niedziela, grudnia 23, 2012

633. Mleczna Droga Świąt

 wpis przeniesiony 4.03.2019. 
 (oryginał bez twardych spacji) 

Między wieloma Gwiazdkami. Chleb krytyką smarowany co dnia. Może miała hartować. Mobilizować, by starać się nie ustawać, być lepszym i coraz lepszym. By umieć. Radzić sobie. Stać się kimś. Uodpornić organizm na porażki. A gdy te przyjdą zmienić. Poprawić. Ulepszyć. Osiągnąć. Spełnić oczekiwania. Maksymalizować. Niedościgniony ideał gonić. Kto wie, może wtedy?

*

Na chwilę przed moją 40. Gwiazdką w życiu, w przerwie przed ostatnimi zajęciami w tym roku kalendarzowym na kawie byłam. Przez okno od samej ziemi do samego nieba na opustoszałe ulice stolicy patrzyłam. W fotelu ja między świąteczną ziemią a niebem bez obsesyjno-kompulsywnej potrzeby naprawiania świata. Zatrzymałam się, by po prostu cieszyć się świątecznie życiem. To będzie najlepsza Gwiazdka w moim życiu...

Carol of the Bells.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz