środa, grudnia 09, 2020

4057. Strajkowe czytanie (VII)

To właśnie cytat z tego tomu (zacny bardzo) spowodował mój powrót do Mu­min­ków. Polityczny w tym tomie jest tylko jeden fragment, choć nie ma w nim nic o pałkach teleskopowych:

Może jednak naprawdę coś się stało… — myślał Muminek, idąc wolno wzdłuż rzeki. — Są przecież Buki i policjanci.

Wstrząśnięta katolicką szczerością redemptorysty, informuję apologetów i świętujących urodziny toruńskiego biznesu, że Muminki polecają się bardzo:

     — Do nieba? — powtórzyła Mi. – Musimy iść do nieba? A jak się można stamtąd wydostać?

A reszta już po ludzku — zwykły dorosło-dzieckowy zachwyt. Należy ostrzec, że tego tomu lepiej nie czytać przed Bożym Narodzeniem w przypadku nasilonych trud­ności z więzami krwi — można wskutek lektury stać się brawurowo odważnym.

     – Tyle jest rzeczy, których się nie rozumie — szepnęła do siebie Mama Muminka. — Ale właściwie dlaczego zawsze miałoby się dziać tak, jakeśmy do tego przywykli?

     — A więc nikt nie będzie się gniewał, jeżeli przez resztę życia będę zapraszała tylko tych, których będę chciała? Chociaż to nie będą moi krewni?
     — Nawet pies z kulawą nogą — zapewnił Muminek.
     Na twarzy Filifionki ukazał się wyraz ulgi.
     — Jakie to proste! — zawołała. — Ach, jak cudownie!

     — A mnie się śniło, że miałam moc nowych krewnych — powiedziała Filifionka. — To byłoby okropne! Właśnie teraz, kiedy pozbyłam się starych!

     — Co masz zamiar z nim zrobić? — pisnęła Mi. — Powiesić go, ugotować czy wypchać?
     — Przestraszyć! — odpowiedział Włóczykij i mocniej przygryzł fajkę.

     — Słuchaj uważnie, co ci powiem — odezwał się Włóczykij.
     — Dobrze — odparł Muminek, czując, jak duch przygody przenika go, głośno łopocząc skrzydłami.

     — Ujdzie — powiedziała Emma. — Przerób teraz to wszystko na biały wiersz. I pamiętaj, że w porządnej tragedii w dawnym dobrym stylu wszyscy muszą być ze sobą spokrewnieni.

     — Wiem, że mam duże stopy — mruknęła Bufka z goryczą.
     — Ja tylko próbuję to jakoś wytłumaczyć — odparł Homek.
     — To kwestia odczucia — odpowiedziała Bufka. — Tego się NIE DA wytłumaczyć!

     — Grunt to spokój! Nie denerwujcie się — przerwała Emma z nieoczekiwaną wyrozumiałością. — Jakoś się to wszystko w końcu ułoży.

     — Czy masz wszystko, czego ci potrzeba? — zapytał Muminek.
     Włóczykij kiwnął głową potakująco.
     — Najzupełniej wszystko — powiedział.

Tove Jansson, Lato Muminków, [cykl],
przeł. Irena Szuch-Wyszomirska,
Nasza Księgarnia, Warszawa 2013.
(wyróżnienie własne)


okładka z wcześniejszego
(pamiętanego z młodszych czasów)
wydania, bo to z 2013 roku
beznadziejne.

Właściwie żaden z nich nie miał ochoty rozmawiać. Jeszcze nie teraz. Czasu mieli dość; przed nimi było długie i pełne obietnic lato.

Słońce zaszło, lecz teraz, w czerwcu, nie mogło być mowy o prawdziwych ciemnościach. Noc była jasna, pełna marzeń i czarów.

(tamże)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz