poniedziałek, lutego 26, 2024

5367. Z oazy (CCXXXI)

O­dliczanie literek w cieniu wspomnienia po niedzieli, dwa. Czekałam na tę książkę bardzo i wcale nie najkrócej. W dniu publikacji połykałam pierwsze akapity, a po­tem utknęłam, bo to nie jest powieść, tylko patchwork wrażeń, wspomnień i myśli, czasem bardzo luźno połączonych.

Pandemiczny czas. W odniesieniu do tego czasu wybrałam tylko dwa fragmenty, do kolejnych dwóch zobligowała mnie okładka, reszta wyimków dotyczy języka, pi­sa­nia, czy­ta­nia, przemyśleń czy komentarzy dotyczących pomysłów, jakie świat ma na ludzkie życie. Są i o świecie, którego już nie ma, któ­ry jest, choćbyśmy nie wiem jak zaciskali po­wie­ki zamkniętych od lat oczu czy wrze­szcze­li, że czarne nie jest czarne.

Byłam jedyną pieszą, przecznica po przecznicy, miałam tylko dla siebie pół hektara Central Parku. (I och, te myszołowy rdzawosterne, bieliki ame­ry­kań­skie lądujące niemal u twoich stóp). Jeśli w przeszłości często pra­gnę­łam znaleźć się gdzie indziej, wdzięczna za każdy powód, który chwilowo zabierał mnie z Nowego Jorku, to po wybuchu pandemii nie chciałam już wyjeżdżać. Nie czułam powszechnego rozżalenia na tych, którzy uciekli do swoich domów na wsi, rozumiałam jednak marzenie wielu ludzi, żeby ci, którzy wyjechali – oraz miliony turystów – już nie wrócili.

🖇

Wśród pandemicznych hobby obserwowanie ptaków znalazło się wysoko na liście popularności. Szczęście w nieszczęściu, że pierwsza fala pandemii zbiegła się z wiosenną migracją. Zastępcza radość oglądania stworzeń, któ­re mogły latać wolno i się socjalizować. Radość dawało też przyglądanie się czemuś, czego nigdy wcześniej nie zauważaliśmy, zajęci czymś innym. Cze­muś zwyczajnemu.

🖇

Co rano budziłam się, czekając na to proste zadanie w moim planie: przejść kilka przerażająco wyludnionych przecznic i sprawdzić, co słychać u mo­je­go pie­rza­ste­go po­do­piecznego. Była to jedna z niewielu rzeczy, które wie­dzia­łam, że dam radę ogarnąć, i nie musiałam pytać samą siebie: dla­cze­go to robię?

🖇

Nie mogąc latać, Eureka [papuga] z rozmysłem ćwiczył nogi, maszerując w kółko po pokoju albo – częściej – przechadzając się po tym samym frag­men­cie podłogi. Robił to w tak dostojny sposób, że miarowy krok i lekko schylona głowa nadawały mu wręcz posturę myśliciela.
     Tak jak przewidziała Iris, czasami przyłapywałam go, jak mówi do sie­bie, cicho mamrocze i gdacze, zwykle wtedy, gdy spaceruje. (Ona po­dej­rze­wa­ła, że oblicza równania).

🖇

„Czegoś brakuje. Coś utraciliśmy”. Chyba to właśnie leży u podstaw mojego pisania.

🖇

Dlaczego powieści? – chciał wiedzieć Vetch. – Dlaczego nie poezja?
     Opowiedziałam mu o przypuszczeniach Faulknera: że każdy po­wie­ścio­pi­sarz to pisarz, który zaczął od pisania poezji – bez powodzenia, potem próbował pisać opowiadania – i poległ, aż w końcu zajął się pisaniem powieści.
     […]
     – Czy to znaczy, że długą powieść łatwiej napisać niż krótszą?
     – Hm, nie. Ale, pożyczając słowa pewnego krytyka, w niemal każdej dłu­giej książce, którą czytam, dostrzegam krótką, która miga się od pracy.

🖇

[…] stwierdzenie Briana Moore’a, że podczas gdy sukces czyni cię kimś, kim wcześniej nie byłeś, porażka robi z ciebie „bar­dziej intensywny destylat” tego, kim jesteś.

🖇

[…] być może w naszych mrocznych czasach postprawdy, rażącej hipokryzji i przy coraz częstszym wykorzystywaniu opowieści jako środka do zabu­rza­nia i zaciemniania rzeczywistości potrzebujemy literatury osobistej historii i refleksji: bezpośredniej, autentycznej, skrupulatnej, gdy chodzi o fakty.

🖇

Jakby pewnego ranka cały świat obudził się 
i zażył wielką tabletkę głupoty.

🖇

„Wierzę, że ludzie są bardziej dobrzy niż źli”. Kiedy Obama wypowiadał te słowa, powtarzał tylko, co wcześniej mówiło wielu. Inna wersja: „Wierzę, że na świecie jest więcej dobrych niż złych ludzi”. Za tym jednak nie idzie stwierdzenie, że dzięki liczbom dobro zwycięży.

🖇

Czy istnieje coś bardziej prze­wi­dy­wal­ne­go niż ludzkie okru­cień­stwo? Albo bardziej przerażającego niż patrzenie, jak wcześnie się ono zaczyna?

🖇

Jeśli to prawda, że nieumiejętność radzenia sobie z przyszłością to oznaka zaburzeń umysłowych: nie znam nikogo, kto obecnie nie byłby zaburzony – i nie byłby zaburzony od jakiegoś czasu.

🖇

Należało pracować, i to ciężko, bo nie było lepszego sposobu, by sobie po­ra­dzić w tak niespokojnych czasach. Ale to nie to samo, co nadzieja.

🖇

Nawet jeśli coś innego jest ze mną nie tak, to akurat ten ból, ten smutek, były normalne.

🖇

Po jedzeniu chcieliśmy iść na dach, ale tamtego dnia nieustannie i po­twor­nie lało.
     Nowe wyszukiwanie: „pada żabami”.
     Pochodzenie także sporne, prawdopodobnie żartobliwe. W innych kra­jach i językach deszcz pada kotami i psami, krowimi sikami, sznurami, siekierami, łomami, wężami, jaszczurkami, ropuchami, szewcami lub uczniami szewców, staruszkami, staruszkami z kijami, staruszkami z laskami, mężami.

🖇

Mówiono nam, że będziemy potrzebować dziesięcioleci, by zbu­do­wać życie, o jakim marzyliśmy. Nie powiedziano nam za to, że kie­dy nam się to uda, to życie wkrótce zniknie.

🖇

W pewnym momencie każdy Amerykanin potrzebujący podwózki zaczął wy­glądać podejrzanie: dlaczego ten człowiek nie ma samochodu? Wspa­nia­le byłoby przywrócić autostopowi popularność. Mniej pojazdów na drogach – któż by tego nie chciał? Ale to się nie wydarzy. Nie w społeczeństwie, w któ­rym cały czas rośnie strach przed obcymi.

🖇

Zawsze jest kartka papieru. Zawsze jest pióro.
Zawsze jest jakaś droga wyjścia.
Henry Louis Mencken
(1880–1956)

🖇

Problem z każdym pierwszym zdaniem – powiedziała Joan Didion – jest taki, że z nim zostaniesz. Wszystko inne wypłynie z tego właśnie zdania. A kiedy napiszesz pierwsze dwa – nie masz już żadnego wyboru”.
     Z a n i m   zaczniesz – zbyt wielki wybór. A potem ledwie mrugnięcie – i już żadnych możliwości.

🖇

[…]  jeśli rezygnujesz z macierzyństwa, przestaje cię szanować mnóstwo osób, w tym takie autorytety jak papież, który nie­da­wno potępił chęć posiadania „futrzastych” dzieci jako „zjawisko kulturowej degradacji”.

Sigrid Nunez, Słabsi, przeł. Dobromiła Jankowska,
Wydawnictwo Pauza, Warszawa 2024.
(wyróżnienie własne)

[…] przypominam sobie, co powiedział Stephen Hawking: „Ludzkości zostało na Ziemi jedynie jakieś sto lat”.
     Stephen Hawking powiedział to w 2017 roku.

🖇

„Których trzech pisarzy, żyjących lub zmarłych, za­pro­sił­byś na literackie przyjęcie?” – to pytanie często zadaje się autorom w wywiadzie dla „The New York Times Book Review”.
     Edmund White wyraził to, co James Merrill po­wie­dział o pewnym młodym fanie: „Dlaczego on chce nas zo­ba­czyć na żywo? Czy nie zdaje sobie sprawy, że to, co w nas najlepsze, znajduje się na kartce, a on spotka się tylko z pustym ulem?”.

🖇

„Pisz, żyj tym, co się dzieje – radził Christopher Isher­wood. – Życie jest zbyt święte na wymyślanie – choć cza­sa­mi możemy o nim kłamać, by je uwznioślić”.

🖇

Przypomniała mi się zwiedziona Psyche: zakrada się do ciemnego łóżka ze sztyletem w dłoni, oświetla lampą śpiące ciało, wydające się jej wielkim wężem, którego ma zabić, i zamiast tego znajduje Erosa.

🖇

Ta część nas, pragnąca ślubu i rodziny, to część, która pragnie być normalna, taka jak inni ludzie, kroczyć ścieżką, która – bo tak nas wychowano – prowadzi nie tylko do szczęścia, ale także do szacunku, akceptacji, przy­na­leżności do jakiejś wspólnoty. Ta część nas, pra­gną­ca czarodziejskiej miłości jak z romansu, to część, która chce postradać zmysły.

🖇

Liberałowie mówią: społeczeństwo powinno żyć go­dzi­wie. I jasne, brzmi świetnie. Ale wcią­ga­nie kolejnych lu­dzi na nasz poziom zamożności zniszczy tylko kolejne ekosystemy, wybije miliony roślin i zwierząt, spra­wia­jąc, że coraz większe połacie ziemi staną się nie­zda­tne do życia. Tak naprawdę trzeba sprawić, by wszyscy funkcjonowali bliżej poziomu ubóstwa. Ale o tym oczy­wi­ście nikt nie chce słyszeć.

(tamże)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz