wpis przeniesiony 4.03.2019.
(oryginał bez twardych spacji)
Między wieloma Gwiazdkami. Chleb krytyką smarowany co dnia. Może miała hartować. Mobilizować, by starać się nie ustawać, być lepszym i coraz lepszym. By umieć. Radzić sobie. Stać się kimś. Uodpornić organizm na porażki. A gdy te przyjdą zmienić. Poprawić. Ulepszyć. Osiągnąć. Spełnić oczekiwania. Maksymalizować. Niedościgniony ideał gonić. Kto wie, może wtedy?
*
Na chwilę przed moją 40. Gwiazdką w życiu, w przerwie przed ostatnimi zajęciami w tym roku kalendarzowym na kawie byłam. Przez okno od samej ziemi do samego nieba na opustoszałe ulice stolicy patrzyłam. W fotelu ja między świąteczną ziemią a niebem bez obsesyjno-kompulsywnej potrzeby naprawiania świata. Zatrzymałam się, by po prostu cieszyć się świątecznie życiem. To będzie najlepsza Gwiazdka w moim życiu...
Carol of the Bells.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz