wpis przeniesiony 28.02.2019.
(oryginał)
Życie pogalopowało... W sobotę kupowałam prezent dla dzieci koleżanki, do której sześcioosobową ferajną jechaliśmy wieczorem. Uwielbiam kupować prezenty, bo moment decydowania się, choć trudny, jest chwilą, gdy wszystko potencjalnie jest możliwe. Zwykle jest tak, że kupno jakiegokolwiek prezentu oznacza również bardzo miłe zaskoczenie mnie samej przez okoliczności. W związku z tym, wcale nie zdziwiłam się, gdy tylko przechodząc obok półek z psychologicznymi książkami odkryłam, że… wydano kolejną książkę Elisabeth Kübler-Ross („Pytania i odpowiedzi na temat śmierci i umierania”). Uwielbiam wrażliwość tej kobiety, uwielbiam czytać o jej pracy i doświadczeniu. Oczywiście, że kupiłam nie patrząc na nic!
Czytam od niedzieli… powolutku… tylko w środkach transportu, ale dzięki tej lekturze poruszam się tramwajem jak statkiem kosmicznym. Wsiadam, tramwaj rusza, otwieram książkę i… już za moment jestem zdziwiona, że czas wysiadać. Nie odnotowuję żadnego z klikunastu zatrzymań pojazdu na przystankach pośrednich.
Jest wiele fragmentów w tej książce, które dotykają do żywego. Wiele z nich zatrzymuje, zmienia bezpowrotnie perspektywę. Jednak dwa chciałabym mieć w pamięci podręcznej --- pierwszy, który dla mnie zawiera esencję niewiarygodnie wielkiej wiary w człowieka; drugi, który jest dla mnie mocą (nie tylko krótkiego zdania), jest również najszybszą i najpiękniejszą odpowiedzią na pytanie: dlaczego hospicjum i ja?
„Każdy człowiek ma coś do zaoferowania, jeśli tylko mu na to pozwolimy.”
„Kiedy mierzysz się ze swoją skończonością, żyjesz inną jakością życia.”
E. Kübler-Ross, Pytania i odpowiedzi na temat śmierci i umierania,
Laurum, Warszawa 2010.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz