Raz w życiu byłam na spotkaniu autorskim. Było miło, ale też głęboko rozczarowująco. Skąd wziął mi się wtedy pomysł, że na takie spotkania przychodzą ci, co przeczytali książkę? Nie mam pojęcia. Powiedziałam sobie: nigdy więcej.
Z tej samej grupy zawodowej człowiek. Czyta, pisze, istnieje jego zdanie w mediach społecznościowych. Skąd wziął mi się pomysł, że jak ktoś czyta i pisze, to zdolność refleksji posiadł, rozwinął i z umiejętności zmiany perspektywy korzystać potrafi? Nie mam pojęcia. Powiedziałam sobie: nigdy więcej.
Muszę przyznać, że obie te decyzje były najlepszymi, jakie mogłam podjąć. Dotarło do mnie, że w pewien sposób jestem literkowym samotnikiem z wyraźnym rysem anarchicznym — nie będą mi mówić, co i jak czytać, a czego nie.
Choć nigdy więcej, to z anonsów nigdy-więcęj-osób czasem korzystam. Ta propozycja zaciekawiła mnie swoim tytułem. Kudłatej przecież obiecałam, więc dla książki ze spektrum tego, co ważne, trudne i nieuniknione, a przede mną i Sadownikiem, wydałam się właściwą kandydatką na czytelniczkę. Zaryzykowałam.
Wyjęłam z tej książki jedno przejmujące spotkanie (Mama i Johan van Hooff), jedno wspomnienie*, dwa niemiłe zaskoczenia (jedno zapomnienie i jedna, szokująca mnie, bezmyślność autora kosztowały życie trójkę ważnych dla niego zwierząt) i jedno zadziwienie (jak chwilowy (dziesięcioletni) adept psychoanalizy może pieprzyć takie bzdury à propos depresji, psychologii i Elizabeth Kübler-Ross? — nie mam pojęcia).
_____________
* Kiedy w 2012 roku [Anthony Lawrence] […] zmarł [, …] dwa różne stada słoni, składające się w sumie z trzydziestu jeden sztuk, przeszły 180 kilometrów do jego domu, w którym nie były od półtora roku, i stały tam bez picia przez dwa dni i dwie noce, najwyraźniej oddając hołd przyjacielowi i opłakując jego odejście.
Jeśli nie wstydzisz się swoich uczuć do kudłatych Dusz, ta książka nie jest pozycją obowiązkową do przeczytania. Obowiązkowo musiałam się zająknąć na jej temat, by mieć pod ręką wyjęte z niej wspaniałe literki, bo do całości tej lektury nie mam zamiaru wracać w przyszłości.
Zanim weźmiesz psa, nie potrafisz sobie wyobrazić, jak wygląda życie z psem pod jednym dachem. Kiedy już go masz, trudno ci przypomnieć sobie, jak wyglądało życie bez niego.
// Caroline Knapp
*
Jak to było go kochać? Zapytała Wdzięczność.
[…] Miłość do konia różni się od miłości do psa lub kota (mam obydwa czworonogi). Konie stawiają przed tobą wyzwania i cię uczą. Są lustrami, które pokazują ci, kim jesteś. Pokazują ci te najokropniejsze rzeczy w tobie, których usiłujesz nie widzieć, i te piękne, których jeszcze nie umiesz dostrzegać. Proszą cię, byś się tego uczył, a kiedy już to robisz, dają ci część swojej siły i skrzydeł, spokoju podczas szalejącej burzy, czynią cię mistrzem burzy. Na to wszystko trzeba zasłużyć.
// Lisa Marie Pompilio
*
Może psy pojawiły się na świecie po to, by ludzie stali się bardziej ludzcy, choć zabrało to więcej czasu, niż początkowo oczekiwano?
*
Można powiedzieć, że odczuwanie żalu czyni mnie człowiekiem, można też powiedzieć, że czyni mnie po prostu kolejnym zwierzęciem.
*
Śmierć ból zostawia, który nie przeminie.
Miłość – wspomnienie, które nie zaginie.
Z irlandzkiego nagrobka
*
Często słyszy się opowieści o „starych, samotnych kobietach, których jedynym towarzyszem jest kot”, jakby w byciu starą lub kobietą, lub w posiadaniu kota było coś patologicznego.
*
Nie możemy stracić tego, co kiedyś przynosiło nam wielką radość. Wszystko, co kiedykolwiek kochaliśmy, staje się nierozłączną częścią nas.
// Helen Keller
*
Jest taka niewielka przestrzeń w moim sercu, gdzie już nie dociera światło, ale to nie oznacza, że nie skorzystam z każdej nadarzającej się okazji do miłości. […] przypomina mi się ten cytat z Kahlila Gibrana: „Kiedy czujesz smutek, znów zajrzyj do swego serca, a dowiesz się, że płaczesz z powodu tego, co przynosiło ci radość”.
*
Nie ma znaczenia, kto opłakuje kogo, ponieważ żal i smutek po obydwu stronach jest namacalny i niepomierny.
*
Prawdopodobnie jest tak – […] – że pewne zwierzęta odczuwają niektóre emocje głębiej niż my (psy – miłość, koty – zadowolenie, słonie – żal), ale to obszar wciąż podlegający badaniom.
Jeffrey Moussaieff Masson, Kiedy odchodzi przyjaciel.
Refleksje o śmierci zwierząt domowych,
przeł. Anna Czechowska,
Grupa Wydawnicza Relacja, Warszawa 2022.
(wyróżnienie własne)
Kiedy piszemy o śmierci albo tylko ubieramy myśli o niej w słowa, nagle znajdujemy się na zupełnie nieznanym terenie.
(tamże)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz