Dwuniedzielne odliczanie literek, raz. Od Ostróżki dowiedziałam się o istnieniu tej książki. Po raz pierwszy uprawiałyśmy synchroniczne czytanie, bo zaraz po naszej rozmowie szybciutko sprawiłam sobie wersję elektroniczną. Japoński (domyślnie) pisarz zamienił się w japońską pisarkę jako autorkę tych opowiadań, które dopełniły mojej przemiany w osobę, która uwielbia absurd i irracjonalność jako środek do sprawnego wywracania do góry nogami sensu opowieści, odsłaniania w mgnieniu oka perspektywy, której nie brało się pod uwagę; której, ba, istnienia nawet się nie przewidywało. To trochę książka o tym, że wszyscy jesteśmy ze sobą połączeni: czasem myślą, wzruszeniem czy ulicą, po której szliśmy pewnego słonecznego dnia w przeciwnych kierunkach. Najczęściej nie będzie chodziło o to, by łączyło nas coś więcej.
To, w jaki sposób połączone są ze sobą poszczególne opowiadania, najczęściej tylko szczegółem, to jest mastersztyk, który z czytelniczki przemienił mnie w literkowego ćpuna: jeszcze tylko jeden akapit!
Myślę sobie, że pisanie nie polega na ryciu słów w skale, tylko na ich odczytywaniu.
Yōko Ogawa
🖇 🖇
Na stoisku sprzedawca przy akompaniamencie przyjemnego dla ucha poskrzypywania skręcał balony w zwierzęce mordki, a dzieci zadzierały nosy, by podziwiać jego dzieła w nabożnym zdumieniu.
[…]
Na zalanym słońcem placu wszystko było na swoim miejscu — nic dodać, nic ująć. Nawet uważny obserwator uznałby, że oto jest świat, który nic jeszcze nie utracił.
🖇
Nie żałowała swojego pytania ani nie winiła mnie, że obarczam obcą osobę swoją przeszłością.
[…] „Może ona nie rozumie, co to znaczy śmierć? — pomyślałam. — Albo przeciwnie, wie już o niej wszystko”.
🖇
Może powiesz, że torebka to tylko worek na rzeczy. Cóż, tak być musi. Przecież ona (czy może „on”, skoro worek?) nie ma marzeń. Nie pragnie donioślejszej funkcji czy większych zachwytów. Przyjmie każdy przedmiot i odda się w ręce człowieka. Jest wzorem dyskrecji i niewyczerpanej cierpliwości.
🖇
Płacz tak prawdziwy i czysty nie domaga się powodu. […] Dobrze wiedziałam, jak smutek nawiedza człowieka i jak płyną łzy.
🖇
Zobaczyłam spadającą łzę . Dziewczyna mocno ściskała serwetkę w ręku. Nikt z tłumu na placu nie wiedział, że ktoś płacze w kuchni cukierni.
🖇
Zapadło między nami dziwne milczenie, inne od spokojnej ciszy, która przedtem wypełniała przestrzeń. Nieprzyjemne milczenie.
🖇
Na pozór nic się nie zmieniło.
🖇
— Jak byłam mała […]. Utkwił mi gdzieś orzeszek ziemny i prawie umarłam — ciągnęłam. — Spęczniał przy kontakcie ze śluzem i zablokował drogi oddechowe na mur. Człowiek to jednak krucha istota. Jeden orzeszek wystarczy, żeby go zabić.
🖇
Wie pan, jakich bzdur nagadała? „Na dobry początek zniszczyłam wszystkie światy, które do tej pory udało mi się stworzyć”…
🖇
[…] po pożegnaniu odchodził w swoją stronę. Nikt nie wiedział, dokąd właściwie idzie, i nikt nie pytał.
🖇
Łańcuchy do rozrywania ciała były całe powykrzywiane, bat miał urwaną rączkę, a obciążnik do miażdżenia kolan pokrył się rdzą. Nic już nie przypominało o ich pierwotnej funkcji. Wyglądały raczej, jakby same przeszły tortury, a potem osunęły się bez życia na ziemię, by oczekiwać końca.
🖇
Zazdrość wychyla się ze szczelin, których istnienia
nawet byśmy nie podejrzewali, by zadać nam ból.
🖇
— Nie popsułam panu humoru?
— Pomyłki zdarzają się każdemu.
— Jak dobrze, że pan tak mówi.
🖇
Nie miałam zamiaru go gonić. Wyraźnie czułam, że ciałem i myślami jest już ode mnie bardzo daleko. Nie było sensu za nim biec.
🖇
[…]
zawsze był gotów lekką ręką rzucić wszystko, co udało mu się zbudować — zawodowo i prywatnie — by znów
zacząć od zera.
[…] Gdy coś rozsypywało mu się w rękach, nigdy nie było mu żal. Nie złościł się ani nie popadał w przygnębienie, tylko pogodnie patrzył, jak jego dzieło obraca się w gruzy. Nawet się lekko uśmiechał.
🖇
— Nie podziękowałam ci wtedy jak należy. Przepraszam.
— Nie szkodzi. Właściwie na nic się nie przydałem.
— Nieprawda. Nie masz pojęcia, jak mi pomogła twoja obecność… Naprawdę chciałam ci podziękować. Byłam ci wdzięczna z całego serca, ale wtedy…
[…] Zrozumiałem, że łzy, które powinny spłynąć tamtego dnia na poczcie, dopiero teraz znalazły ujście. Wypływały cicho gdzieś z odległego zakątka pamięci.
🖇
Z której strony nadchodzi śmierć? Zastygłam w oczekiwaniu.
Yōko Ogawa, Grobowa cisza, żałobny zgiełk,
przeł.
Anna Karpiuk, Wydawnictwo Tajfuny, Warszawa 2020.
(wyróżnienie własne)
Teoretycznie brak włosów w niczym nie przeszkadza. Jednak ludzie przywykli sądzić, że to właśnie one wyrażają istotę ich jestestwa.
🖇
Widać wyczuła, jakie emocje mną targają. Sama na pewno nie obnażała serca co drugi dzień. A jednak ani trochę się nie krępowała, nie było też po niej widać niepokoju czy zawstydzenia.
Tylko jej serce cały czas wyglądało na spłoszone.
🖇
— A czemu piszesz?
— Bo chcę.
🖇
Szukałem słów, na które jeszcze nie byłoby za późno. Nic jednak nie przychodziło mi do głowy.
(tamże)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz