Wydawnictwo, stojące za tą książką, ma manierę, by premiery ibuków odbywały się z pewnym opóźnieniem w stosunku do papieru — czego pojąć małym rozumkiem nie mogę. Gdyby nie było to TO-WYDAWNICTWO, bojkotowałabym ich książki, bo tę politykę wydawniczą uważam za dyskryminującą. Do wszystkich argumentów przeciwko papierowi, ostatnio można dodać jeszcze jeden (najważniejszy): czytając ibuki w nano-zepto-jokto-stopniu przeciwdziałasz katastrofie klimatycznej — jeśli masz dzieci, wnuki nie powinno ci być wszystko jedno.
Najpierw czekałam na premierę ibuka, potem na przyzwoitą jego cenę, a na końcu, gdy już książka znalazła się na moim wirtualnym czytelniczym stosiku, polowałam na właściwy na nią czas. Zaczęłam i wsiąkłam już po kilku stronach. A gdy skończyłam, robiąc odnośnik do wcześniej wydanej książki Autora, okazało się, że Jego powieści to ja chętnie, ale wyłącznie w hamaku. Wygląda więc na to, że książkę tę trzeba mieć w dwupaku: książka i hamak.
Nie przypominałem sobie, żebym wcześniej był w sytuacji, w której tak niewiele wiedziałem o przyszłości.
*
W mojej głowie w końcu coś się zmieniło. Zacząłem widzieć różne sprawy mniej jednoznacznie niż kiedyś i częściej miałem wątpliwości. „Dlaczego żyjemy, nie mając pojęcia po co? — zastanawiałem się. — Dlaczego istniejemy w centrum kosmosu, który jest tak ogromny i nie da się go ogarnąć rozumem?”
*
[…] nie odważę się zostać w nocy na zewnątrz. Istnieją jeszcze inne zagrożenia. Na przykład ze strony demonów zamieszkujących ludzką fantazję. Niebezpieczeństwo pochodzące od istot, które mogą nadejść wraz z ciemnością i nastawać na moje życie, mimo że ich nie ma.
*
— Każdy z nas zabrał swoją głowę – powiedział. – To, co masz w głowie, masz zawsze przy sobie. I do tego nic nie waży.
Najwyraźniej wytrąciłem go z zamyślenia, wyglądał, jakbym go obudził. Dorzuciłem uwagę:
— Czasami lepiej mieć pusto w głowie.
— To zależy od tego, jak pusto. Są różne rodzaje pustki. Tępa pustka, beznadziejna pustka albo czysta, uwolniona myśl. Taka myśl potrafi przedostać się poza czas.
Zrozumiałem, że choć na takiego nie wygląda, musi mieć sporo za sobą.
*
— Ty nie wyglądasz na kobieta, co się boi — śmieje się Howard.
— Ja nie wyglądam na różne rzeczy — odparowuje Alena.
*
A jeżeli życie i zdolność myślenia to okno — mniej lub bardziej uchylone — otwarte na piąty wymiar? Okno niedoskonałe, ponieważ na co dzień nie doświadczamy piątego wymiaru w stanie czystym. Tylko nieliczni ludzie — na przykład podczas medytacji (tybetańscy mnisi), niektórzy myśliciele w swoich odkryciach, wybrani artyści w swoich dziełach — wydają się dotykać tego innego wymiaru wyzwolonego z ograniczeń pozostałych czterech.
*
Wielkość tego okna zależy od tego, jak bardzo jesteśmy dojrzali, jak głęboko myślimy, w jaki sposób pracujemy nad sobą, jak odczuwamy, jakie pytania sobie zadajemy, jak kształtujemy swój własny byt. W różnych fazach życia to okno ma różną wielkość.
*
Życie przynosi nam okazje do zaglądania w okno wychodzące na piąty wymiar — wymiar ducha. Tym duchem jesteśmy my sami, to znaczy możemy nim być. Na tym polega sens połączenia. Niektórzy wrażliwi ludzie nie zastanawiają się nad tym, a mimo to w swoim życiu tego wymiaru dotykają.
*
Każdego dnia idę pod górę i za każdym razem staram się dojść kawałek dalej.
*
Jesteśmy wrzuceni w życie, którego pochodzenia ani sensu nie znamy; idziemy przez nie po omacku i boimy się śmierci. Choć przeżywamy też chwile uniesień — chwile poznania, tworzenia, medytacji czy miłości, w których intuicyjnie rozumiemy, że musi być jeszcze coś i że my sami jesteśmy czymś więcej, że przez swoją duszę jesteśmy połączeni z czymś absolutnym.
*
— Żona! Tak! — rozumiem i kiwam potakująco.
— Hijo? – pyta dalej.
Znowu nie rozumiem.
— Hijo? Hijo?
Czyżby pytał, czy mam konie? Nie!
*
Przychodzi mi na myśl taka kwestia: czy gdyby wszyscy ludzie na całym globie ziemskim, albo przynajmniej na pewnym jego obszarze, uparli się, że jakieś wydarzenie nie miało miejsca, to czy naprawdę zmieniliby przeszłość. Bo jeżeli postrzeganie jest kluczem do istnienia, to istnienie owego minionego wydarzenia zostałoby w ten sposób poważnie zagrożone.
Martin Vopěnka, Piąty wymiar, przeł. Elżbieta Zimna,
Dowody na Istnienie, Warszawa 2019.
(wyróżnienie własne)
W umowie było też zapisane, że mogę wziąć jedną książkę. Jedną książkę na cały rok.
*
Do dziś nie mogę zrozumieć, jak to się mogło stać.
*
Wczoraj wieczorem nawet zajrzałem do książki i próbowałem zrozumieć istotę tego, co czuję. Teraz też o tym myślę.
*
Najchętniej zostawiałbym otwarte drzwi. Ale czasem nachodzi mnie strach i tracę wiarę w siebie. Czuję się pionkiem w nieznanej mi grze i lepiej mi za zamkniętymi drzwiami, które zasuwam, tworząc sobie iluzję bezpieczeństwa. A jednocześnie, kiedy buduję taką barykadę między sobą a otoczeniem, kiedy izoluję się od świata zewnętrznego, mój strach rośnie.
Najlepiej byłoby spać z drzwiami otwartymi na oścież. Otworzyć je wraz ze swoim sercem na to, co ma nadejść. Drzwi otwarte na oścież oznaczają wiarę we własną przyszłość i w naturalny upływ czasu, zaufanie do porządku świata.
*
„Czasem trudniej jest zrozumieć własne odczucia niż prawa rządzące światem” — myślę sobie. Skąd ten niepokój?
*
Widzę w tym szansę na nowe otwarcie między nami. Ktoś, kto spaceruje, próbuje zaprowadzić w swojej duszy spokój. Ktoś, kto z własnej woli wychodzi z pokoju, w którym śpi obiekt jego erotycznych marzeń, przyznaje tej osobie prawo do własnych potrzeb, a co za tym idzie — również do wolności.
*
Powinien się raczej golić. Na noszenie zarostu jest zbyt śliski.
*
Kiedy trzeźwo analizuję całe swoje dotychczasowe życie, to nie wydaje się prawdopodobne, żebym mógł się tutaj znaleźć. Ale tu jestem.
*
Nie ma życia bez ducha. Niesiemy w sobie jego pieczęć, mimo że jesteśmy materialni i czasowo ograniczeni. Nasza ludzka cywilizacja jest jego niedoskonałym, ponieważ materialnym, unaocznieniem. Nie ma życia bez materii i bez przebywania w czasie. A jednak w myślach, na przekór prawom fizyki, przemierzamy cały wszechświat.
(tamże)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz