wpis przeniesiony 3.03.2019.
(oryginał bez twardych spacji)
OK, Jabłonko, do rzeczywistości wróć, błagam. Wszystko tańczy, cholera! Kot od niechcenia się przechadza. Tańczy! Psy ganiają w parku. Tańczą! Idę na kawę, chwilę bezruchu złapać. Ludzie pędzą po skrzyżowaniu. Nie przecieram już oczu, by pewność, że tańczą zmienić w zwątpienie, że może ciut brzydcy, niewyspani, zmęczeni, nieszczęśliwi, niezdrowi. Tańczą! Między zajęciami na kawę biegusiem. Kawusią do życia w wielkim mieście się przywrócić. Plan mam.
Zaklinam, o tu, usiądź, proszę. Zaklinować się w fotelu. Odpocząć od tańca bezkresnego. Siadam. Zamykam na chwilę oczy i czuję, że znów wszystko we mnie wibruje. Podeszłam do baristy ukrywając radość z towarzyszącego mi tanecznego kroku. Podeszłam, by zapytać, kto śpiewa ten utwór♫, co nie pozwala mi stać się zmęczonym członkiem jednego z bogatych, europejskich społeczeństw XXI wieku.
Barista, prośbą nietypową zdziwiony, pomógł. Znalazłam. Już nie zgubię. Wciąż tańczy cały świat...
Nana Mouskouri, Plaisir d'amour.
__________________
♫ To na pewno smutna piosenka, ale mam tę własność, że piosenki śpiewane po francusku są dla mnie utworami bez słów. Nawet więc jeśli smutna, to piękna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz