszym nauczycielem jest czas.
*
Specyficzny zapach, konstelacja kolorów, szczególny smak czy niepowtarzalna gra świateł — to wszystko, a czasem dużo, dużo mniej (jakiś niepozorny, ale wyjątkowy bodziec), potrafi w ułamku sekundy przenieść nas w dawno zapomniany świat.
*
Aby przeciwdziałać powstawaniu błędów w myśleniu, wystarczy nie być zmęczonym psychicznie i fizycznie. Mieć świeży umysł i wypoczęte ciało. Łatwo powiedzieć. A co możesz zrobić realnie? Jeśli oceniasz, to obdarz kredytem zaufania; jeśli słuchasz, rób to uważnie; jeśli mówisz, nie zanudzaj. Ucz się, aby mieć wyrobiony i przedyskutowany pogląd. I pamiętaj, że każdy — także i ty — jest podatny na zniekształcenia, tak jak na katar i przeziębienie.
*
Nierealistyczny optymizm dopinguje do podjęcia działań, gdyż błędnie wierzymy, że sprawa jest prosta i szybka. A potem okazuje się, że jesteśmy dopiero w połowie przeprawy przez rzekę. Nie ma rady, musimy iść dalej!
*
Newat czatynie jset porcesem atoumatczynym. Ten tkest jset dzwinie nasipany, ale nie msaz kopłotu, żbey go pczyrzetać. Tyczmesam tówj mdąry kopmtuer nie proadzi sboie rwónie łwato jak ty. On ptroafi meślyć jenydie antaliycznie, a ty — zawórno anylaitczine jak i sytneczyntie. Nie cztaysz kżadej lreity odzdienlie, ale wryaz jkao cłoaść. Daltgeo bzesneswone cąigi ltier trzwoą hłasa, kótre sukcztenie zbezapecziają tojwe baknowe przewely i kntoa perzd zuakasmi hareków. Podoba ci się, co potrafi twój umysł? Przyznaj, nie było to zbyt trudne zadanie. Za to analityczne systemy obliczeniowe miałyby ogromne kłopoty z odczytaniem tego. A jeśli na dodatek literki pisane byłyby „odręcznie”, każda w innym stylu, rozszyfrowanie wiadomości, np. hasła, byłoby niemożliwe. A dla ciebie to jak chrupiąca bułka z masłem. Ablo timarsiu.
*
Najpierw czujemy, potem działamy, a na końcu myślimy.
*
[…] pal zły kortyzol za pomocą mięśni.
*
Dużo łatwiej opowiedzieć o racjach niż o emocjach. Zobacz, jak niewiele w każdym języku jest wyrazów służących wyrażaniu uczuć w porównaniu z tymi, które pozwalają opisać działania rozumu. […] Język jest ostoją racjonalności. Dlatego uzasadniając swoje działania, siłą rzeczy promujemy motywy racjonalne, a nie emocjonalne. […] Słowa nie są w stanie w pełni odzwierciedlić emocji.
*
[…] emocje to jedno z najpiękniejszych i najmądrzejszych narzędzi, jakie dała nam Natura. Człowiek i jego złożona psychika powinny być raczej oświeconym imperium emocji niż kamiennym bastionem rozumu.
Rafał Ohme, Emo sapiens. Harmonia emocji i rozumu,
Bukowy Las, Wrocław 2017.
(wyróżnienie własne)
niedziela, kwietnia 22, 2018
2824. Idź po swoje smoki!
Miej siłę, by się regularnie męczyć. I ciszę, żeby jej słuchać.
Rafał Ohme, Emo sapiens. Harmonia emocji i rozumu,
Bukowy Las, Wrocław 2017.
*
Szłam rano. Maraton już trwał.
Zdążyłam wyjąć telefon.
Cyk! Zza łez wzruszenia.
Szłam rano. Jeszcze pod wrażeniem snu,
w którym ambasador zapytał:
— Kto chce najlepsze?
Szłam pod wrażeniem. Dlaczego
nie mielibyśmy dostać
najlepszego? Głupie pytanie.
Czy wiesz, co było napisane na krańcach map dawnych podróżników? „Dalej już tylko smoki”.
Podoba ci się? To wstań i działaj. Sky is the limit!
*
Miej nad sobą dobre niebo albo je sobie stwórz. […] „Inne niebo” można stworzyć sobie samemu. Trzeba tylko szukać i znajdować to, co może nim być w naszym życiu. […] Szukaj piękna, cokolwiek ono dla ciebie znaczy.
*
Jeśli masz szansę 1 na 100, to już jest coś! Nie zaczynasz od zera.
*
Albo znajdziemy mosty, albo je sobie zbudujemy.
Hannibal
*
Nie bój się porażek. Ich smak dobrze znają wszyscy, których podziwiasz. Każdy może upaść, to żaden wstyd. Chodzi o to, by szybko wstać, otrzepać spodnie i ruszyć dalej przed siebie.
(tamże, wyróżnienie własne)
czwartek, kwietnia 19, 2018
2823. U Orzeszka i Białego Kruka (XXXIII)
Orzeszek:
(na tarasie)
Biały Kruk:
(z inspekcji kwitnienia napisał i zdjątko załączył)
Mirabelka… w słońcu.
fot. Biały Kruk, fragment.
Jabłoń:
(z okazji 75. rocznicy powstania w getcie warszawskim,
wewnętrznie zatrzymana, „wyszła” naprzeciw
Markowi Edelmanowi i Pauli Sawickiej)
*
Trzeba więc pilnować, by kultura pielęgnowała dobroć, nie nienawiść. Wojna się skończyła, a my ciągle tego nie potrafimy.
*
Nienawiść jest łatwa. Miłość wymaga wysiłku i poświęcenia.
*
Pozwalamy, żeby na ulicach miast demokratycznych krajów, w imię swobód demokratycznych, odbywały się parady nienawiści i nietolerancji. To zły znak. I to nie jest demokracja. Demokracja nie polega na przyzwoleniu na zło, nawet najmniejsze, bo ono może nie wiadomo kiedy urosnąć.
Marek Edelman, Paula Sawicka, I była miłość w getcie,
Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2015.
środa, kwietnia 18, 2018
2822. Między światami
Zmiana, która Cię zachwyca — którą cenisz lub bagatelizujesz w zależności od swojej konstrukcji wewnętrznej — to tylko krok w realizacji celu. Zmiana, która burzy, stawia Cię na rozdrożu dróg, to dopiero ZMIANA. Tej ZMIANY nie da się nie zauważyć. Nie Ty decydujesz, że przyszła. Wcale jej nie chcesz, a ona nic sobie z tego nie robi i kończy Twój dotychczasowy świat.
ZMIANĘ trudno cenić, gdy się dzieje — niemożliwym jest ją bagatelizować.
ZMIANA! Fakt. Stało się. Złościmy się. Zaprzeczamy. Wpadamy w stupor. Poddajemy się. Pełen wachlarz reakcji — wszystkie potrzebne, bo ZMIANY naprawdę nie chcesz! Upłynie dużo czasu, i wykonamy dużo pracy wewnątrz siebie, nim zobaczymy, że tej ZMIANY potrzebowaliśmy. Tak, przyszła i skończyła mój, Twój, nasz dotychczasowy świat, ale jest też kamieniem węgielnym nowego, nieznanego Ci świata.
wtorek, kwietnia 17, 2018
poniedziałek, kwietnia 16, 2018
2819. Chwila
niedziela, kwietnia 15, 2018
2818.
nowy dzień został nam dany,
ale dobry dzień trzeba zdobyć
centymetr po centymetrze,
chwila po chwili,
stąd do późnego wieczora.
[suplement pikselowy: 4.03.2021]
sobota, kwietnia 14, 2018
2817. Nie luksus, tylko życiowa potrzeba
wpis przeniesiony 8.04.2019.
(oryginał z zawieszkami)
Dawno, dawno temu szłam spać, by przyśniło mi się rozwiązanie jakiegoś problemu matematycznego.
Od wielu lat chodzę spać, by w kwestiach egzystencjalnie trudnych znalazła mnie podpowiedź, której nie jestem w stanie wymyśleć. Bywa nią atmosfera, czasem słowo, słowa lub fraza, które witają mnie na granicy snu i jawy. Zawsze zmieniają perspektywę, pogłębiają zrozumienie, są wskazówką.
Patchwork dwóch ostatnich wskazówek ułożył się wczoraj rano w motto dalszej drogi:
rusz dupę…
…ale z sercem!
Jak powietrza potrzebuję w życiu ruchu — mentalnego i fizycznego. Potrzebuję go dużo. Za radość, jaką ten ruch mi daje, i za sposób, w jaki ten ruch organizuje mi życie, czyniąc je fantastycznym: ¡el reksio!
Tengo cuarenta y siete reksios: