piątek, maja 23, 2014

1040. Halsując szczęśliwie

 wpis przeniesiony 10.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Wiadomo, co trzeba zrobić. Wiadomo, że ważne, pilne a czas nieubłaganie tyka. Wiadomo, że prowadzące do celu wprost, gdybym tylko chciała i wzięła się za to najpóźniej jakiś czas temu. Dziś dam radę i to, i tamto, odhaczę, odfajkuję, pchnę do przodu. Jeszcze wieczorem taki plan w siódmym rzędzie figur wewnętrznych dzierżyła postać o mocno pracoholicznym rysie. Budzę się, dochodzę do siebie i wiem, że wprost do celu to ja dziś nie dam rady iść. Bardzo bym chciała, ale nic z tego. Mogę się złościć na siebie. Mogę się wściekać. Mogę się oszukiwać, ale nic z tego nie będzie.

Róża nie ma złudzeń, a wręcz towarzyszy jej przekonanie graniczące z pewnością, że powyższe słowa nie dotyczą tylko Jabłoni? Brak jej palców u rąk rzeczywistych i wyimaginowanych, by zliczyć ile razy opisany epizod miał miejsce. Nie odhaczyła, nie odfajkowała, nie raz. Była na siebie zła, choć doświadczenie i przeczucie, przeczucie i doświadczenie podpowiadały, że są cele, do których wprost nie da się dojść. Trzeba pohalsować. Drogi nadłożyć. Czasem po prostu zatrzymać się na poboczu życia.

To wszystko nie takie proste, bo może folgujemy swoim słabościom? Może nie chcemy się zmierzyć z trudnościami? W końcu nikt nas nie skopie tak dobrze jak my sami.

A jednak energię na kopniaki można zużyć bardziej produktywnie. Do takiego wniosku doszłam już po pierwszym rozdziale książki, którą pierwotnie zignorowałam, bo beznadziejna okładka, a którą nabył Tollini. Przeczytał. Przetrawił. Podzielił się ze mną wrażeniami. Kupiłam. Odebrałam. Zachwyciłam się pięknym składem, szyciem, ilustracjami. Przeczytałam. Zaaplikowałam swojemu życiu. Donoszę, że aplikuję co dnia, a zmianę widać od momentu podjęcia decyzji, że to zrobię. Halsuję teraz z ogromną przyjemnością, bez ułudy, że innym udaje się wszystko i zawsze wprost.

Jaką JEDNĄ rzecz mogę zrobić, ale taką, że gdy będzie zrobiona,
wszystko inne stanie się prostsze albo nieistotne?

*

W umiarkowaniu nie ma miejsca na magię — i jest to zasadniczy powód, dla którego powinniśmy go unikać. [...] Zatroszcz się nie tyle o równowagę, co o umiejętne przeciwważenie. [...] Wyjątkowe życie to sztuka nieustannego balansowania.

*

Moim zdaniem ludzie zamożni to tacy, którzy mają wystarczającą ilość pieniędzy, aby nie musieć dodatkowo pracować na sfinansowanie swojego fundamentalnego, życiowego celu.

*

Usłyszałem kiedyś, że aby ochronić jedno „tak”, trzeba tysiąc razy powiedzieć „nie”.

*

Pewnego wieczoru stary Czirokez opowiedział swemu wnukowi o wewnętrznej walce będącej udziałem każdego człowieka. Rzekł: „Chłopcze, w każdym z nas walczą dwa wilki. Jednym jest Strach. Ten wilk uosabia niepokój, troskę, niepewność, wahanie, niezdecydowanie i bezczynność. Drugim jest Wiara. Ten jest wcieleniem spokoju, przekonania, pewności siebie, entuzjazmu, stanowczości, emocji i działania”. Wnuk pomyślał chwilę cicho zapytał: „Który wilk wygrywa?”. „Ten, którego karmisz” — odparł Indianin.

Gary Keller, Jay Papasan, Jedna rzecz. Zaskakujący mechanizm
niezwykłych osiągnięć
, Wydawnictwo Galaktyka, Łódź 2013.
(wyróżnienie własne)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz