1305 wpisów temu byliśmy w romesco po raz pierwszy. Już wiem, że nie zdążę zjeść całej karty. Dziś zjedliśmy ostatni romescowy lanczyk — mukanie było (jak zwykle niezmienne).
Gdy pierwszy raz rozmawialiśmy z Panem Piórem, był w paskowanym fartuchu, który zachwycił mnie wtedy, zachwycił mnie i dziś.
Od poniedziałku po ulicach nadal będą łazić dumne z siebie łyse faszyzujące pały, co nic dobrego dla innych nie zrobiły, bo boją się własnego cienia; nieetyczna, umoralniająca tych, co sobie tego nie życzą, czarna zaraza będzie trzymać się wypaśnie; politycy będą łgać-w-statusie-head, a kolejne kochające się pary pomyślą o emigracji, bo ani się tu żyć nie da, ani mieć dzieci. Być może przyjdzie dzień, że ze strachu zdejmę z nadgarstka tęczowy zegarek.
Od poniedziałku nie będzie już romesco — o powodach aż się gadać nie chce. Pozostanie znacznik hiszpański kęs i wspaniałe wspomnienia.
Szkoda :(
OdpowiedzUsuńSzkoda również, że taki dziś świat.
I szkoda, że tam nie dotarłam. Nauczka - niczego nie odkładaj na później ....