wtorek, maja 20, 2014

(1033+5). Na granicy lat

 wpis przeniesiony 10.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Obchody rocznicowe, planowane na sobotę, zostały przełożone. Złapałam grypę i grzecznie leżałam w łóżeczku, mając z tyłu głowy straty, jakie poczynić może w organizmie kugara przechodzone choróbsko. Z niedzieli na poniedziałek, odespawszy ostatni kwartał z hakiem, w środku nocy poczułam się na tyle dobrze, by zrobić sobie herbatę i poczytać. Cisza, która towarzyszy drugiej w nocy, była najwłaściwszym kompanem na kończenie książki poświęconej ostatnim miesiącom życia Susan Sontag.

Choć w tym roku będzie już dziesiąta rocznica Jej śmierci, w moim życiu pozostaje wciąż żywa. Jest Autorytetem, który wspiera tę moją część, która od momentu, gdy nauczyła się mówić, pyta do znudzenia: a dlaczego? a po co? Susan Sontag jest absolutną Mistrzynią w kwestionowaniu wszystkiego tego co oczywiste. Jest moją osobistą Nauczycielką w tym względzie, bo kwestionuje nie po to, by burzyć, lecz by budować zawsze bardziej świadomie.

Gdy pozostawałam sama na relacyjnym placu boju lub gdy umierał mi ktoś bliski, zawsze, wcześniej lub później dopadały mnie wątpliwości i pytania: czy mogłam zrobić coś inaczej, coś więcej a może mniej? Ta książka zatrzymała mnie przy tej kwestii. Teraz już mam pewność, że te pytania są immanentną częścią bycia ocalonym z relacji czy pozostającym przy życiu, bez względu na to, co zrobiliśmy. Warto nie przekreślać faktu, że choć w jednym momencie na pewno staraliśmy się.

Mistrzyni w tej książce, choć pisanej przez syna, jest mocno obecna. Dla mnie najbardziej w stwierdzeniu, że każdy z nas, w każdej chwili w pewnym sensie, na najbardziej podstawowym poziomie, jest w remisji śmierci. Cała Susan Sontag!

[...] those of us who loved her failed her as the living always fail the dying, for we could not actually do the only thing she really wanted, which was to stave off extinction for some time longer, let alone give her what I’m afraid is all too accurately called a new lease on life.

*

[...] she had once exclaimed, the brute fact of mortality meant that on the most basic level all human beings are never more than in remission from death.

David Rieff, Swimming in a Sea of Death,
Simon & Schuster Paperback, New York 2008.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz