Dwuniedzielne odliczanie literek, pięć, czynione w poniedziałek — lutowy przydział literek, grupujących się na włoską manierę. Po pierwszych kilku stronach byłam prawie pewna, że pozostanie mi po tej lekturze tylko ogromny absmak w postaci dydaktycznego smrodku w stylu: kto nie sieje, ten nie zbiera; jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz. Jak ja się wspaniale rozczarowałam!
To jedna z najpiękniejszych włoskich książeczek na moich półkach. Afirmacja różnorodności profesji oraz świadomości wzajemnej zależności potrzebna jest nie tylko społeczności myszek, zamieszkującej karty tej książki, ale przydałaby się również w kraju nad Wisłą.
To doskonała lektura dla tych mądroli, którzy definiują przydatność kształcenia wyłącznie jako przyrost złotówek, euro, dolarów i PKB, czli zboża, siana, orzechów i jagód. Mądroli, którym przeszkadza finansowanie przez państwo nauk podstawowych. Mądroli, którzy nie rozumieją, że sztuczna inteligencja, którą się tak obecnie zachwycają, to przede wszystkim globalny złodziej.
Ta książeczka to młodziutka starsza pani. Pierwszy raz ukazała się w 1967 roku. Jakby Autor przewidział, że ludzka chciwość przestanie umieć obsługiwać kompasy.
Si dice che per scrivere ai bambini devi essere un bambino, mentre è vero l’opposto. Scrivendo per i bambini, bisogna fare un passo indietro e guardare al bambino dalla prospettiva di un adulto.
[Mówi się, że aby pisać dla dzieci, trzeba być dzieckiem, podczas gdy prawdą jest coś przeciwnego. Pisząc dla dzieci trzeba zrobić krok wstecz i patrzeć na dziecko z perspektywy dorosłego.]
Leo Lionni
(1910–1999)
fot. źródło, [dostęp: 18.02.2024].
🖇 🖇
Lungo il prato, dove un tempo pascolavano le mucche,
c’era vecchio muro.
[Wzdłuż łąki, gdzie kiedyś pasły się krowy, / był stary mur.]
🖇
Fra le pietre del muro, vicino al granaio,
cinque allegri topi di campagna avevano costruito la loro casa.
[Między kamieniami tego muru, blisko stodoły / pięć wesołych wiejskich myszy zbudowało swoje gniazdo.]
🖇
Ma quando i contadini avevano abbandonato la fattoria,
il granaio era rimasto vuoto.
L’inverno si avvicinava e i topolini dovettero pensare alle scorte.
Giorno e nottesi davano da fare a raccogliere grano e noci,
fieno e bacche. Lavoravano tutti. Tutti tranne Federico.
[Kiedy ludzie opuszczali gospodarstwo, / stodoła pustoszała. / Zbliżała się zima i myszki musiały pomyśleć o zapasach. / Dniami i nocami były zajęte zbieraniem ziarna i orzechów, siana i jagód. Pracowały wszystkie. Wszystkie, poza Federico.]
🖇
«Federico, perché non lavori?» chiesero.
«Come non lavoro!» rispose Federico un po’ offeso.
«Sto raccogliendo i raggi del sole per i gelidi /
giorni d’inverno.»
[ — Federico, dlaczego nie pracujesz? — spytały.
— Jak to nie pracuję! — odpowiedział nieco urażony. — Właśnie zbieram promienie słońca na mroźne, / zimowe dni.]
🖇
E quando videro Federico seduto su una grossa pietra,
gli occhi fissi sul prato, domandarono:
«E era, Federico, che cosa fai?».
«Raccolgo i colori» rispose Federico con semplicità.
«L’inverno è grigio.»
[A kiedy zobaczyły Federico siedzącego na wielkim kamieniu, / z oczami utkwionymi w łące, zapytały:
— A teraz, Federico, co robisz?
— Zbieram kolory — odpowiedział z łatwością. / — Zima jest szara.]
🖇
Un’altra volta
[…]
«Stai sognando, Federico?» gli chiesero con tono rimprovero.
Federico rispose: «Oh, no! Raccolgo parole.
Le giornate d’inverno sono tante e lunghe.
Rimarremo senza nulla da darci».
[Innym razem […] / zapytały z wyrzutem:
— Marzysz, Federico?
Federico odpowiedział:
— Och, nie! Zbieram słowa. Zimowych dni jest wiele i są długie. Nie pozostaje nam wtedy nic do powiedzenia.]
🖇
Venne l’inverno e quando cadde la prima neve,
i topolini si rifugiarono nella tana tra le pietre.
[Przyszła zima i gdy spadł pierwszy śnieg, / myszki schroniły się w swoim gnieździe między kamieniami.]
🖇
In principio si rimpinzarono allegramente
e si divertirono a raccontarsi storie
di gatti sciocchi e volpi rimbambite.
[Na początku ucztowały wesoło / i bawiły się opowiadając sobie historie / o głupich kotach i zwariowanych lisach.]
🖇
Ma, a poco a poco, consumarono gran parte
delle noci e delle bacche, il fieno finì
e il grano era solo un lontano ricordo.
Nella tana si gelava e nessuno aveva
più voglia di chiacchierare.
[Ale po trochu zjadły większą część / orzechów i jagód, skończyło się siano, / a ziarno pszenicy było wyłącznie dalekim wspomnieniem. / W gnieździe było mroźno i nikt nie miał / już ochoty na pogaduszki.]
🖇
Improvvisamente si ricordano ciò
che Federico aveva detto del sole,
dei colori e delle parole.
«E le tue provviste, Federico?»
chiesero.
[Natychmiast przypomniały sobie, / że Federico jesienią mówił o słońcu, / kolorach i słowach.
— A twoje zapasy, Federico? — zapytały.]
🖇
«Chiudete gli occhi» disse Federico, mentre
si arrampicava sopra un grosso sasso.
«Ecco, ora vi mando i raggi del sole.
Caldi e vibranti come oro fuso...»
E mentre Federico parlava,
i quattro topolini cominciarono
a sentirsi più caldi.
Era la voce di Federico?
Era magia?
[ — Zamknijcie oczy — powiedział Federico, / podczas gdy wspinał się na wielki kamień.
— Oto teraz przesyłam wam promienie słońca. Ciepłe i wibrujące niczym stopione złoto… / Podczas gdy Federico mówił / cztery myszki zaczynały / czuć więcej ciepła. / Czy to był głos Federico? Czy była to magia?]
🖇
«E i colori, Federico?» chiesero ansiosamente.
«Chiudete ancora gi occhi» disse Federico.
E quando parlò del blu dei fiordalisi,
dei papaveri rossi nel frumento giallo,
delle foglioline verdi dell’edera,
videro i colori come se avessero
tante piccole tavolozze
nella testa.
[ — A kolory, Federico? — zapytali zniecierpliwieni.
— Zamknijcie znów oczy — powiedział Federico. / I kiedy mówił
o bławatkowym kolorze chabrów, / o czerwieni maków wśród złota pszenicy, / o zieloności listków bluszczu /
widzieli kolory, jakby mieli wiele małych palet w głowie.]
🖇
«E le parole, Federico?»
Federico si schiarì la gola,
aspettò un momento, e poi,
come da un palcoscenico,
disse:
[ — Federico, a słowa?
Federico odchrząknął, / poczekał chwilkę, a potem, / niczym z teatralnej sceny, / przemówił:]
«Chi fa la neve, il prato, il ruscello?
Chi fa il tempo brutto oppure bello?
Chi dà il colore alle rose e alle viole?
Chi accende la luna e il sole?
[…]
Uno fa il sole e l’aria leggera
e si chiama topino di Primavera.
Bouquets profumi... serenate,
ce li regala il topino dell’Estate.
Il topino d’Autunno fa scialli e ricami
con foglie dorate strappate dai rami.
Il topino d’Inverno, purtroppo, si sa,
ci dà questa fame... e il freddo che fa.
Le stagioni sono quattro. Ma a volte vorrei
che fossero sette, o cinque, o sei».
[ — Kto tworzy śnieg, łąkę, strumień? / Kto odpowiada za brzydką czy ładną pogodę? / Kto podarował kolor różom czy fiołkom? / Kto włącza księżyc i słońce? / […] /
Ktoś, kto odsłania słońce i czyni powietrze lekkim, nazywa się Wiosenny Mysz. / Bukiety zapachów… serenady / nimi obdarza Letni Mysz. / Jesienny Mysz pomaga przy robieniu szali i haftów / ze złotymi liściami zrwanymi z gałęzi. / Zimowy Mysz, niestety, wiadomo, / przynosi głód… i tworzy ziąb. / Są cztery pory roku. Ale czasem chciałbym / aby było ich siedem lub pięć czy sześć.]
🖇
«Non voglio applausi, non merito alloro. Ognuno,
in fondo,
fa il proprio lavoro».
[ — Nie chcę oklasków, nie zasługuję na laur. Każdy przecież wykonuje swoją pracę.]
Leo Lionni, Federico,
Bababum di Babalibri, Milano 2012.
*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz