Gdy była jej premiera w połowie maja, okładka skutecznie mnie od niej odrzuciła. Nie sięgnęłabym po nią, gdyby nie audycja w zeszłym tygodniu, która sprawiła, że w jednej chwili dotarło do mnie, że muszę przeczytać te historie o porządku, który definiuje inne świry i zajoby, nazywane „normą” czy „porządkiem naturalnym”, niż te, w których żyjemy w Polsce. Najbardziej jednak musiałam przeczytać historię dwóch kobiet — piękną, przepiękną historię. Warto!
Skończona wczoraj przy porannej kawie, musiała się uleżeć, by możliwe było wybranie cytatów w odpowiednim porządku — relacyjnie najpiękniejsze osobno na końcu.
Interesowało mnie przede wszystkim to, co odmienne z europejskiego punktu widzenia. Na poziomie kostiumu kulturowego, praktyk codzienności, rytuałów, obyczaju, bo przecież rodzi się, kocha i zdradza zawsze tak samo.
*
— Czyli ty jesteś jedyną żoną Mr. Grega? — pyta, bawiąc się różową motorolą z wysadzaną kamieniami klapką.
— O, jasne, że tak! – odpowiadam z dumą. — U nas nie można mieć dwóch żon.
— Aha. No to masz ciężko — wzdycha Salika. — Jesteś zupełnie sama do wszystkiego, tak?
— Co masz na myśli? — nie rozumiem.
— No, jak to? Sama jesteś. Zawsze ty musisz z nim sypiać, ty musisz gotować, zabawiać jego matkę i siostry, wysłuchiwać problemów w pracy. Wszystkie dzieci musisz sama urodzić. Ciężko masz.
*
— Gdy jestem cicho, to znaczy, że kryje się we mnie burza, jak pisał Rumi — wspomina.
*
— Nie jest łatwo być samotną matką w Omanie. To ciągle stygmatyzuje. Te komentarze: „może nie trzeba go było denerwować?”, „zawsze tak dobrze ci szło, a teraz proszę”. Albo: „nie martw się, może ktoś cię weźmie na drugą żonę”.
*
Takie zwyczajne, takie same jak zawsze i wszędzie na świecie. Bo przemoc wobec kobiet jest zawsze podobna. Ma siny kolor i słony smak. Takie same są łzy i krew z rozciętej wargi. Fioletowo-żółte siniaki. Ukryte pod chustą, bluzką, garsonką, grubym swetrem. Zamaskowane pudrem, uśmiechem, zaprzeczeniem. Powracające.
*
Nie, nie kocham jej. Jak można kochać kobietę, z którą nigdy się swobodnie nie rozmawiało? Której nie można dotknąć. Która nie cieszy się na twój widok. Która nawet nie podniesie na ciebie wzroku. Nie można. Nigdy nie widziałem jej włosów. Może tylko niesforny kosmyk spod chusty. Nie widziałem jej ramion. Jej łydek. Karku. Tylko te dłonie. Ale czy można się zakochać w dłoniach? Nie, nie kocham jej. Chciałbym móc poznać. Pokochać. Ale nie wolno mi. Mam tylko te 28 sekund w windzie.
*
Czy Zajda wie, że ludzkie łzy, które pojawiają się pod wpływem emocji, mają inny skład niż te wywołane przez dym czy alergię? Oprócz soli i wody zawierają hormony: prolaktynę, która jest odpowiedzialna za uczucie przywiązania, i enkefalinę leucynową, która działa przeciwbólowo. Łzy, które ronimy z miłości, mają dwadzieścia pięć procent więcej białka od tych, które tylko przepłukują oczy. Przez to nie spływają tak szybko. Czy Zajda kiedyś płakała z miłości? Czy kiedyś kochała? Czy wie, co wtedy wydziela jej przysadka?
*
Skąd wie — pytam — co jest, a co nie jest znakiem? To proste. Czuje się ukłucie w sercu, tłumaczy Nura, a potem wątpliwości opadają i już się wie, co robić. Jakby ktoś zapalił światło.
*
Powtarza Salihowi i Zijanie: „Małżeństwo jest jak sznurek. Jeśli każde z was będzie ciągnąć w swoją stronę, pęknie. Musicie uważać. A czasem odpuścić”. Uczą się tego przez kolejne lata.
— To jest dobra zasada nie tylko w związku, ale w życiu – mówi Zijana pochylona nad ślubnym albumem. — Przekonałam się, że siła nie polega na tym, żeby wymusić swoje. Siła to cierpliwość i umiejętność odpuszczenia w rzeczach mało ważnych.
*
[…] nie chciał drugiej żony. Mawiał: „jedna żona – jeden kłopot, dwie żony – trzy kłopoty”.
Agata Romaniuk, Z miłości? To współczuję. Opowieści
z Omanu, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2019.
(wyróżnienie własne)
Nie mówiła do mnie, ale jej słuchałam. Nie patrzyła na mnie, ale ja nie widziałam nikogo oprócz niej. Chciałam być nią. Być z nią. Ale wyjechali tego samego dnia. Nie zamieniłyśmy ze sobą ani jednego słowa aż do dnia mojego ślubu — mówi Marjam o Mauzie.
*
[…] stała sama, bez ruchu, na progu domu. Miała błękitną chustę ze złotym wykończeniem. Pamiętam, że pomyślałam: piękna jak sen. Ale nie rozmawiałyśmy, nie było okazji […] — mówi Mauza o Marjam.
*
Pritima jest strażniczką kobiecych sekretów. Kiedy bada ciężarną Marjam, za parawanem stoi Mauza i Ahmad. I tylko one trzy wiedzą, kto kogo kocha w tym trójkącie. I czyje tak naprawdę będzie to dziecko.
(tamże)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz