niedziela, sierpnia 11, 2019

3399. Czytane tam

Historia się powtórzyła: ta książka jest nie do zdobycia w ibuku. Doniosłam o tym Sadownikowi z ogromną nadzieją na mały cud — skoro wtedy się udało, to może i teraz się uda. Po dziesięciu minutach miałam książkę. Zaprowiantowana do szpitala byłam idealnie już w czwartek przy porannej kawie.

Czytałam z zapartym tchem… w dwudziestą rocznicę wydania oryginału. Ta książka nie trąci myszką ani przez chwilę, napisana jest sercem, przytomnością i delikatnością Autora — nie wiem, czy kiedykolwiek się zestarzeje.

Kawałek o prezydencie doskonały (!), zbyt trafnie antycypujący charyzmę polskich polityków A.D. 2019.

Z jednej strony, nie potrafiłem zapomnieć zapadniętych oczu chorych; z drugiej — co ja miałem z tym wszystkim wspólnego? Czy nie wystarczały mi absorbujące piątkowe spotkania i ryzyko związane z przebywaniem w tym środowisku? Poza tym było całkiem możliwe, że osoby, których stan poruszał mnie jako lekarza, nie okazałyby żadnej litości swoim bezbronnym ofiarom na ulicy.
     Impas można było przerwać tylko na dwa sposoby: przestać odwiedzać więzienie lub znaleźć czas na zajmowanie się chorymi w sposób systematyczny.
     Druga opcja wzięła górę
.

*

Buntownicza mina, z jaką wielu z nich [więźniów] stawało przede mną na początku wizyty, znikała, kiedy ich opukałem i osłuchałem płuca oraz serce. Na końcu nierzadko można było dostrzec w ich oczach łzy. Cierpliwość, jakiej wymaga osłuchiwanie pacjenta, i fizyczny kontakt towarzyszący badaniu rozbrajały przestępców.

*

Nasze wieloletnie wzajemne kontakty sprawiły, że funkcjonariusze postanowili przełamać niechęć, jaką okazywała mi korporacja. Aparecido Fidélis, doświadczony więziennik, pijąc ze mną piwo w barze Recanto Nordestino nieopodal zakładu, ujął to następująco:
     — Z biegiem lat zrozumieliśmy, że pan tu przychodzi zbierać ludzi do kupy
.

*

Abrão, przysadzisty więzień z północnego wschodu kraju, były właściciel burdelu […] następująco streścił niezbędne cechy blokowego:
     — Musi mieć dobre kumanie, orientować się w tym, co jest grane i co się gada. Powinien dużo słuchać i mało mówić, żeby mu nikt na głowę nie wlazł. Musi umieć zachować równowagę podczas sporów, żeby jasno wskazać, że to jest w porządku, a tamto nie, albo że ktoś ma zbierać manatki i przenieść się do Piątki. Tutaj nie jest tak jak na wolności, gdzie byle pojeb może zostać kierownikiem departamentu, dyrektorem firmy, a nawet prezydentem republiki, jak ten, co twierdził, że wciągał koks, i rzeczywiście tak wyglądał. Tutaj liderem jest ten, kto umie słuchać głosu rozsądku, debatować z kolegami i jednoczyć się z innymi po to, aby zdobyć siłę, bo przecież, jak mówi przysłowie, w jedności siła
.

*

Reinaldo Drummond […], silny jak byk, zaproponował pewnego razu, aby sprowadzić dzielnicową drużynę i skonfrontować ją z więzienną reprezentacją. Tak wyjaśnił Waldemarowi swój zamiar:
     — Wiem, że nasi oberwą, bo ta bandycka drużyna jest mocna. Ale chodzi mi o to, żeby ci z miasta, którzy tam kozaczą i marzą o gangsterskim życiu, zobaczyli, do czego takie życie prowadzi
.

*

Jeżeli chodzi o niewinność, w więzieniu aż się od niej przelewa. Już podczas pierwszych rozmów osoba postronna zorientuje się, że nikt nie jest tutaj winny. Wszyscy są ofiarami policjanta, który ich wrobił, donosiciela, sprzedajnego prawnika, sędziego, niewdzięcznej kobiety lub pecha.

*

Jak przyznaje sama przestępcza społeczność, gnuśny umysł to siedlisko demonów. Wbrew powszechnemu mniemaniu większość więźniów woli odbywać karę, pracując. Mówią, że czas mija wtedy szybciej, nocą zaś:
     — Kiedy ciało jest zmęczone, tęsknota umyka
.

*

     — Jeśli chce być religijny, to szanujemy jego wybór, ale nie może się wynosić nad innych. Jego zadanie to modlić się przez cały dzień, aby Bóg miał w swojej opiece nas, złodziei.

*

Wciśnięci w stłoczoną gromadę mężczyzn, w sytuacji, w której znacznie bardziej waleczne osoby mogą się czuć zagrożone, w zagadkowy sposób transwestyci znajdują w swojej kobiecej wrażliwości dostateczną siłę, aby zmusić innych do szacunku.

*

Kiedy pod wieczór Jesus przechodził przez dziedziniec pawilonu, usłyszał z wysokości swoich stu dwudziestu kilogramów okrzyk z okna:
     — Umrzesz, Jesus!
     — A ty może nie, złodzieju? — odparł natychmiast
.

*

Kiedy ludzi kupa, i Herkules dupa”.
     Mówiąc językiem więziennym, Luís stąpał po skorupkach jajek. Ostrożności nigdy dosyć, pomyślał:
     — Przemoc to lekarstwo, które trudno dozować
.

*

Zdjęcia nagich kobiet przyozdabiają ściany, szafy i – rzecz charakterystyczna – wewnętrzną stronę drzwi. Wyzywające, powycinane z magazynów dla mężczyzn, stanowią przedmiot handlu lub wymiany na drobnych straganach na korytarzu, gdzie leżą obok paczek z makaronem lub kawą, puszek z groszkiem i używanego sportowego obuwia. Najpopularniejsze są blondynki stojące na czworaka, sfotografowane od tyłu, wyzywająco odwracające twarz w stronę widza. Bez żadnej żenady wieszane są obok wizerunków świętych, Iemanjá, Matki Boskiej z Aparecidy lub litościwego Serca Jezusowego, tworzących barwne ekumeniczne ikonostasy.

*

Jak mówi bandyterka:
     — W więzieniu nikt nie zna adresu, pod którym mieszka prawda
.

*

Stary Jeremiasz o siwych kędziorach, weteran piętnastu buntów i ojciec osiemnaściorga dzieci z jedną kobietą, nie uważa, aby waleczność była mocną stroną napastników:
     — Tyle lat już tu siedzę, doktorze, a nigdy nie widziałem, żeby ktoś kogoś zabił w pojedynkę. Zbiera się dwudziestka albo i trzydziestka chętnych i dźga tego, co ma umrzeć. Choćby był nie wiem jak silny, nie ma szans. Pudło wypacza rozum do tego stopnia, że kiedy jakiś gość dostaje łomot, wiele osób, które nie mają z całą aferą nic wspólnego, podłącza się do tego gówna tylko dla sportu. To jest dopiero tchórzostwo
!

Drauzio Varella, Ostatni krąg. Najniebezpieczniejsze
więzienie Brazylii
, przeł. Michał Lipszyc,
Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2014.
(wyróżnienie własne)

Zdarzało się, że podczas projekcji filmu o AIDS w głębi sali słychać było rozmowy. Pewnego ranka, podczas pokazu, postanowiłem przejść przez całą widownię i usiąść w tyle, razem z nimi, tylko po to, aby sprawdzić, czy rozmowy ustaną. W racjonalnym poczuciu bezpieczeństwa ruszyłem, ale i tak czułem strach. Powoli przeszedłem przez widownię. Kiedy dotarłem do ostatnich rzędów, rozmowy ucichły. Usiadłem na ziemi pośród przestępców i zacząłem oglądać film. Miałem zesztywniałe dłonie i przyspieszone tętno. Czułem się tak, jakby ktoś miał mnie zaraz dopaść od tyłu i zacząć dusić. Opanowałem strach i dotrwałem tam do końca projekcji. Wtedy się podniosłem i bez pośpiechu wróciłem na scenę.
     Po drodze zdałem sobie sprawę, że ten chód niezupełnie jest mój: poruszałem się trochę tak, jak to robi gangsterka na ulicach dzielnicy Brás
. Tydzień później powtórzyłem ten eksperyment. Lęk, który mi towarzyszył, był już znacznie mniejszy. Za trzecim razem znikł zupełnie
.

*

Jedną z tajemnic kobiecej duszy należy tłumaczyć fakt, że bardzo wielu więźniów znajduje sobie dziewczynę właśnie podczas odsiadki. Pewnego razu sędzia rozpatrujący liczne podania kierowane do niego przez więźniów i ich narzeczone nie wytrzymał w końcu i zwrócił się do naczelnika zakładu ze słowami:
     — Szefie, co takiego mają w sobie ci więźniowie, czego my nie mamy?

(tamże)

*

Alcione, Nem Morta. [wykonanie wyjęte z książki, tekst
podobno tylko dla dorosłych, zdjęcia też chyba nie dla dzieci]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz