środa, września 11, 2024

5577. Z oazy (CCLXXVIII)

Nie­dzielne odliczanie literek, dwa. Grzecznie w ogonku lektur skończonych czekała, wierząc, że doczeka się w skończonym czasie. Ja pewna tego wcale nie byłam, ale książki charakteryzują się anielską cierpliwością do ludzi. Urlop uznany został za dobry czas, by nieśpiesznie, po troszku ulać wrażeń z czytelniczego kubeczka.

Kawałek literatury młodzieżowej nie postarzał się wcale, gdy od upo­lo­wa­nia kilka lat na mnie czekał na wirtualnym stoliczku. W tym samym czasie znajome mi szpa­ga­ci­ki wydoroślały, nabrały praw wyborczych, a ja od dawna nie proponuję im książek. Gapię się na nie, próbuję zrozumieć, odkrywając w sobie coraz nowsze pokłady sta­rzyz­ny. Życie i tyle.

Nikt z Prognozy Śmierci nie zadzwonił […], by powiadomić mnie o rychłej śmierci, ponieważ […] dzisiaj nie umrę. Nie w tym sensie, który zwykle ludzie mają na myśli.

[…]  dziękuję także każdemu nieznajomemu, który nie wzywał po­licji, kiedy pytałem: „Co byś zrobił, gdybyś dowiedział się, że nie­dłu­go umrzesz?”.

Adam Silvera

🖇🖇

Tak, żyjemy, a przynajmniej otrzymujemy szansę na życie, ale czasami jest ono trudne i skomplikowane ze względu na strach.

🖇

Domyślam się, że nie należy do ludzi, którzy urządzają pogrzeby ptakom. Znam wielu takich, którzy by się z tym nie zgodzili albo tego nie zrozumieli. W końcu ptak to nic w porównaniu do człowieka, bo człowiek zakłada kra­wat i chodzi do pracy, zakochuje się i bierze ślub, a potem rodzą mu się dzie­ci i opiekuje się nimi. Tylko że ptaki też to wszystko robią. Pracują – bez kra­wa­tów, przyznaję – parzą się i doglądają potomków, dopóki nie nauczą się latać. Niektóre stają się zwierzakami domowymi i zabawiają dzieci, a te uczą się je kochać i o nie dbać. Inne ptaki żyją, aż nie skończy im się czas.

🖇

Nieważne, czy prawda narobi bałaganu czy nie – bywa, że sło­wa nie chcą wydostać się z ust, dopóki nie znajdziesz się sam.

🖇

     – […]  Uwiecznił moment mojego załamania.
     – Dlaczego?
     – Powiedział, że to jak zaznaczanie czyjegoś wzrostu, ale nie tylko w sensie fizycznym.

🖇

Ludzie są do bani, stary. Wydaje nam się, że jesteśmy tacy niezniszczalni i wieczni, bo w przeciwieństwie do budek telefonicznych czy książek mo­że­my myśleć i dbać o siebie, ale założę się, że dinozaurom też się wy­da­wa­ło, że będą rządzić już zawsze.

🖇

     – Moja córka nienawidzi deszczu – mówi Lidia Rufusowi. – Nie cierpi wszystkiego, nad czym nie ma kontroli.
     – Jeszcze zmieni zdanie.

🖇

Rodziny się nie wybiera, ale przyjaźnie już tak. Niektóre należy z czasem zerwać. Za inne warto zaryzykować wszystko.

🖇

     – Nie chciałeś jechać ze mną na rowerze, a teraz z własnej woli z niego zeskakujesz?
     – Dałem się ponieść chwili.
     Chciałbym uznać to za swoją zasługę, ale musiał to mieć w sobie od po­cząt­ku, musiał chcieć zrobić coś ekscytującego, ale był zbyt wystraszony, że­by wykonać pierwszy krok.

🖇

[…]  spogląda głęboko w siebie, daleko poza miejsce, gdzie kłamstwa i brak nadziei przychodzą bez trudu, a nawet jeszcze dalej, pod najprawdziwszą prawdę […].

🖇

Kiedy każdy dostaje swoje zamówienie, podnoszę szklankę.
     – Za uśmiechanie się, póki możemy.

🖇

Ściskam go, bo w ten sposób mówię wszystko, chociaż nie mam nic do powiedzenia.

🖇

[…]  czuję ulgę, że nie muszę mu patrzeć w oczy, ale też tęsknię za nimi i za tym, jak patrzyły na mnie, jakbym był wystarczająco dobry.
     – Szkoda, że nie mamy więcej czasu…

🖇

Są pytania, na które nie znam odpowiedzi. Nie potrafię powiedzieć, jak masz żyć beze mnie. Nie mogę cię poinstruować, jak masz mnie opłakiwać. Nie mogę cię przekonać, żebyś nie czuła się winna, że zapomniałaś o rocz­ni­cy mojej śmierci albo kiedy zdasz sobie sprawę, że minęły dni, ty­god­nie i mie­siące, odkąd ostatni raz o mnie myślałaś.
     Chcę tylko, żebyś żyła.

🖇

Cały dzień mam poczucie, że ktoś posłał mnie w dzicz ze wszystkimi po­trzeb­ny­mi narzędziami, ale nie mam pojęcia, jak ich użyć.

🖇

[…]  wszyscy byliśmy zagubieni i pogodzeni z tym, by nie odnajdywać się przez jakiś czas.

Adam Silvera, Nasz ostatni dzień, przeł. Agnieszka Brodzik,
Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2019.
(wyróżnienie własne)

     – Dziękuję, że to powiedziałaś.
     – Przepraszam, że musiałam mówić coś tak oczywistego.

🖇

     – Miałem dziewięć lat, kiedy zapytałem tatę o miłość […]. – Chciałem wiedzieć, czy kryje się pod kanapą, czy wysoko w szafie, gdzie nie mogłem je­szcze dosięgnąć. Nie powiedział ani słowa o „miłości w środ­ku” albo „mi­ło­ści wszędzie do­koła”.
     […] 
     – Zaciekawiłeś mnie. Co powiedział?
     – „Miłość to supermoc, i obaj ją posiadamy”. I że cza­sa­mi nie mamy nad nią kontroli. Zwłaszcza gdy je­steś­my starsi. Cza­sami po prostu szaleje i nie powinienem się bać, jeśli ude­rzy w kogoś niespodziewanego. – Moja twarz robi się ciepła i żałuję, że nie mam supermocy w po­sta­ci zdrowego roz­sąd­ku, bo zdecydowanie nie po­wi­nienem mówić takich rzeczy na głos.

🖇

[…]  nie chodzi tylko o taniec, ale taniec z kimś, kto prowokuje mnie do życia.

(tamże)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz