wpis przeniesiony 4.03.2019.
(oryginał bez twardych spacji)
Uzgodniona rzeczywistość. Spotkaliśmy się pięć lat temu. W bardzo jasno określonych okolicznościach. Imię. Nazwisko. Sztywne role. Imię. Nazwisko. Jednoznacznie zdefiniowane oczekiwania. Oboje wywiązaliśmy się z umowy. Koniec!
Poziom snu. Gdy Coni The Wind przekraczał próg pomieszczenia, nie wchodził tylko człowiek. Wchodził nastrój. Atmosfera się zmieniała. Bił od Niego wieczny, prastary, dobry spokój. We mnie przyjemne, nieznane, jeśli chodzi o natężenie, uczucie. Życzliwości? Wiary w człowieka? Pewności, że znamy się od zawsze? Nie rozumiałam i nie miałam potrzeby rozumieć. Zachowałam w sobie to niebywałe doświadczenie. A może wiedzieliśmy o sobie wzajemnie coś, czego do dziś nie umiem i nie mam potrzeby wyrażać słowami? To było w drobnych gestach i w pauzach po wybrzmiałych kropkach na końcu zdań. Spotkaliśmy się na krótką chwilę.
Spotkaliśmy się wczoraj. Na kawie. Początek?
Coni The Wind. Spotkaliśmy się na krótką chwilę.
Coni The Wind
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz