wpis przeniesiony 28.02.2019.
(oryginał)
Idiomy w każdym języku zadziwiają obcokrajowców. Idiomy w każdym języku kłamią, gdy nie daj Boże, potraktujemy je dosłownie. Sprawdziłyśmy z Kudłatą w praniu dwa psie: „psia pogoda” i „całuj psa w nos”.
„Psia pogoda” jest podobno dzisiaj. Pada, leje, mży, jest ciemno. Heńka protestuje przeciwko stwierdzeniu, że to niby jej pogoda. Przez pierwsze sekundy spacerów w ciągu dnia wyglądała na niemile zaskoczoną, podnosiła wysoko łapki. Przytulisko też nie wygląda na zachwycone mocno jesienną aurą, bo do domu pcha się całkiem sporo błota, zwłaszcza, gdy Heńka spotka kolegę lub koleżankę do tarzania się. Dzisiaj miała szczęście w postaci Harry'ego, cztery tygodnie od niej młodszego, biszkoptowego labradora. Zachwyceni sobą wetowali sobie straty związane z beznadziejną, niepsią pogodą.
„Całuj psa w nos” oznacza odczep się, ale... nie w Przytulisku. Heńka jest pierwszym psem w moim życiu, którego całuję. Głupia sprawa, ale najzabawniej jest pocałować Sierściucha w sam nos. Za każdym razem, gdy popełniam ten okropny-cudny czyn, myślę o polskim idiomie, jakie ma korzenie i dlaczego ja już zupełnie go nie chwytam, bo przecież dla mnie oznacza wyrażenie mojego prywatnego podziwu dla każdej z osobowości Kudłatej. Teraz kolej pocałować Sadownika pomimo tej niepsiej pogody...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz