wtorek, września 17, 2019

3459. Pech

Nie ma nic nowego na blogu. No, nie ma. To gdzie ty jesteś? Ja? Jestem od piątku w czarnej dupie. Sadownik ujął to następująco, gdy łzy nie przestawały mi ciec trzeci dzień: tak, jesteśmy w czarnej dupie i musimy się w niej jakoś urządzić, by wyleźć z niej tak szybko, jak się da.

Czarny kot nie przebiegł mi drogi. Nie spotkałam zakonnicy. Butów na stole nikt w ulu nie stawiał. Pod drabiną nie przechodziłam, ani nawet nie stałam. Ale był piątek, trzynastego! — jeśli ktoś potrzebuje metafizycznej przyczyny. Wystarczyło, by połamać kość w śródstopiu i dać się zagipsować, kura przez wu.

Zbieram się. Urządzam.

5 komentarzy:

  1. Wybaczysz? Mam wrazenie,ze PP jakos ludziom tu i tam w zdrowia nie przysluzyla...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co tu wybaczać? Życie też zdrowiu nie bardzo służy… bo na końcu jest się nieboszczykiem, choćby nie wiem, jak zdrowo wyglądałoby się w trumnie. Ale samą potrzebę kontroli rozumiem — miło byłoby, gdyby…

      Usuń
  2. Nie wiem, co napisać. Nic mądrego nie potrafię. Wspieram zatem wirtualnie, na tyle, na ile dam radę ...

    OdpowiedzUsuń
  3. Dołączam się do Saxifragi.

    OdpowiedzUsuń
  4. Saxifrago, Lechu: dziękuję. dopiero dziś poczułam, że wracam do życia. +moc serdeczności dla Was, .d.

    OdpowiedzUsuń