niedziela, lutego 18, 2024

5359. Z oazy (CCXXVIII)

Dwunie­dzielne odliczanie literek, cztery. Czekam, aż jedna książka autorki ukaże się w wersji elektronicznej, drugą zaznaczyłam do upolowania. Czekając na jedną i dru­gą, postanowiłam sprawdzić, czy jej sposób pisania jest tym, na co warto mi czekać. Warto.

To opowieść-medytacja na kilka głosów o… Również o brawurze. Dotyka. Rodzi wię­cej pytań, niż daje odpowiedzi. Paradoksalnie, daje czas, a nie go pożera. Będę cze­kać. Czekam już dziś.

Dużo myślę o czasie. Mam w mózgu szare komórki, tak jak Herkules Poirot. Używam ich do myślenia o tym, jak czas płynie naprzód i leczy rany. Do­ro­śli mówią, że czas leczy rany, a to oznacza, że gdy czas upływa, wtedy to, co się wydarzyło, staje się wspomnieniem, które potem pamiętasz coraz sła­biej. I gdy nie pamiętasz już prawie nic, to oznacza, że czas cię uleczył.

🖇

„No tak – znów mówili dorośli – nic nie zrobisz, tak to już jest, tak że tak. Miej­my nadzieję, że czas uleczy rany”. Ale powiedzenie „czas leczy rany” to gówno prawda i nic nam nie dał, bo czas nie płynął do przodu, a my utknę­liśmy w miejscu.
     Potem słowa się wyczerpały.

🖇

Ciocia wierzy, że im smutniejszy jest człowiek,
tym bardziej trzeba go trzymać w cieple.

🖇

Kiedy dom jest młody, trzeba dbać o niego trochę jak o dziecko. Musisz go prostować i opatrywać, pielęgnować i naprawiać. Ale kiedy dom ma na przy­kład dwieście lat, radzi już sobie sam. Wszystko, co miało zgnić, już zgni­ło. Wszystko, co miało się zawalić i popękać, już się zawaliło i popękało. W starym domu trzeba tylko grzecznie mieszkać, czyli tak, jak mieszkało się w nim dawniej.

🖇

Ludzie jedzą jogurt i ich kości i mięśnie rosną, a na obrazku na kartonie mle­ka silna dziewczynka niesie swojego młodszego brata.
     W poranek wielkanocny powiedziałam tacie i mamie, że nie chcę jeść, bo wtedy urosnę i umrę.
     – Tak czy inaczej urośniesz, ale jeśli nie będziesz jadła, to wyrośnie z cie­bie wkurzony dorosły – odpowiedziała mama.
     Dlatego byłam zła. Dlaczego nikt nie narysował śmierci na kartonie z mlekiem?

🖇

Siedziała tam całą noc, z kartką w ręce i okularami na czole. Kuchnia też wygląda na zmęczoną całonocnym czuwaniem, zapalonymi lampami i ludz­kim oddechem.

🖇

[…] w roku 1978, w Puerto Rico. Na nagraniu sławny linoskoczek […] Karl Wallenda spacerował na wysokości trzydziestu siedmiu metrów, próbując przedostać się z jednego dziesięciopiętrowego budynku na drugi. W pewnej chwili nagle dopadł go wiatr i drut zaczął się kołysać.

Są ludzie, którzy odganiają od siebie niebezpieczeństwo tak długo, że sami, być może, zaczynamy wierzyć w ich nieśmiertelność. Wydaje nam się, że ktoś, kto jest tak niebywale zręczny, musi mieć jakąś magiczną moc albo nadnaturalne zdolności, albo że nad dziećmi zawsze czuwa Anioł Stróż. Jed­nak w końcu wystarczy tylko jeden podmuch wiatru, jedno głupie po­tknię­cie, i człowiek umiera.

🖇

Żona Lota zmieniła się w słup, bo nie mogła znieść tego, co zobaczyła. Nau­czy­ciel wyjaśnił, że ten słup soli to były anielskie czary, ale teraz wiem, że można się zmienić w słup nawet bez magii. Wystarczy, że zobaczysz coś, cze­go nie będziesz mógł znieść.
     Są rzeczy, które nie mijają z czasem. Nie blakną, nie miękną i nie zmie­nia­ją się we wspomnienia. Są zawsze równie twarde i duże, sterczą czło­wie­ko­wi w brzuchu i w piersi jak słup, a potem tam dudnią. Można o nich za­po­mnieć, ale kiedy wracają w myślach, to zawsze są tu i teraz i zawsze są równie wielkie, jak gdyby właśnie się działy.
     Anioły robią Złe Rzeczy. Czasami ostrzegają wcześniej, ale czasami nie.

🖇

Któregoś dnia biała owca zahaczyła wełną o płot z drutu kolczastego. Stała tam, może od zeszłego wieczoru, i wyglądała tak, jakby porzuciła już wszel­ką na­dzie­ję i postanowiła umrzeć. Kiedy tam przyszłam, owca się prze­stra­szy­ła i bryknęła. I ten mały podskok wystarczył, żeby uwolniła się z drutu kolczastego, po czym potruchtała z powrotem do innych, jakby nic się nie stało. Patrzyłam za nią i myślałam sobie: Przecież mogłaś się odrobinę wy­silić, skoro to jedno wystarczyło.

🖇

[…] zakończenia jej nie interesowały.
     – Zakończenia są zawsze takie same – mówiła mama. – Książę i księżniczka biorą ślub, a morderca idzie do więzienia. Wszystko, co najciekawsze, dzieje się wcześniej.

🖇

Czasami niebo spada na głowę, czasami ziemia osuwa się spod nóg. Cza­sa­mi do­pa­da nas tak niepojęte szczęście, że trudno z nim dalej żyć. Czasami coś się wydarza – tylko jeden jedyny raz – ale przez resztę życia człowiek się zastanawia dlaczego. Czasami nie dzieje się nic i człowiek również przez resztę życia się zastanawia dlaczego.

🖇

Powiedziałam jej, że miała szczęście, bo nic się jej nie stało. Odpowiedziała, że tak mówią wszyscy. „Przecież nic się nie stało”. Ale przez lata zadręczała się pytaniami:
     Dlaczego byłam akurat w tym miejscu?
     Dlaczego nie byłam gdzieś indziej?
     Gdyby autobus się nie spóźniał, nie weszłabym do tego sklepu.
     […]
     Dlaczego jestem tu, gdzie jestem, akurat w tej chwili?
     Dlaczego nic się nie stało? Dlaczego prawie się stało?

🖇

Niektórym łatwiej jest myśleć, że Bóg karze grzeszników – niech im będzie. […]
     Pani Heiskanen, może tak naprawdę świat potrzebuje wydarzeń, które na­mi wstrząsną, które nas obudzą. W tej wiosce to ja jestem tym prze­bu­dze­niem. Gdy wchodzę do sklepu, każdy klient przypomina sobie, że niebo może spaść mu na głowę.

🖇

Jest tu kto?
     Starożytni Grecy mieli w zwyczaju zsyłać na scenę bogów, jeśli intryga tragedii się zasupłała, a bohaterowie nie byli w stanie sami jej rozwiązać.

🖇

Może, koniec końców, świat istnieje nadal dlatego, że pewne rzeczy się zda­rza­ją. Zdarzają się nagle, w złym czasie, w innym czasie, w złych miej­scach. Gdyby wszystko było poukładane, tak jak sobie życzą anioły, gdyby anioły rozkazały, że nie wolno patrzeć, i wszyscy by posłuchali, to trafilibyśmy do Raju za jednym wyciem trąby. Ale świat idzie naprzód i życie toczy się da­lej, bo zawsze znajdzie się człowiek, który i tak popatrzy.

Selja Ahava, Rzeczy, które spadają z nieba, przeł. Justyna Polanowska,
Grupa Wydawnicza Relacja, Warszawa 2021.
(wyróżnienie własne)

Pyta mnie Pani o wyjaśnienie tych powtarzających się zdarzeń losowych, ale myślę, że to Pani sama musi je zna­leźć. Z własnego doświadczenia wiem, że z tego, co mówią inni, i tak nie ma żadnego pożytku.

🖇

A wracając do codzienności – tylko Pani może ją zbu­dować. Choć i Pani, i ja dobrze wiemy, że to tylko po­zory, ale mimo wszystko nie należy z tego całkiem rezygnować.

🖇

Fasola wyrasta z ziemi świeża, zielona i ufna. Na chwilę traci równowagę, jak stawiające pierwsze kroki dziecko, ale gdy tylko się czegoś chwyci, owija się wokół tego ko­smatym sznurem i umacnia. Tak ślepo ufa obcym.
     I czy wie Pani, Pani Heiskanen, że i my nie jesteśmy całkiem sami?

(tamże)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz