Od premiery byłam zachwycona przesądem zawartym w tytule, ale nie było takiej możliwości, by ibukowa sknera we mnie wydała na elektroniczną wersję książki trzy i pół dyszki — absurd ma swoje granice. Polowałam na nią ponad rok i w piątek udało się. W niedzielę było po książce pomimo dobrowolnie narzuconego reżimu wolnego czytania.
Zachwyt absolutny. Żelazna dziecięca logika porównywalna do tej z fantastycznej książki pt. Życie przed sobą, tylko zdecydowanie gęściej stosowana, to znaczy: na każdej stronie! Ibukosnerze zmyłam głowę, bo przez jego umiłowanie do sportowego polowania na ceny „nie wyższe niż” prawie mnie ta książka ominęła. Ale upolowałaś! — bronił się padalec. Ale późno! — nie dawałam za wygraną, wiedząc, że z damską logiką koleś nie ma szans, z moją logiką (jak z każdą indywidualną logiką) mało kto ma jakiekolwiek szanse — w końcu z człowiekiem nawet osioł nie wygra.
Podobno Autorowi dostało się od wielbicieli kotów (nie tylko czarnych), od biegaczy, od Kościoła. Że ten ostatni ma upadłe nie tylko morale, wiedziałam, ale o wielbicielach kotów i biegaczach zdanie mam jak najlepsze, więc pozostałam w zadziwieniu. Gdyby tylko dorosły człowiek był w stanie przejrzeć się w dziecięcej logice, która z łatwością i niebywałą precyzją namierza absurdy dorosłych idei, świat, w którym przyszło nam żyć, byłby troszkę lepszy. Bóg nie obraził się, dobrze się bawił — założę się. Cytaty cedziły się dwa dni i nijak nie może być ich mniej — Bóg nie pomagał, zajęty był prawem i sprawiedliwością.
Durnota jest prywatną własnością każdego człowieka i każdy kiedyś za nią beknie. Jedni bardziej, inni mniej.
Przyjaźń podobno zostaje na zawsze, jednak miłość, kiedy się jej nie pielęgnuje, mija i zamienia się w coś, czego nie można zobaczyć, nie można poczuć i nie można ponownie rozpalić.
Większość decyzji, które podejmują ludzie, jest albo zła, albo racjonalna. Ale co zrobić, kiedy życie podejmuje decyzje za nas?
Każdy ma jakiś defekt, z którym trzeba żyć i przez cały czas zamieniać go w zalety.
— Panie Boże, da radę coś zrobić z moim strachem?
— Nie.
— Prawdę mówiąc, myślałem, że wymyślisz coś, co mnie zaskoczy, zawsze to robisz.
Żeby poznać prawdę, bardzo często trzeba ją podzielić na drobniejsze części.
Umarł albo nie umarł.
Wróci albo nie wróci.
— I co, żyjesz?
— Tak.
— To dobrze, postaraj się zapamiętać ten stan na dłużej!!!
Ci, którzy nie wierzą w Boga, i tak nie chcą sprzedać swojej duszy diabłu. Zawsze mnie to dziwi, bo po co komu coś niepotrzebnego. Pieniądze dają szczęście przynajmniej w chwili, w której je mamy. Skoro dusza nie jest ci do niczego potrzebna, to po co ją trzymać?
Jesteśmy zwykłymi głupkami, bo przyzwyczajenie powoduje obojętność wobec rzeczy, które są naprawdę fascynujące.
Przyjemność jest jak chodzenie tyłem, ale w dobrym kierunku. Ciągle patrzysz na ten sam piękny widok i nie musisz się martwić, że coś się zmienia. Przyjemność to bardzo ryzykowna sprawa.
Dzięki wszystkiemu, co zdarza się nam w życiu, uczymy się bardzo ważnych rzeczy.
Pewnie nikt nie zadał sobie pytania, dlaczego węże nie idą prosto do celu, ale i tak zawsze go osiągają.
Kiedy już się osiągnie podstawową lekkość ducha, to można wszystko. Jednak czasami przychodzą takie dni, kiedy lekkość ciąży i nie wiadomo, co z tym fantem zrobić.
Zawsze jest tak, że kiedy wszystko uporządkuję w głowie, to następnego dnia mój porządek przestaje być aktualny i staje się chaosem. Porządkowanie jest głupim przyzwyczajeniem, prowadzi tylko do tego, że spokój roztrzaskuje się na mniejsze kawałki, które później — w nerwach — trzeba poskładać z powrotem.
Ciężko jest być bezsilnością innych ludzi.
— Dawno cię nie widziałem.
— Jak to, przecież siedzimy obok siebie?!
— Ale patrzymy przed siebie.
Miło jest pogadać z kotem, bo bardzo często wiadomo, jaka będzie odpowiedź na pytanie. Przed nami jest ciemność.
W Boga zaczyna się wątpić, kiedy się patrzy na ludzi.
Ludzie rozchodzą się nie wtedy, kiedy popełniają błędy, ale kiedy kończy się im cierpliwość do swoich słabości.
Dzieci rozmawiające o dorosłych stają się z miejsca głupsze o połowę, a te, które mają na wejściu tylko połowę mądrości, nic nie mówią, bo musiałyby bez mózgu wracać na kolację.
Dzięki religii wiemy mniej o życiu, a więcej o uczuciach. Dzięki religii wiem, co to jest wstyd i złość.
Filip Zawada, Rozdeptałem czarnego kota przez przypadek,
Wydawnictwo Znak, Kraków 2019.
Każdy może znaleźć tyle, ile jest w stanie zauważyć.
Krowy nie rozumieją, dlaczego ludzie chodzą do szkoły. Nie rozumieją, że ludzie jako jedyny gatunek na Ziemi nie potrafią nic nie umieć i dzięki temu nigdy nie są w stanie zmądrzeć.
W szkole nie ma Boga, bo jest za duże zamieszanie i starsze osoby od tego boli głowa, i muszą w kółko krzyczeć, żeby było cicho. Bóg krzyczy bardzo cicho.
— Kochane dzieci, sprawdziłam wasze wypracowania. Nie postawiłam jednak żadnych ocen, bo najpierw muszę się dowiedzieć, kto od kogo ściągał.
Ja od nikogo nie ściągałem, bo nic nie napisałem. Akurat wczoraj nie miałem bladego pojęcia, kim chciałbym zostać.
Coraz częściej zauważam, że do szkoły chodzą ci, którym nic nie wchodzi do głowy, bo są uczeni przez ludzi z tą samą pustką w głowie.
— Dlaczego nic nie narysowałeś na tej kartce?
— Narysowałem — odpowiedziałem bardzo uprzejmie pani nauczycielce.
— Ale przecież nic na niej nie ma.
— Jest na niej coś tak dużego, że nie mieści się na kartce […] .
— A co to jest?
— To jest fragment nieskończoności.
— Jak uważasz, synu?
— Bóg jest dobry, Szatan jest dobry, ale z innymi rzeczami to różnie bywa.
I cała sprawa skończyła się w kącie. Nawet nie miałem szansy wyjaśnić, że miałem na myśli kota.
— Może to się siostrze wydać dziwne, ale wiem, kiedy umrę.
— Kiedy?
— Kiedyś.
Ciekawe, że bardziej ją ciekawiło, kiedy to nastąpi, a nie skąd o tym wiem.
Gdybym zawsze chodził w jakimś określonym kierunku, to nie mógłbym dojść dokądkolwiek, a bardzo to lubię.
(tamże)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz