wtorek, grudnia 11, 2012

(621+1). Pies, nie UFO

 wpis przeniesiony 4.03.2019. 
 (oryginał bez twardych spacji) 

Odmarzamy wspominając. Miniony czwartek. Pierwszy nasz trening na hali. Latającego, bajkowego prosiaczka uchwycił Sadowniczy obiektyw:

Kto to słyszał, by w Mikołajki było –10° C!

*

Wspominamy odmarzając. Sobotni wieczorny trening z Falowcami. Niedzielne zawody treningowe zorganizowane przez Altówki. Heniutka mnie zadziwiła. Wyzerowała pewniaki. Zdobyła maksa w ćwiczeniu, którego się najbardziej bałam. Dziwnie dziwne... Poniżej najdłuższa minuta niedzieli, podczas której miałam czas pomyśleć: czyż nie jest pięknym, że mogę przejść samodzielnie dwadzieścia metrów? że mogę stać i liczyć oddechy? że mogę cieszyć się dniem, chwilą, bezruchem?

Do stycznia mamy sporo pracy, ale na cześć Falowców i Altówek, używając ich barw flagowych, mogę śmiało powiedzieć, że odeszły pierwsze „wody płodowe” drużyny Hexes (tłum. Wiedźmy Dwie):

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz